Społeczeństwa będą odczuwać skutki zdalnej edukacji przez lata

Nauka zdalna to tylko kiepski substytut prawdziwej edukacji - wynika z badań globalnej firmy doradczej McKinsey przeprowadzonych w ośmiu krajach. W edukacji będą ogromne starty, pogłębiają się różnice w jej jakości pomiędzy szkołami publicznymi i prywatnymi, a stres i izolacja wśród młodych już zbierają tragiczne żniwo.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Na razie pewne jest jedno - jaki będzie całkowity wpływ tej bezprecedensowej, globalnej zmiany nauczania ze stacjonarnego na zdalne - nie wiemy. Ale już dziś można mieć pewność, że społeczeństwa będą go odczuwać przez wiele lat.

Różne okresy, różne reakcje

Badanie McKinsey jest pierwszym dotyczącym efektywności edukacji zdalnej, które odbyło się równocześnie w wielu krajach, z różnych kontynentów i różnych kultur. Przeprowadzone zostało w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Francji, Niemczech, Chinach i w Japonii na przełomie października i listopada 2020 roku.

Reklama

W każdym z tych państw odpowiedź władz edukacji na pandemię była nieco inna. Sama pandemia uderzyła w nie także w różnych okresach i z niejednakowym nasileniem. Niemniej we wszystkich na krócej lub dłużej zamknięto szkoły i wprowadzono nauczanie zdalne w okresie od marca do lipca 2020 roku, o który pytano badanych.

Według szacunków UNESCO od marca do połowy kwietnia w "fizycznych" klasach nie uczyło się już 1,6 miliarda dzieci na świecie. To był pierwszy taki eksperyment w dziejach. Potem rozwój wydarzeń był różny. Gdy w Australii, Chinach, Japonii, Nowej Zelandii i Korei Południowej liczba zakażeń spadła do jednego dziennie na 100 tys. osób, uczniowie wracali do szkoły.

W Europie powrót do szkoły po zeszłorocznych wakacjach był priorytetem. Światowa Organizacja Zdrowia wydała wytyczne, zgodnie z którymi zamknięcie szkół powinno być "brane pod uwagę tylko wtedy, gdy nie ma innych alternatyw". Pod koniec października nawet przy 60 nowych przypadkach na 100 tys. mieszkańców w wielu krajach Europy utrzymywano naukę stacjonarną. Dopiero w listopadzie zaczęto szkoły zamykać. W USA zapanowała istna mozaika w tamtejszym zdecentralizowanym systemie. W jednych stanach obowiązywała nauka stacjonarna, w innych - zdalna, w innych jeszcze - hybrydowa.  

Choć systemy edukacyjne, szkoły, nauczyciele na całym świecie mają różne metody i standardy uczenia, z badań wynika, że nauczyciele zgadzają się co do jednej rzeczy: nauki za pośrednictwem komputera nie można porównać z nauką w klasie. Wszędzie na świecie zgadzają, że jakość edukacji zdalnej spadła, a szczególnie zapłacą za to uczniowie z biedniejszych rodzin, patologicznych środowisk i słabsi.   

Jak nauczyciele ocenili efektywność nauki zdalnej? W sumie średnio na świecie na 48 proc. "stacjonarnej" skuteczności. Stosunkowo najlepiej w Australii - na 66 proc. Nieźle w Niemczech - na 61 proc. Najgorzej w Japonii - zaledwie na 33 proc. i w USA - na 35 proc. W Japonii tylko 2 proc. nauczycieli stwierdziło, że zajęcia online można porównać z nauką na żywo. Większość uznała, że ich skuteczność była o wiele gorsza.

Diagnoza powszechnie znana

Wskutek czego nastąpił spadek jakości edukacji w jej wydaniu zdalnym? Nauczyciele mówią: opuszczane lekcje, wyraźnie słabsze wyniki testów, zauważalny brak zaangażowania uczniów. Badania pokazały jednak, że nauczyciele mają głęboką wiedzę na temat tego, co ich uczniowie przyswajają, gdy rodzice i decydenci nie zawsze potrafią to ocenić. Wielu nauczycieli uważa przy tym, że wie, w jaki sposób można pomóc dzieciom nadrobić zaległości.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Pandemia pokazała, że zasoby systemu edukacji oraz zasoby uczniów, a raczej ich rodzin mają olbrzymie znaczenie. Nauczyciele ze szkół publicznych oceniali skuteczność zdalnego nauczania średnio na 48 proc. podczas gdy ich koledzy ze szkół prywatnych, mający na ogół lepszy dostęp do narzędzi edukacyjnych, dawali średnio 62 proc. Bardzo zróżnicowane były oceny nauczycieli w szkołach publicznych. Nauczyciele pracujący w szkołach, do których chodzą dzieci z biednych rodzin oceniali skuteczność na 35 proc. Wniosek stąd taki, iż obawy, że pandemia pogłębiła nierówności edukacyjne są bardzo uzasadnione.

