Społeczeństwo zakładnikiem banków
Największe instytucje finansowe świata chcą, aby G20 utworzyła nowy bank, w którym zgromadzone zostaną "toksyczne aktywa" innych banków.
Pomysł wyszedł na piśmie z Institute of International Finance (grupa największych banków globu) i dotarł do premiera Wielkiej Brytanii Gordona Browna. Finansiści naciskają w ten sposób na władze USA, od którego to kraju zaczął się kryzys i rozlał po całej planecie.
Bank na toksyczne aktywa powinien też zostać założony w Stanach. W lutym minister finansów USA Timothy Geithner planował utworzenie takiego banku, lecz porzucił pomysł w ostatniej chwili. W to miejsce proponuje publiczno-prywatny fundusz grupujący toksyczne aktywa. Szczegółów jeszcze nie ujawnił. Jest to o tyle dziwne, że parlamentarzyści amerykańscy już sygnalizują, iż nie dadzą więcej pieniędzy na finansowe ruchy administracji Obamy. Kiedyś bowiem Henry Paulson, minister finansów za prezydentury Busha, wziął pieniądze na ratowanie banków i wydał je niezgodnie z uzgodnieniami z Kongresem. Teraz Amerykanie są sfrustrowani nieskutecznością pociągnięć prezydenta i ratowaniem instytucji finansowych, które popełniły błędy. Istnieje powszechny pogląd, że społeczeństwo amerykańskie jest zakładnikiem banków.
Inicjatorzy pomysłu założenia w USA banku na toksyczne aktywa widzą tę instytucję jako sposób wyjścia z zapaści i oczyszczenia systemu. Teraz wszystko jest w rękach prezydenta Obamy - tylko on może przekonać Kongres. Problem musi zostać rozwiązany tam, gdzie powstał. W Stanach Zjednoczonych.
Krzysztof Mrówka, Interia.pl