Strach przed chińskimi przejęciami
Wybuch pandemii spowodował głębokie spadki na światowych giełdach. Politycy w Europie, Ameryce Północnej i Australii zaczęli się obawiać, że stworzy to doskonałą okazję do wrogiego przejmowania spółek przez zagraniczne firmy, korzystające z rządowego wsparcia, głównie z Chin.
W czerwcu 2020 roku Komisja Europejska przyjęła Białą Księgę dotyczącą zakłóceń spowodowanych przez zagraniczne subsydia na jednolitym rynku. Teraz Komisja zwraca się do wszystkich zainteresowanych stron o opinie. Konsultacje społeczne, które trwały do 23 września 2020 r., mają pomóc w przygotowaniu odpowiednich wniosków ustawodawczych.
Wiceprzewodnicząca KE Margrethe Vestager, odpowiedzialna za politykę konkurencji i gospodarkę cyfrową, powiedziała, że Unia Europejska jest otwarta i ściśle powiązana z resztą świata, ale musi zachować czujność wobec nieuczciwej konkurencji ze strony pozaunijnych firm, korzystających z państwowych dotacji. - Jednolity rynek jest kluczem do dobrobytu w Europie, ale dobrze działa tylko, gdy istnieją równe szanse - stwierdziła.
W Białej Księdze, której zalecenia jeszcze w tym roku mają stać się częścią unijnego prawodawstwa, zawarta jest definicja dotacji państwowych, która obejmuje pożyczki, gwarancje, zastrzyki kapitałowe, ulgi podatkowe i ulgi w spłacie zadłużenia - sponsorowane przez państwo. Dokument nie wymienia Chin, ale już w 2019 roku Bruksela uznała azjatyckie mocarstwo za "systemowego rywala".
W oświadczeniu wydanym 17 czerwca Komisja stwierdza: "Istnieje coraz więcej przypadków, w których wydaje się, że zagraniczne dotacje ułatwiały nabywanie przedsiębiorstw z UE lub zakłócały decyzje inwestycyjne, operacje rynkowe lub politykę cenową oraz przetargi na zamówienia publiczne ze szkodą dla przedsiębiorstw niesubsydiowanych".
Zagrożenie ze strony chińskich firm omawiane było też w Parlamencie Europejskim. - Wyobraźmy sobie mecz piłki nożnej, w którym zasady obowiązujące jeden zespół są znacznie łatwiejsze. Po co w ogóle oglądać taki mecz, skoro z góry wiadomo, kto wygra - mówiła francuska eurodeputowana Stéphanie Yon-Courtin. Zaś przedstawiciel Luksemburga Christophe Hansen stwierdził, że wprawdzie Chiny nie są jedynym krajem, który kupuje europejskie firmy osłabione skutkami pandemii, ale są "słoniem na sali" i Unia Europejska musi egzekwować uczciwą konkurencję, by utrzymać poparcie społeczne swojej polityki handlowej.
Dotychczas Unia Europejska prowadziła otwartą politykę gospodarczą i krytykowała prezydenta Donalda Trumpa za protekcjonizm. Jednak mając do czynienia z bardzo asertywnymi, chińskimi firmami, korzystającymi z niejasnych powiązań z chińskim państwem, uznała, że musi narzucić ograniczenia.
Także w Polsce w ustawie z 19 czerwca (jedna z ustaw "covidowych") przyjęto rozwiązania ograniczające możliwość przejmowania przedsiębiorstw.
Ustawa wymienia 21 branż i działające w nich firmy (mające przychód ponad 10 mln euro), które muszą dostać zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na przejęcie (normalnie UOKiK musi wyrazić zgodę, jeśli grupa kapitałowa ma przychody 50 mln euro lub więcej).
Plan Komisji Europejskiej dotyczący ochrony spółek przed przejęciami wspieranymi przez zagraniczne państwa skrytykowała Chińska Izba Handlowa przy UE. "Narzędzia prawne zaproponowane w Białej Księdze nie mają jasnej podstawy prawnej (...) i stwarzają podwójne standardy" - stwierdziła Izba, do której należy (za pośrednictwem izb w krajach członkowskich UE) około 1000 chińskich firm.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Do niedawna chińskie firmy mające dużo gotówki były mile widziane w Europie. Zapewniały świeży kapitał borykającym się z problemami przedsiębiorstwom, takim jak: szwedzki producent samochodów Volvo, włoski producent opon Pirelli, francuski operator kurortów Club Med, czy port w Pireusie w Grecji. Ale nadmierna ekspansja zaczęła budzić niepokój KE.
