Słodka cenofrenia
Kiedy w starożytnym Egipcie lud zaczynał zachowywać się niezgodnie z oczekiwaniami i intencjami kapłanów, ci wykorzystując swoją wiedzę "wywoływali" zaćmienie słońca i przedstawiali je jako przejaw gniewu bogów, które nie są zadowolone z postępowania swoich owieczek.
W istocie było to oszustwo na gigantyczną skalę. Rolę kapłanów - oszustów, w następnych wiekach, przejmowali najróżniejsi bajarze, wędrowni mistrale i wajdeloci, nierzadko "podpłacani" przez zainteresowanych. Ich intencje zawsze były takie same: rozpuścić stugębną plotkę mającą wywołać efekt oczekiwany przez zleceniodawcę, niezależnie od jej prawdziwości.
Takich wajdelotów nie brakuje i teraz. Nie wiadomo, czy robią to co robią na czyjeś zlecenie, czy zwyczajnie, ich działanie wynika z własnych kompleksów i głupoty. W każdym razie działają. Nieustannie, "dobrze poinformowani" straszą nas ogromnym wzrostem cen po naszym wejściu do Unii Europejskiej.
W sytuacji totalnego braku zaufania do władzy, w końcu wiele, bardzo wiele zrobiła by ten stan osiągnąć, nawet oficjalne zapewnienia na niewiele się zdają. Zdaniem przedstawicieli Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) oraz Narodowego Banku Polskiego (NBP) wzrost cen o 0,9 pkt proc. to maksymalny krótkoterminowy wpływ na ceny, jaki może wywołać przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Nie przeszkadza to jednak w szerzeniu się cenofrenii, cukrowego szaleństwa, objawiającego się wykupywaniem cukru i reglamentacją w sklepach. Do Unii wejdziemy, z pewnością, dobrze zapatrzeni w cukier. Dobrze chociaż, że daje się on łatwo przerabiać.