Stellantis ma ultimatum od włoskiego rządu. "Nie wywiązuje się ze zobowiązań"
Rośnie napięcie między włoskim rządem a koncernem Stellantis. W czwartek minister rozwoju Włoch zagroził wstrzymaniem wypłat środków z KPO dla koncernu. Zdaniem rządu Giorgii Meloni Stellantis za mało produkuje we Włoszech. Konflikt między firmą a włoskiem rządem na tym tle może odbić się echem także w Polsce.
Włoski rząd naciska firmę Stellantis, aby produkowała więcej aut we Włoszech. Koncernowi grozi zablokowanie dostępu do środków z włoskiego Krajowego Planu Odbudowy.
Tak wynika z czwartkowej wypowiedzi włoskiego ministra rozwoju Adolfo Urso. Urso był gościem dorocznego katolickiego szczytu Spotkanie na rzecz Przyjaźni Między Narodami w Rimini.
- Jeśli Stellantis musi wkróce dać odpowiedź. Jeśli nie będzie pozytywnej reakcji, zasoby z KPO zostaną udzielone innym firmom - powiedział Urso, cytowany przez włoską agencję prasową ANSA.
Włoski minister odnosił się do obietnicy firmy, że zwiększy produkcję we Włoszech, jeśli otrzyma odpowiednie wsparcie od rządu. Chodzi nie tylko o środki z KPO, chociaż rzeczywiście w ramach planu gabinet Meloni przewidział miliard euro wsparcia dla produkcji aut elektrycznych.
Jak podał Urso, Stellantis nalegał także w kwestiach prawa UE. Chodzi o normę Euro 7, czyli normę emisji z aut. Norma została wprowadzona, ale dzięki działaniom niektórych krajów na arenie UE, w mniej restrykcyjnym kształcie niż pierwotnie zakładano. Więcej pisaliśmy o tym tutaj. - Podczas spotkania Carlos Tavares (prezes Stellantisa - red.) poprosił mnie o dwie rzeczy. Pierwsza polegała na usunięciu przeszkody w postaci normy Euro 7 i udało nam się - mówił w Rimini minister rozwoju Włoch.
- Stworzyliśmy wielki program wsparcia dla branży motoryzacyjnej. Osiągnęliśmy cele, o jakie prosił Tavares, ale nie osiągnęliśmy celu wsparcia włoskiej produkcji. Stellantis miał zwiększyć produkcję. Rząd wykonał swoją część, firma nie - dodał minister.
Koncern po negocjacjach zobowiązał się do produkcji we Włoszech miliona aut rocznie. Tych planów nie udało się jednak zrealizować. - Stellantis musi wkrótce dać odpowiedź. Jeśli nie będzie pozytywnej odpowiedzi, zasoby z KPO zostaną przydzielone innym. Nie możemy stracić pieniędzy z KPO dlatego, że Stellantis nie dotrzymuje swoich zobowiązań - podsumował Urso i dodał, że rząd nie będzie długo czekał na odpowiedź firmy.
Najnowsza wypowiedź ministra Urso to już kolejna odsłona konfliktu utrzymującego się między koncernem a rządem Giorgii Meloni. Premierka Włoch i jej ministrowie mocno stawiają na krajową produkcję i tworzenie miejsc pracy. Tymczasem włoska branża motoryzacyjna, tak samo jak w całej Europie, ma poważne problemy.
Chodzi o spowolnienie popytu na produkowane w Europie auta, zwłaszcza elektryki, w obliczu taniej konkurencji z Chin. Problem jest na tyle duży, że UE zdecydowała się na tymczasowe cła na chińskie auta elektryczne.
Obecny włoski rząd chciałby jednak, by Stellantis mocniej uwzględniał interesy kraju w swojej strategii. Przypomnijmy, że koncern powstał w 2021 roku w wyniku fuzji włosko-amerykańskiej spółki Fiat Chrysler Automobiles z francuską grupą PSA. Meloni krytykowała to połączenie jeszcze zanim została szefową rządu.
Poza tak strategicznymi decyzjami, jak rejestracja firmy w Holandii zamiast we Włoszech, polityczce nie podoba się także po prostu produkowanie aut zagranicą zamiast we Włoszech. Do tego stopnia, że rząd wymógł na firmie, by zmieniła nazwę modelu Alfa Romeo produkowanego w zakładzie w Tychach. To już Alfa Romeo Junior, a nie Alfa Romeo Milano.
Koncern Stellantis posiada w Polsce dwie fabryki - w Gliwicach i Tychach. W Polsce produkuje modele takich powstałych we Włoszech marek jak Fiat czy Alfa Romeo. Przenoszenie produkcji modeli tych marek na Wisłę jest przedmiotem krytyki we włoskiej debacie publicznej.
Martyna Maciuch