Według Mercator Institute for China Studies, think tanku z siedzibą w Berlinie, chińscy przywódcy jasno wyrazili zamiar wykorzystania funduszy państwowych do zdobycia zdolności technologicznych za granicą i sprowadzenia ich do Chin, a seria zakupów z ostatnich lat jest dowodem przyjęcia takiej strategii.
Przykładem było przejęcie w 2016 roku niemieckiej firmy Kuka AG, która jest jednym z największych na świecie producentów robotów, przez chińską Midea Group. Notowana na giełdzie spółka miała trzech dużych udziałowców. Midea kupiła ponad 90 proc. akcji i całkowicie ją kontroluje. CEO jest Niemiec Peter Mohnen (wcześniej był dyrektorem finansowym), ale przewodniczącym rady nadzorczej jest Yanmin (Andy) Gu - wiceprezes i dyrektor globalny Midea Group Corporation.
Na liście Fortune 500 Midea zajmuje 447. miejsce wśród największych korporacji świata. Rząd niemiecki nie sprzeciwił się transakcji. Kanclerz Angela Merkel oświadczyła, że skoro niemieckie firmy inwestują w Chinach, to zrozumiałe są też chińskie inwestycje w Niemczech. Ale europejskie czy amerykańskie korporacje, inwestując w Chinach, nie przejmują pełnej kontroli, a inwestycje nie są wspomagane ukrytymi dotacjami.
Merkel szybko to zrozumiała i w październiku 2016 roku jej rząd wycofał swoją zgodę na przejęcie przez chiński fundusz Fujian Grand Chip Investment Fund (FGC) producenta półprzewodników Aixtron SE. Wcześniej Aixtron zgodził się na ofertę przejęcia wartą 676 mln euro.
Fundusz należy w 51 proc. do prywatnego inwestora Zhendong Liu, a w 49 proc. do chińskiej spółki samorządowej Zhongyao Wang. Ostatecznie niemieckie Federalne Ministerstwo Gospodarki cofnęło zgodę i zapowiedziało przegląd inwestycji dokonywanych przez zagraniczne spółki.
Innym przykładem przejęcia europejskiej spółki technologicznej przez chińską korporację był zakup w 2016 roku większościowego pakietu udziałów w fińskiej spółce produkującej mobilne gry Supercell przez giganta technologicznego Tencent. Chińskiej korporacji pomógł japoński SoftBank, który w latach 2013-2015 bezpośrednio i za pośrednictwem spółki zależnej kupił większościowy pakiet Supercell, a w 2016 roku sprzedał zależnej od Tancet spółce Halti SA, z siedzibą w Luksemburgu, ponad 80 proc. akcji. Ta skomplikowana transakcja zwiększyła nieufność unijnych polityków do inwestorów zewnętrznych, którzy mogą (jak SoftBank) realizować cele chińskich firm, a pośrednio chińskiego rządu.
Rosnąca w Unii Europejskiej nieufność wobec chińskich spółek sprawiła, że w 2019 roku chińskie inwestycje w Unii spadły o 33 proc. - z 18 do 12 mld euro. Szczególnie niechętne chińskim inwestycjom były trzy największe gospodarki: Niemcy, Wielka Brytania i Francja, których udział jako gospodarzy spadł w 2019 roku do 34,6 proc., w porównaniu z 45 proc. w 2018 roku i 71 proc. w 2017 roku.
Inwestycje chińskich przedsiębiorstw państwowych spadły do 11 proc. całości transakcji fuzji i przejęć, choć państwo chińskie w rozmaity sposób kontroluje także spółki prywatne. Ale w latach 2010-2015 ponad 70 proc. chińskich inwestycji w Europie dokonywały firmy państwowe.
