Sprzedaż Możejek blokuje... rząd Litwy
Transakcję zakupu większościowego pakietu akcji Możejek od Jukosu opóźnia... litewski rząd - pisze wileński dziennik "Lietuvos Rytas". Nie chce bowiem dopuścić, żeby rafineria trafiła w ręce Orlenu.
Zdaniem gazety, to nie rosyjski Jukos sabotuje szybką sprzedaż Możejek. To władze w Wilnie opóźniają zawarcie transakcji. Rząd nie chce bowiem, aby rafinerię kupił Orlen, a to właśnie Polacy proponują transakcję, która zadowoliłaby wszystkich - napisał wczoraj "Lietuvos Rytas".
Zdaniem Rimvydasa Valatki, publicysty gazety, chrapkę na Możejki mają rosyjskie władze. Dążą jednak do tego, żeby przejąć rafinerię... za darmo, gdy już zbankrutuje. Tymczasem Orlen proponuje transakcję, która zadowoli wszystkie strony, poza Kremlem: - Jukos otrzymuje bowiem najwyższą cenę (PKN, jak mówi się nieoficjalnie, gotów jest zapłacić 1,5 mld USD), a Możejki miliardowe inwestycje. "Nic nie otrzymuje tylko Kreml. Może tu właśnie kryje się niechęć litewskiej władzy do Orlenu?" - pyta Valatka.
Jego zdaniem, PKN już przed tygodniem dogadał się z Jukosem w sprawie kupna akcji Możejek. To porozumienie zostało nawet parafowane. Polacy w sprawie dostaw ropy porozumieli się też z TNK BP. "Wystarczył jednak jeden telefon do Wilna" i wszystko zostało odrzucone.
Valatka uważa, że zmiana dotychczasowego, negatywnego stanowiska rządu wobec polskiego inwestora "ruszyłaby negocjacje z martwego punktu". Jukos ma 53,7 proc. akcji rafinerii. Do państwa litewskiego należy 40,66 proc. akcji. Resztę mają drobni przedsiębiorcy. Litwa chce odkupić pakiet od Rosjan i sprzedać rafinerię nowemu inwestorowi.
Bartłomiej Mayer