Skłócona UE nie wie, na co wydawać
Od reformy metody finansowania UE w 1988 roku perspektywy finansowe wyznaczają podstawowe cele na okresy wieloletnie. W czerwcu br. Rada Unii Europejskiej nie przyjęła perspektywy finansowej na lata 2007-2013. Czy istnieją realne szanse na kompromis pomiędzy Radą, Komisja i Parlamentem?
Według Janusza Lewandowskiego, przewodniczącego Komisji Budżetowej w Parlamencie Europejskim, pierwsze zgrzyty dotyczące unijnego budżetu i finansowania pojawiły, kiedy negocjowano rozszerzenie UE. Wtedy to Parlament Europejski "dorzucił" do porozumienia z rządami kandydujących państw dodatkowe 2 mld euro.
Prawo unijne przewiduje funkcjonowanie finansów na podstawie budżetów rocznych, bez przyjętej perspektywy czasowej. Zdaniem Lewandowskiego, pierwszym zadaniem zbliżającej się prezydencji brytyjskiej będzie próba złagodzenia ścierających się stanowisk.
Lars Christiansen z Banku Danii uznał podczas XV Forum Ekonomicznego w Krynicy, że największą unijną porażką jest polityka rolna, która jest nie tylko nieefektywna, ale ogromnie obciążająca dla konsumentów. Za największy unijny sukces natomiast poczytuje Jednolity Rynek Wewnętrzny. Uważa, że UE powinna skoncentrować się na wolnym rynku unijnym, ponieważ, jeśli myślenie starymi kategoriami będzie kontynuowane, to zastanawianie się nad włączeniem np. Turcji do struktur stanie się pozbawione sensu.
Według Christiansena, Unia powinna w kwestii wydatków skoncentrować się przede wszystkim na wydatkach na poziomie lokalnym, wspólnej polityce obronnej i antyterrorystycznej, potrzebie wzmocnienia systemów prawnych państw członkowskich oraz oświacie i nauce. Twierdzi, że być może dobrym pomysłem byłoby rozszerzenie Wspólnego Rynku właśnie na ostatni wymieniony obszar.
Szans na osiągnięcie finansowego porozumienia upatruje się w możliwym zmiękczeniu niemieckiego stanowiska po zbliżających się tam wyborach, a także w prezydencji austriackiej.