Nauczycieli poproszono też o ocenę stopnia strat w edukacji - by spróbowali określić o ile uczniowie "pandemicznego" rocznika są opóźnieni w stosunku do uczniów z lat poprzednich. Japońscy nauczyciele ocenili straty jako najmniejsze - na jeden miesiąc, ale w kraju tym zamknięcie szkół było najkrótsze. Nauczyciele z Wielkiej Brytanii mówili średnio o prawie trzech miesiącach straty, a ok. jedna czwarta nauczycieli w Kanadzie, USA i Wielkiej Brytanii oceniła opóźnienia na ponad cztery miesiące.

Powtarzające się wnioski

Znacznie większe opóźnienia są w umiejętnościach matematycznych niż np. w czytaniu. Większe są w nauczaniu początkowym niż w starszych klasach. O ponad połowę większe są w przypadku uczniów z rodzin ubogich niż z zamożnych.

Stres i izolacja związana z zamknięciem szkół przyczyniają się do problemów ze zdrowiem psychicznym wśród młodych ludzi - twierdzą ankietowani nauczyciele. Pomimo zauważalnej poprawy jakości nauki zdalnej na jesieni, warunki są wciąż trudne dla tych uczniów, którzy mają kłopoty z nauką, cierpią z powodu izolacji lub brak im odpowiednich zasobów. Zagrożeniem jest też możliwość pogłębiania się utraty zdolności do uczenia się.

Badania przeprowadzone przez McKinsey obejmują tylko kraje o wysokich dochodach (z wyjątkiem Chin). W większość krajów o niskich dochodach, w Afryce i Ameryce Łacińskiej rok szkolny 2020-21 rozpoczął się zdalnie. Kilka krajów w Afryce ponownie otworzyło szkoły w listopadzie, ale w Ameryce Łacińskiej rozwój pandemii był na tyle silny, że uczniowie na ogół pozostali w domach także jesienią. Dlatego autorzy zaznaczają, że wyniki badania obrazują prawdopodobnie "najlepszy scenariusz" strat edukacyjnych. W krajach o niższych dochodach i słabiej zorganizowanych systemach edukacji są one prawdopodobnie znacznie głębsze.

"Pełen wpływ tej bezprecedensowej globalnej zmiany w kierunku zdalnego uczenia się będzie prawdopodobnie widoczny przez wiele lat" - napisali autorzy raportu.

Przestrzegają, że dla uczniów, którzy nie mieli dostępu do odpowiednich narzędzi, albo też mieli słabo radzących sobie z nimi nauczycieli wyniki nauki zdalnej mogą być po prostu katastrofalne. Niektórzy mogą przedwcześnie porzucić szkołę, innym może brakować umiejętności potrzebnych do przejścia na kolejny poziom edukacji. Osiągnięcia edukacyjne są silnie skorelowane z wyższymi zarobkami i lepszymi warunkami życia. Okres nauki zdalnej może dla wielu ludzi przesądzić o całej ich przyszłości.

Ostatecznie będzie to jednak zależało od kroków, jakie podejmą kraje by zaradzić wyrządzonym szkodom. Konieczne jest silniejsze wsparcie uczniów, którzy mają większe zaległości. Intensywne korepetycje, bardziej spersonalizowane programy, dodatkowe lekcje, gdy szkoły zostaną otwarte, wakacyjne akademie - wyliczają autorzy raportu swoje propozycje.

Oceniają, że pandemia ujawniła słabości systemów szkolnych na całym świecie. Teraz nadchodzi pora, żeby je przeprojektować w taki sposób, by dawać lepszą edukację wszystkim dzieciom. Kraje, które zainwestowały w utalentowanych nauczycieli i wspierały ich sukces jeszcze przed kryzysem, mogą okazać się najbardziej skuteczne w minimalizowaniu strat w nauce.

"Dzieci najlepiej uczą się od ludzi, a nie od programów" - napisali autorzy raportu.

Jacek Ramotowski

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: edukacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »