Stoczniowcy się niepokoją, ale premier unika ich jak ognia
- Bardzo chętnie się spotkam, ale dopiero we wrześniu - tak premier ustami swojego rzecznika odpowiada na zaproszenie stoczniowców. Związkowcy z Gdyni i Szczecina poprosili Donalda Tuska o wyjaśnienia: jaki będzie los ich zakładów. Stocznie miały być kupione przez tajemniczego katarskiego inwestora, ale nic z tego nie wyszło.
Stoczniowcy muszą czekać tak długo, bo rząd też czeka na ruch katarskiego, państwowego inwestora. - Czekamy, czy ten katarski inwestor do końca sierpnia swoje zainteresowanie zmaterializuje w postaci wpłaty pieniędzy za stocznie i do tego czasu wydaje się, że rozmowy niewiele by dały - mówi reporterce RMF FM Pawel Graś.
Według związkowców później rozmowy dadzą jednak jeszcze mniej, bo Komisja Europejska wyznaczyła termin do końca sierpnia. Ta transakcja jest wątpliwa. Jeśli się nie powiedzie, to na początku będzie po sprawie, więc stoczniowcy chcą poznać rządowy plan awaryjny. No chyba, że tego planu po prostu nie ma. Wtedy spotkanie jeszcze w sierpniu faktycznie jest bezcelowe. Bo przecież premier lubi przekazywać tylko dobre, albo jeszcze lepsze wiadomości.