Strajki - drugie starcie
Dyrektor częstochowskiego szpitala na Parkitce Zbigniew Strzelczak poprosił pracowników, by na cztery miesiące dobrowolnie zrezygnowali z wywalczonych w czasie strajków podwyżek, bo placówka znajduje się w fatalnej sytuacji finansowej i walczy o przetrwanie. Załoga odrzuciła prośbę dyrektora. Ale źle jest nie tylko w Częstochowie - ocenia "Polska Dziennik Zachodni".
W Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku zaproponowano odroczenie wypłaty podwyżek do końca roku. Pracownicy nie zgodzili się na propozycję. - Ogłosiliśmy pogotowie strajkowe. Okazało się, że nie ma pieniędzy na wzrost wynagrodzeń - mówi dr Tomasz Underman ze Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej.
Z danych Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego wynika, że wskutek podniesienia płac w kilkunastu szpitalach, należących do samorządu województwa, zostanie przekroczony plan finansowy. W sumie dziura budżetowa wyniesie ponad 36 mln złotych!
- A długi wymagalne, zatem te, których termin płatności minął dla wszystkich szpitali marszałkowskich wynoszą ok. 133 mln złotych i niestety rosną. W samym styczniu znaczące straty odnotowano np. w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu ok. 3 mln zł, na Parkitce ponad 2 mln zł, w wojewódzkim w Tychach ponad 1 mln zł - wylicza Sergiusz Karpiński z sejmikowej Komisji Zdrowia. - W niektórych placówkach płace przekraczają 70 proc. budżetu!
Dyrektorzy uwierzyli w zapewnienia minister zdrowia Ewy Kopacz o zwiększeniu kontraktów i podnieśli płace. Tymczasem szpitale otrzymują środki w ramach aneksów, które przedłużają zeszłoroczne, marne, umowy. Nowy system finansowania ma obowiązywać od lipca. Sceptycy twierdzą jednak, że ministerstwu uda się go wprowadzić dopiero od nowego roku. - Większość umów obowiązuje do końca marca. Jeśli pieniędzy nie będzie czeka nas gorący kwiecień - twierdzi dr Underman.