W 2019 roku największą transakcją było przejęcie przez Antę Sport fińskiej grupy sportowej Amer Sport za 4,6 mld euro. Było to czwarte co do wielkości chińskie przejęcie w UE od 2000 roku Dotychczas chińska korporacja Anta Sport jest w Europie mało znana, choć globalnie to jeden z największych graczy w branży.
W 2019 roku w branży technologicznej (ICT) największą, chińską inwestycją było zwiększenie udziałów Jiangsu Shagang Group w brytyjskiej firmie Global Switch, która obsługuje i rozwija centra danych w Europie i Azji. Przejęcie rozpoczęło się w 2016 roku i nie spotkało się z oporem brytyjskich władz.
Inną transakcją w tym sektorze było przejęcie przez Shenzhen Goodix Technology Co. Ltd. holenderskiej firmy NXP Semiconductors, która jest dostawcą półprzewodników dla branży bezpiecznej identyfikacji, motoryzacji i sieci cyfrowych.
Chińskie firmy mają coraz większe trudności z zakupem dużych firm ICT, ale dokonują mniejszych przejęć, poniżej 100 mln euro, wyszukując obiecujące start-upy. W ubiegłym roku chiński gigant Alibaba przejął niemiecki start-up zajmujący się bazami danych - Data Artisans.
Największą transakcją w branży motoryzacyjnej była inwestycja China Evergrande w szwedzką spółkę NEVS, która w czerwcu 2012 roku nabyła z masy upadłościowej aktywa Saab Automobile AB i produkuje samochody elektryczne.
W roku 2020 bezpośrednie inwestycje chińskie w UE spadną, według szacunków o 30-40 proc. w stosunku do roku 2019, który i tak był najsłabszym w ciągu ostatnich pięciu lat. Powodem jest nie tylko zaostrzenie polityki rządów w stosunku do kapitału chińskiego i innych krajów autorytarnych, ale także powrót notowań giełdowych do stanu sprzed kryzysu.
Jedynie przez kilka tygodni akcje były tanie, a to zbyt krótki czas, by przygotować przejęcie spółki. Z dziesięciu największych pod względem sprzedaży spółek informatycznych w Unii Europejskiej, akcje sześciu były pod koniec września 2020 roku droższe niż na koniec 2019 roku, akcje dwóch tańsze o mniej niż 10 proc., a jedynie dwóch tańsze o około 40 proc. Okazji do przejęć poprzez giełdę było więc niewiele.
Jednak chińska spółka Fosun Tourism Group wykorzystała kryzys i za 11 mln funtów kupiła markę Thomas Cook - słynną spółkę turystyczną, która upadła w ubiegłym roku. Wcześniej trwały negocjacje w sprawie zainwestowania przez Chińczyków w Thomasa Cooka 900 mln funtów. Fosun wolał poczekać na upadłość i kupił tylko znak firmowy.
Z powodu napięć politycznych między USA a Chinami przepływy kapitałowe między obu krajami są najniższe od prawie dekady. Według raportu firmy konsultingowej Rhodium Group oraz organizacji pozarządowej National Committee on United States-China Relations, w pierwszym półroczu przepływy kapitałowe między dwoma krajami wyniosły 10,9 mld dolarów. Szczyt osiągnęły w roku 2017, kiedy przekroczyły 37 mld dolarów.
Od 2015 do 2017 roku chińskie BIZ w USA były większe niż amerykańskie w Chinach. Od 2018 roku ponownie amerykańskie firmy więcej inwestują w Chinach, przy czym duża część inwestycji to wspólne, chińsko-amerykańskie przedsięwzięcia.
Od 2016 roku napływ chińskich inwestycji do USA spada, a główną przyczyną są kontrole prowadzone przez Komitet ds. Inwestycji Zagranicznych w Stanach Zjednoczonych (CFIUS) oraz niepewność dotycząca stosunków politycznych między USA a Chinami. Rosnące obawy rządu USA dotyczące wypływu technologii odbiły się również na bezpośrednich inwestycjach USA w Chinach, zwłaszcza w branżach innowacyjnych.
