"Śmieszne" zarobki rodzimych gwiazd

"Jeśli jest ktoś na tyle głupi, by zapłacić mi milion dolarów za zagranie w filmie, nie zamierzam być na tyle głupia, by odrzucić tę propozycję" - stwierdziła w latach 70. Elizabeth Taylor po otrzymaniu propozycji opiewającej właśnie na taką kwotę.

Wówczas milion dolarów był pułapem niewyobrażalnym, dzisiaj najlepsi aktorzy Hollywood, tacy jak Tom Hanks, Mel Gibson, Jim Carrey i Julia Roberts, zaczynają negocjacje od 25 mln dol. za film - donosi serwis Channel4.com.

Gdy film trafi do grona najlepiej zarabiających produkcji, aktor biorący w nim udział może liczyć na dodatkowe, całkiem niemałe pieniądze.

W ten sposób, dzięki niezwykłej popularności trzeciej części "Piratów z Karaibów", aktor Johnny Deep zarobił w 2006 r. ponad 90 mln dolarów.

Menedżerowie z Hollywood wiedzą, że ich gwiazdy lubią być wynagradzane nie tylko pieniędzmi, ale także luksusowmi bonusami. Gdy w roku 1993 r. wpływy z filmu "Firma", z udziałem Toma Cruise'a, Gene Hackmana, Holly Hunter, Jeanne Tripplehorn i Eda Harrisa, przekroczyły poziom 100 mln dol., każda z tych gwiazd otrzymała od wytwórni filmowej Paramount po mercedesie wartym 100 tys. dolarów.

Reklama

Prezenty dobrze jest dostawać nie tylko po, lecz i przed rozpoczęciem prac nad filmem. Największe sławy często domagają się wówczas opłacenia osobistego trenera (3 tys. dol. tygodniowo), kucharza (1,2 tys. dol. tygodniowo), manikiurzystki (6 tys. dol. tygodniowo) oraz najlepszego apartamentu w renomowanym hotelu w mieście, w którym realizowane są zdjęcia (20 tys. dol. tygodniowo).

Aktorzy europejscy grają w zupełnie innej lidze. Paul Bettany dostaje około 3 mln dol. za film, a Monica Bellucci - 2 mln dolarów. W Polsce jest jeszcze skromniej, ale stawki wciąż idą w górę, zaś najpopularniejsi aktorzy za dzień zdjęciowy w produkcjach kinowych dostają kilka tysięcy dolarów. Przy zdjęciach kręconych przez miesiąc jest to 100 - 200 tys. dolarów. Podobno ostatnio Piotr Adamczyk zaczął zawyżać ten poziom. Nawet za występ w reklamie jego menedżerka proponuje kwoty, które biją wszelkie rekordy, o jakich kiedykolwiek plotkował polski show-biznes. A mówiło się już nawet o sumach powyżej 1 mln zł (np. o kontraktach reklamowych Michała Wiśniewskiego). Dużo? Gdy zestawić to z 12 mln dol., które za dwuminutową reklamę perfum Chanel No. 5 dostała Nicole Kidman - widać, jak wiele mamy do nadrobienia.

Polscy aktorzy chętnie chałturzą w reklamach czy prowadzą imprezy firmowe i plenerowe (najlepsi dostają za to około 30 tys. zł), ponieważ ich zarobki uzależnione są od liczby produkowanych u nas filmów. A tych jest zaledwie kilka lub kilkanaście rocznie.

Na szczęście dla aktorów, powstaje wyjątkowo dużo seriali telewizyjnych, z których można żyć na bardzo przyzwoitym poziomie - grający pierwszoplanową rolę mają nawet 30 tys. zł na miesiąc. "Fakt" oszacował niedawno miesięczne zarobki Małgorzaty Foremniak na 60 tys. zł, które ma głównie dzięki rolom w serialach "Na dobre i na złe" oraz "Kto tu rządzi".

Koncerty mile widziane

Pomysłowość speców od reklamy nie zna granic. Niedawno amerykańska piosenkarka Fergie podpisała kontrakt na 4 mln dol., w zamian za bycie twarzą sieci odzieżowej Candie's. A może raczej za bycie głosem tej sieci, gdyż w ramach umowy ma w teksty swoich piosenek wkomponować nazwę reklamowanej firmy.

Poświęcenie i ryzyko ośmieszenia się są spore. Czyżby Fergie nie lubiła występować? A przecież to właśnie koncerty są głównym źródłem dochodu piosenkarzy. W roku 2006 sama sprzedaż biletów na koncerty w ramach trasy Madonny, promującej płytę "Confessions on a Dance Floor", przyniosła 195 mln dol. - podał jeden z amerykańskich magazynów ekonomicznych. A to i tak niewiele w porównaniu z 400 mln dol., które za bilety zapłacili fani Rolling Stonesów w ramach trasy "A Bigger Bang".

Zarobki najpopularniejszych polskich gwiazd wydają się przy tym wręcz śmieszne. Doda - jedna z najlepiej opłacanych piosenkarek w naszym kraju - za każdy koncert dostaje około 25 tys. złotych. A że koncertuje średnio dwa razy w tygodniu - miesięczne zarobki tylko z tego tytułu sięgają nawet 200 tys. złotych. Gwiazdy muzyczne, tak jak i filmowe, chętnie chałturzą więc na imprezach zamkniętych i występują w reklamach. Ci bardziej popularni, jak Kayah, Myslovitz czy zespół Wilki, za występ biorą zwykle 30 - 40 tys. zł, a np. Papa Dance - około 15 tys. złotych. Mówi się wręcz, że chałtury dają polskim muzykom nawet do 90 proc. przychodów.

O kontraktach reklamowych na miarę Fergie nikt nie marzy. Nawet nasza supergwiazda Kayah za reklamę dostaje blisko 150 tys. złotych.

A popyt na popularne twarze w reklamie nie rośnie i raczej nie będzie się zwiększał. Tym bardziej że niedawno brytyjski University of Bath zbadał, iż spoty z udziałem znanych osób mają mniejszy wpływ na widzów niż te ze zwykłymi ludźmi. Przecież trudno utożsamiać się z celebrities, których poziom życia jest dla większości odbiorców nieosiągalny.

Monika Kruszewska

Manager Magazin
Dowiedz się więcej na temat: aktorzy | 'Gwiazdy' | film | koncerty | zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »