Skuteczniej z pozwem zbiorowym
Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad projektem ustawy, która wprowadzi instytucję pozwu zbiorowego. Dzięki niej poszkodowani będą mogli występować do sądu ze wspólnym roszczeniem.
Pozwy zbiorowe pozwalają na ograniczenie liczby spraw, niwelują możliwość wydawania różnych rozstrzygnięć przez sąd w takich samych stanach faktycznych - mówi Krzysztof Józefowicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, sędzia sądu apelacyjnego.
Zawalenie hali w Chorzowie, zakażenia w stacji dializ w Gorzowie, wypadek w kopalni Halemba - to katastrofy ostatnich miesięcy. Czy poszkodowani i rodziny ofiar mogą dochodzić w Polsce roszczeń występując ze wspólnym powództwem?
- W polskiej procedurze istnieje pojęcie współuczestnictwa formalnego. Jeżeli roszczenia osób wynikają z jednakowej podstawy faktycznej i prawnej, to mogą one łączyć wspólnie powództwa, ale to połączenie ma charakter wyłącznie porządkowy i niewiele daje.
W Europie i Stanach Zjednoczonych istnieje instytucja pozwu zbiorowego. Jest ona korzystna dla poszkodowanych, którzy jednoczą siły w dochodzeniu swoich praw. Nie każdy jest w stanie z uwagi na swój status majątkowy i intelektualny dochodzić roszczeń. Dzięki pozwom zbiorowym ma taką możliwość. Dlatego w Polsce przygotowywane są założenia do projektu ustawy, która wprowadziłaby instytucję pozwu zbiorowego. Pracę nad projektem będzie prowadziła Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego.
W jakich przypadkach będzie można wystąpić z pozwem zbiorowym?
- Pozwy będą dotyczyły zdarzeń znanych z pierwszych stron gazet. Może być to zarówno zdarzenie związane z czynem niedozwolonym, np. katastrofą, jak i z umową. Również na gruncie prawa pracy ta instytucja mogłaby mieć zastosowanie. Pojawiają się procesy związane z przekształceniami zakładów pracy, przechodzeniem uprawnień na pracowników czy uprawnieniami pracowników do akcji w przypadku prywatyzacji.
Kto inicjowałby wystąpienie z takim pozwem?
- Prawo do wytoczenia powództwa w imieniu osób poszkodowanych powinien mieć zinstytucjonalizowany podmiot, np. organizacja konsumencka, prokurator, rzecznik praw obywatelskich, stowarzyszenie ludzi poszkodowanych w danym zdarzeniu.
Sąd sprawdzałby tylko, czy ze względu na argumenty, które przedstawione zostały w pozwie - dane zdarzenie kwalifikuje się na tego typu pozew. Gdyby stwierdził, że się kwalifikuje, wezwałby poprzez ogłoszenie zainteresowanych do zgłoszenia się do uczestniczenia w tym postępowaniu.
A gdyby poszkodowany nie odpowiedział na ogłoszenie?
Orzeczenie sądu korzystne dla poszkodowanego będzie dla niego wiążące. Jeśli jednak okazałoby się niekorzystne dla osoby, która nie wzięła udziału w tym procesie, to nie powinna ona z tego powodu ponosić ujemnych skutków. Zawsze trzeba będzie pozostawić możliwość dochodzenia roszczenia w drodze indywidualnej.
Poszkodowani w tym samym zdarzeniu mogą mieć różne roszczenia odszkodowawcze. Czy będą mogli wystąpić ze wspólnym pozwem?
- Czym innym jest ustalenie odpowiedzialnego, a czym innym wysokość świadczeń. W przypadku pozwu zbiorowego wysokość świadczenia nie gra roli, istotna jest tylko zasada: kto odpowiada. Jeśli mamy odpowiedzialnego, wtedy jest znacznie łatwiej ustalić wysokość roszczenia. Wyższa jest też skłonność odpowiedzialnych do zawierania ugód.
Jeśli uda nam się wprowadzić system odpowiedzialności co do zasady, to jest bardzo dużo dla poszkodowanego. On nie tylko wyprocesuje odszkodowanie, ale znajdzie zawsze prawnika, który mu w tym pomoże. Wynik takiego orzeczenia jest pewny, pozostaje tylko kwestia, ile.
W jaki sposób byłaby określana wysokość roszczenia?
- Roszczenia z czynu niedozwolonego mogą być nie tylko różne co do wysokości, ale także różne co do podstawy. Jeśli ktoś w toku takiego zdarzenia złamie rękę, to ma roszczenie o zadośćuczynienie, o koszty utraconego zarobku. Jeśli natomiast ktoś zginie w wyniku takiego zdarzenia, to jego następcy prawni mają roszczenie o rentę z tytułu pogorszenia sytuacji życiowej. Ale nie w każdej sytuacji pozew zbiorowy musi się kończyć zasądzeniem wysokości świadczenia.
W Holandii dobrze rozwiązano kwestię związaną z wysokością świadczenia. W ramach sprawy zbiorowej prowadzone są tam pertraktacje między zainteresowanymi stronami. Nad tym czuwa sąd. Jeśli mamy jakieś zdarzenie losowe, mamy pewną grupę osób poszkodowanych, to podmiot wytaczający powództwo negocjuje wysokość świadczenia w całości, a potem następuje podział tej sumy pieniężnej na poszczególnych zainteresowanych. W systemie holenderskim istnieje również w ramach pozwów zbiorowych możliwość dochodzenia roszczeń niematerialnych. Pozew w polskim systemie będzie miał jednak sens, tylko gdy umożliwi dochodzenie roszczeń materialnych.
Czy zmienią się koszty takiego postępowania?
- Muszą powstać systemy motywacyjne. Wszyscy poszkodowani muszą być zainteresowani złożeniem pozwu zbiorowego, ale nie tylko oni.
Jeśli w toku pozwu zbiorowego pozwany zgodzi się zaspokoić wierzytelność poszkodowanych w wyniku ugody, to musi być to nagrodzone niskimi kosztami. Koszty dotyczyłyby jednego podmiotu. Gdyby każdy z tych poszkodowanych musiał wytaczać powództwo i ponosić opłaty (koszty zastępstwa), to ponosiłby wyższe koszty. Oszczędności miałby także skarb państwa. Nie trzeba byłoby przesłuchiwać świadków, prowadzone byłoby jedno postępowanie.
Czy istnieją jakieś zagrożenia związane ze wspólnym powództwem?
- Między poszkodowanymi może dojść do konfliktu. Trzeba więc rozstrzygnąć, czy poszkodowany będzie mógł wnosić jakieś sprzeciwy. Jeśli przyjmiemy założenie, że poszkodowany nie ma obowiązku uczestniczyć w toku procesu, to trzeba go zapewnić, że nie może na tym stracić.
Rozmawiała Teresa Siudem