Poziom nieufności administracji amerykańskiej wobec chińskich firm pokazuje sprawa portalu społecznościowego TikTok, należącego do chińskiej spółki ByteDance. Prezydent Donald Trump oskarżył ją o udostępnianie danych użytkowników rządowi i zażądał jej sprzedaży lub zaniechania aktywności w USA. W przyszłym roku ma powstać nowa spółka, w której ByteDance będzie miał 80 proc. udziałów, a pozostałe będą należały do amerykańskich korporacji Oracle oraz Walmart. Ale nie rozstrzygnięto sprawy kontroli nad algorytmami TikToka.
Największą, tegoroczną transakcją był zakup przez chińską firmę technologiczną Tencent 10 proc. pakietu akcji największej na świecie firmy muzycznej Universal Music Group, o wartości 3,4 mld dolarów. Pakiet sprzedała francuska firma Vivendi. Tencet może w przyszłym roku zwiększyć udział do 20 proc., a celem jest przede wszystkim wprowadzenie produktów Universal Music Group (muzyki strumieniowej) na rynek azjatycki.
Region Bliskiego Wschodu ma dla Chin ogromne znaczenie strategiczne i gospodarcze. Jest ważnym elementem Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI). W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych Chiny starają się nie opowiadać się po żadnej ze stron bliskowschodniego konfliktu i zachować neutralność. Choć są postrzegane jako sojusznik Iranu, utrzymują też dobre stosunki z Izraelem, które zintensyfikowały się po przejęciu w Chinach rządów przez Xi Jinpinga. Nastąpił znaczny wzrost chińskich inwestycji oraz obrotów handlowych chińsko-izraelskich.
Jednym z pomysłów Chin na modernizację jest korzystanie z efektów inwestycji w badania i rozwój w krajach zaawansowanych technologicznie, w tym właśnie w Izraelu. Chiny planują inwestycje w izraelskie firmy technologiczne i nabycie technologii, które mają zastosowanie komercyjne oraz wojskowe, w tym sztuczną inteligencję, obliczenia kwantowe, zaawansowane obliczenia, pojazdy autonomiczne, biotechnologię i inne pokrewne technologie.
W 2015 roku firma telekomunikacyjna ZTE zainwestowała w izraelski start-up Rainbow Medical. ZTE jest oskarżana przez rząd USA o naruszenie sankcji w Iranie. Inny chiński gigant Baidu zainwestował w pięć izraelskich przedsiębiorstw i funduszy venture capital, które specjalizują się w finansowaniu innowacyjnych przedsięwzięć. Inwestycji w Izraelu dokonały także Huawei, Togan Networks, HexaTier.
W ostatnich dziesięciu latach w Izraelu zawarto co najmniej 90 umów z udziałem 42 chińskich firm. W 2015 roku China Railway Tunnel Group wygrała przetarg wart około 800 mln dolarów na budowę kolei miejskiej w Tel Awiwie. CRTG jest spółką zależną największej, chińskiej firmy budowlanej CREC, która współpracuje przy projekcie szybkiej kolei łączącej Teheran oraz Isfahan. Inna chińska firma budowlana China Communications Construction Company (CCCC), która pracowała przy budowie portu w Aszdodzie, jest powiązana z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą.
W styczniu 2020 roku amerykański think tank zajmujący się sprawami bezpieczeństwa narodowego Foundation for Defense of Democracies (FDD) przeprowadził symulacje dotyczące wpływu chińskich inwestycji w Izraelu na bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. Miały na celu ustanowienie ram, w których Izrael będzie mógł nadal prowadzić interesy z Chinami, jednocześnie nie stwarzając zagrożenia dla USA.
Eksperci przeanalizowali szereg chińskich inwestycji w Izraelu w pięciu sektorach: sztucznej inteligencji, infrastrukturze i budownictwie, venture capital, rolnictwie i farmacji. W tych sektorach zaangażowane były chińskie firmy: Baidu, Hangzhou Wahaha Group, Shanghai International Port Group, China Civil Engineering Construction Corporation, Horizon Ventures, China Investment Corporation, Tencent, Anhui Luhan Construction Group i Harbin Pharmaceutical Group. Eksperci zauważyli, że w Stanach Zjednoczonych każda transakcja z zagranicznym przedsiębiorstwem państwowym jest poddawana szczegółowej kontroli i uznali, że Izrael powinien zrobić to samo.
Witold Gadomski
Dziennikarz ekonomiczny