Skażoną dioksynami wieprzowinę sprzedano do Polski
Część skażonej dioksynami wieprzowiny z 35 świń, oprawionych przez rzeźnię w niemieckim kraju związkowym Saksonia-Anhalt, sprzedano do Polski i Czech, ale nie jest jasne, czy mięso to trafiło do spożycia - poinformował w czwartek tamtejszy rząd krajowy.
Świnie pochodziły z gospodarstwa hodowlanego w Dolnej Saksonii. Jej rząd krajowy potwierdził w środę, że zwierzęta sprzedano, zanim gospodarstwo zostało obłożone blokadą zbytu w następstwie użycia w nim pasz zawierających dioksyny.
Główny Lekarz Weterynarii Janusz Związek powiedział w czwartek wieczorem PAP, że trudno mu komentować tę sprawę, ponieważ nie otrzymał na razie informacji o skażonym mięsie. Zapewnił za to, że zarządził dodatkowe badania całego mięsa, które trafia do Polski z tych części landów, co do których zachodzi podejrzenie, że mięso z nich pochodzące może być skażone.
Od czasu ujawnienia 3 stycznia skandalu ze skażoną paszą, którą dostarczano fermom drobiu i trzody chlewnej, w Niemczech wyraźnie spadł popyt na jaja, kurczęta i wieprzowinę. - Sprzedaż jaj zmniejszyła się o około 20 procent. Dla kurcząt jest to około 10 procent mniej i dla wieprzowiny około 10 procent mniej - oświadczył w czwartek przewodniczący Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu Spożywczego Juergen Abraham.
Jak zaznaczył, jest to porównanie wyników sprzedaży z dwóch pierwszych tygodni stycznia br. i z tego samego okresu roku ubiegłego.
Po raz pierwszy od wybuchu afery dioksynowej w Niemczech wyższą niż dopuszczalna zawartość rakotwórczych dioksyn wykryto w mięsie wieprzowym - poinformowało we wtorek ministerstwo rolnictwa Dolnej Saksonii. Według władz skażone mięso nie trafiło do sprzedaży.
Próbki skażonego mięsa pochodziły z gospodarstwa w dolnosaksońskim powiecie Verden. Poziom dioksyn o połowę przekraczał normę. Nakazano ubój 140 z ponad pół tysiąca hodowanych tam świń. Zwierzęta karmione były mieszkanką paszową zawierającą zanieczyszczone dioksynami tłuszcze. Składnik pasz pochodził z firmy w Boesel, będącej partnerem przedsiębiorstwa Harles und Jentzsch ze Szlezwika-Holsztynu, producenta skażonych tłuszczów paszowych, przeciwko któremu prokuratura już wszczęła śledztwo.
Wysoką, lecz jeszcze mieszczącą się w normie zawartość dioksyn stwierdzono także w drugiej próbce mięsa wieprzowego. Farmę, z której pochodziła próbka, objęto zakazem sprzedaży produktów i przeprowadzono kolejne testy.
W zeszłym tygodniu ujawniono, że od dziesięciu miesięcy do hodowców w Niemczech trafiały tony paszy zanieczyszczonej dioksynami. Większą niż dopuszczalna obecność tych rakotwórczych substancji stwierdzono w jajach kurzych.
W sumie 330 gospodarstw w Dolnej Saksonii, hodujących kury-nioski, indyki i trzodę chlewną, nadal nie może sprzedawać swoich produktów w związku z aferą dioksynową. W całych Niemczech zakazem sprzedaży objętych jest jeszcze 558 farm.
Wiceminister rolnictwa Dolnej Saksonii poinformował w rozmowie z telewizją NDR, że skażona dioksynami wieprzowina nie trafiła na półki sklepowe. "Wprowadziliśmy zakaz sprzedaży dla wszystkich gospodarstw, w których wykorzystano zanieczyszczone dioksynami pasze. Mogę być pewien, że skażone mięso wieprzowe nie trafiło do handlu" - powiedział.