Stołeczne apteki na skraju bankructwa
Warszawskie apteki walczą o przetrwanie. Bankrutują, bo Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce zwracać pieniędzy za leki refundowane. To wina głównie błędów na receptach. A chodzi o takie drobiazgi jak niedociśnięte pieczątki, nazwa miasta napisana skrótem czy brak numeru telefonu na pieczątce lekarza.
Według aptekarzy, NFZ specjalnie czepia się szczegółów, by mieć pretekst do odmowy zwrotu pieniędzy za lekarstwa.
Kłopot z utrzymaniem rentowności ma kilkadziesiąt stołecznych aptek, z czego kilkanaście nie ma już praktycznie szans na przetrwanie. Ich długi sięgają od kilkuset do nawet miliona złotych.
NFZ nie ma prawa zabierać nam pieniędzy, bo o błędach formalnych, na które się powołuje, nie mówi żadna zdrowotna ustawa - twierdzi właścicielka jednej z warszawskich aptek, Anita Kowalewska:
NFZ-u w ogóle nie interesuje wyjaśnienie tej sprawy. Każdy pretekst do zabrania pieniędzy jest dobry - dodaje natomiast aptekarz Jerzy Mazurek:
Urzędnicza głupota, bezduszne paragrafy, twarde prawo, ale prawo? O przyczynę powstałej sytuacji będziemy dopytywać w NFZ.