Spada produkcja aut i smartfonów przez brak chipów
Globalny niedobór chipów komputerowych odczuło wiele branż, od motoryzacji po konsole do gier wideo. Wygląda na to, że następne na liście będą smartfony. Przyczyną problemów jest rozchwianie rynku w związku z pandemią. Mówi się też o wieloletnim zaniedbaniu w budowie mocy produkcyjnych. Są plany stawiania nowych fabryk, ale - jak szacują eksperci - budowa takiego zakładu może zająć nawet rok.
W odpowiedzi na pandemię kraje na całym świecie wiosną 2020 roku zamykały gospodarki, by powstrzymać transmisję wirusa. To dało się we znaki przedsiębiorcom działającym w wieku sektorach. Problem zaczął się od zamknięcia fabryk produkujących chipy w wyniku pandemii Covid-19. Ale kryzys rozlał się szerzej.
Duży spadek zamówień odczuli m.in. producenci aut. Przyjęli, że popyt nie odbuduje się szybko i zaczęli zmniejszać zamówienia na podzespoły, w tym na chipy, które są wykorzystywane przy produkcji pojazdów. Ale popyt na samochody niespodziewanie odbił się już w trzecim kwartale zeszłego roku.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Zaskoczeni producenci szybko przekonali się, że nie są w stanie zapewnić sobie odpowiedniej liczby chipów. Fabryki półprzewodników pracowały już w tym czasie na pełnych mocach, by sprostać zamówieniom płynącym od producentów elektroniki, na którą popyt mocno wzrósł w wyniku telepracy i zdalnej nauki.
Siedemnaście fabryk samochodów w Ameryce Północnej i Europie wstrzymało lub zmniejszyło produkcję w ostatnich tygodniach z powodu niedoboru komponentów. Przestoje dotknęły zakłady w Michigan, Kentucky, Kansas, Meksyku, Kanadzie i Niemczech.
Na początku lipca General Motors poinformował, że przestanie produkować większość swoich pełnowymiarowych pickupów na tydzień z powodu ograniczeń w dostawach półprzewodników. Honda i Toyota wstrzymały produkcję w zakładach w Azji z tego samego powodu. Ford ogłosił w czerwcu, że do początku sierpnia wstrzyma produkcję w ośmiu zakładach, w tym sześciu w USA.
Brytyjscy producenci podkreślają, że produkcja aut w Wielkiej Brytanii jest nadal niższa ze względu na brak personelu i półprzewodników. Tamtejsze Stowarzyszenie Producentów i Przedsiębiorców Samochodowych poinformowało, że w czerwcu wyprodukowano zaledwie 69.097 samochodów, co jest najniższym wynikiem od 1953 r., z wyjątkiem zeszłego, pandemicznego roku.
Dyrektor naczelny Stowarzyszenia, Mike Hawes, informował, że plan na ten rok obejmował produkcję nieco ponad 1,05 mln aut, ale z powodu niedoboru półprzewodników i innych problemów będzie ona niższa o 100 tys. Optymalna produkcja, jak szacuje Hawes, to 1,2-1,3 mln pojazdów rocznie.
Nie lepiej jest w USA, gdzie zapasy nowych samochodów są na niskim poziomie i nie mają szans odrodzić się przed wrześniem. Goldman Sachs spodziewa się dalszego spadku zapasów w sierpniu (do około 1 miliona). Stopniowa odbudowa możliwa jest od wrześni, ale - jak szacuje - do 2022 r. zapasy pozostaną znacznie poniżej poziomu sprzed pandemii.
Zmniejszająca się podaż w zestawieniu z rosnącym popytem wywindowały ceny aut. W Stanach ceny wzrosły o ponad 5 proc. w ciągu ostatniego roku, średnia cena nowego samochodu wynosi tam obecnie 41 tys. dol. Jednocześnie wzmogło się zainteresowanie pojazdami używanymi.
Według firmy konsultingowej AlixPartners, światowy przemysł motoryzacyjny wyprodukuje w tym roku prawie 4 miliony mniej pojazdów niż planowano, tracąc około 110 miliardów dolarów.
Producenci poza problemami z zakupem chipów zmagają się też z niedoborem innych materiałów, w tym stali i tworzyw sztucznych, ponieważ pandemia koronawirusa wciąż powoduje zawirowania podaży i popytu na świecie. Do tego dochodzą problemy z zatrudnieniem wystarczającej liczby pracowników.
Rykoszetem dostali również producenci konsol do gier wideo. Sony ogłosił w lutym, że nie zrealizuje tegorocznego celu sprzedaży konsol PS5, bo nie jest w stanie wyprodukować odpowiednich wolumenów.
Teraz skutki niedoboru chipów mogą odczuwać producenci smartfonów. Dotychczas ratowały ich dość pokaźne zapasy kluczowych komponentów. Gdy gospodarki zamarły na skutek pandemii, a sektor motoryzacyjny ograniczył produkcję rezygnując części zamówień, firmy produkujące smartfony realizowały zakupy zgodnie z planem, korzystając dodatkowo z wolumenów, których nie zakupili producenci aut.
Kiedy sektor motoryzacyjny i inne branże zaczęły się odradzać po załamaniu, zwiększając na nowo moce produkcyjne, konkurencja o półprzewodniki mocno się nasiliła. A zapasy producentów smartfonów musiały się kiedyś wyczerpać.
Ostatnio dyrektor generalny Apple Tim Cook ostrzegł, że ograniczenia w dostawach krzemu przełożą się na sprzedaż iPhone’a oraz innych produktów, takich jak iPad. Mniejsi producenci, jak Lenovo, TCL czy fińska firma HMD Global, mają prawdopodobnie jeszcze większe problemy z zakupami. Glenn O’Donnell, wiceprezes i dyrektor ds. badań w firmie analitycznej Forrester, powiedział CNBC, że może oznaczać niedobory pewnych modeli na rynku i wzrost cen telefonów.
Tom Coughlin, członek Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników i prezes Coughlin Associates, w rozmowie z FOX Business szacuje, że deficyt na rynku półprzewodników może dawać o sobie znać przez cały 2022 rok, a nawet utrzymać się do 2023 roku. Informował on, że budowa nowych zakładów produkcyjnych zajmuje zazwyczaj od kilku miesięcy do ponad roku.
Sposobów na ograniczenie deficytu na rynku półprzewodników szuka m.in. rząd USA. Administracja Bidena chce otworzyć osiem fabryk układów półprzewodnikowych w Stanach Zjednoczonych w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy, co ma być jednym z elementów amerykańsko-azjatyckich zmagań. USA mają świadomość, że są zbyt uzależnione od Tajwanu, jeśli chodzi o układy półprzewodnikowe i chcą to zmienić. To z pewnością zmieni sytuację na rynku, ale proces będzie rozłożony w czasie.
Monika Borkowska