Stoczniowcy z Gdyni domagają się wypłat
Około tysiąca pracowników Stoczni Gdynia protestowało przed siedzibą kierownictwa zakładu domagając się wypłaty zaległych wynagrodzeń. W trakcie manifestacji zarząd firmy zapewniał, że robotnicy do czwartku otrzymają 80 proc. pensji, a resztę w przyszłym tygodniu.
- Będzie to 80 proc. wynagrodzenia dla pracowników produkcyjnych. Pozostałe 20 proc. dostaną oni w przyszłym tygodniu, do 19 października - mówił po południu rzecznik prasowy Stoczni Gdynia, Janusz Wikowski.
Wikowski wyjaśniał wtedy, że pozostali pracownicy, czyli administracja, otrzymają 100 proc. swoich zaległych pensji w przyszłym tygodniu. Dodał, że wszyscy zatrudnieni w stoczni dostaną wynagrodzenia wraz z odsetkami, wynikającymi z opóźnień.
Przed godz. 22.00 Wikowski poinformował , że wypłata pierwszej części wynagrodzenia (80 proc. zaległej pensji dla pracowników zatrudnionych na stanowiskach robotniczych) rozpocznie się w kasie firmy jutro od godziny 14.30.
Rzecznik wyjaśnił, że o problemie spóźnionych wypłat wynagrodzeń dla pracowników Stoczni Gdynia rozmawiali dziś w Warszawie minister Skarbu Państwa Wojciech Jasiński, jego zastępca Paweł Szałamacha, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Paweł Brzezicki, członkowie zarządu stoczni Kazimierz Smoliński i Henryk Goryczak, a także liderzy - Solidarności - Stoczni Gdynia Dariusz Adamski oraz Stoczni Gdańsk Roman Gałęzewski.
- Ustalono uruchomienie pozostałych niezbędnych środków na wynagrodzenia dla pracowników Grupy Stoczni Gdynia. W związku z koniecznością przeprowadzenia procedur formalno-prawnych środki te wpłyną na konto stoczni najpóźniej do czwartku - 11 października. Natychmiast zostaną one przelane na konta pracowników. Oznacza to, że zapłata pozostałej części wynagrodzenia dla pracowników na stanowiskach robotniczych oraz wypłata dla pracowników umysłowych zostanie uruchomiona wraz z ustawowymi odsetkami w dniu 12 października - poinformował Wikowski.
Według niego, minister Jasiński oświadczył ponadto, że Stocznia Gdynia otrzyma niezbędne wsparcie finansowe do czasu zakończenia procedury pozyskania inwestora strategicznego, które pozwoli na funkcjonowanie zakładu i realizację zadań produkcyjnych.
Pensje na kontach pracowników gdyńskiej stoczni miały się znaleźć 28 września, ale - jak informował po południu Wikowski - na terminowe wypłaty wynagrodzeń zabrakło firmie kilku milionów złotych. Jak wyjaśnił wówczas rzecznik, spółka nie otrzymała w terminie zapłaty za budowany statek.
- Powstał rzeczywiście zator związany z opóźnieniem z wypłatą transz pieniędzy za poszczególne etapy budowanego statku - dodał.
Zdaniem Leszka Świętczaka, szefa Związku Zawodowego Stoczniowiec, działającego w gdyńskim zakładzie, propozycja zarządu, aby w tym tygodniu wypłacić część pieniędzy jedynie robotnikom, to "próba skłócenia załogi".
Świętczak dodał, że zarząd firmy prowokując protest załogi chciał w ten sposób ukryć brak kompetencji i przerzucić odpowiedzialność za rozwiązanie konfliktu na instytucje centralne: Ministerstwo Skarbu Państwa oraz Agencję Rozwoju Przemysłu.
przedstawiciele resortu skarbu, ARP i zarządu stoczni (był m.in. prezes Stoczni Gdynia Kazimierz Smoliński) dyskutowali o sposobie udzielenia pomocy finansowej Stoczni Gdynia, pozwalającej wypłacić stoczniowcom zaległe pieniądze - poinformowała rzeczniczka ARP Roma Sarzyńska.
- Ministerstwo Skarbu Państwa i Agencja Rozwoju Przemysłu zajmują się sposobem udzielenia pomocy finansowej, która pozwoli wypłacić pieniądze dla pracowników Stoczni Gdynia jeszcze w tym tygodniu - powiedziała Sarzyńska, nie podając szczegółów.
Dodała, że zarząd stoczni nie przedstawił żadnego konstruktywnego pomysłu na rozwiązanie obecnej sytuacji.
Stoczniowcy nie wykluczyli, że protest będzie kontynuowany jutro.
- To jest spontaniczny ruch załogi - powiedział Świętczak, pytany czy stoczniowcy po uzyskaniu zapewnienia o wypłacie wynagrodzeń odstąpią od manifestacji.