Sukcesów jak na lekarstwo
Rząd Leszka Millera nie ma się czym pochwalić. Bezrobocie miało spadać - nie spada. Przedsiębiorczość miała się rozwijać - nie rozwija się. Podatki miały być prostsze - nie są.
Do tego trzeba dołożyć wyhamowaną prywatyzację, problemy z restrukturyzacją nierentownych branż i napięcia społeczne. Jeśli jeszcze nie uda się w tym roku osiągnąć planowanego wzrostu gospodarczego, to katalog porażek będzie już kompletny.
Ministerstwo Zdrowia: długi rosną jak na drożdżach
Ponowna centralizacja zarządzania, brak dostatecznego nadzoru nad gospodarką finansową i gigantyczne zadłużenie sięgające na koniec ub.r. 5,5 mld zł - to w dużym skrócie obraz polskiej służby zdrowia. Kolejnym szefom tego resortu w rządzie Leszka Millera nie udało się zrobić porządku, choć m.in. z takim hasłem SLD szło do wyborów w 2001 r. Świadczenia zdrowotne miały być bardziej dostępne dla obywateli, szpitale miały dostać więcej pieniądzy na swoją działalność, a jakość samych usług miała być coraz lepsza. Przez półtora roku nie przeprowadzono restrukturyzacji służby zdrowia, metody finansowania praktycznie się nie zmieniły, ZOZ-ów nadal praktycznie nie dotyczyły wymogi z ustawy o finansach publicznych, a działalność pierwszego ministra zdrowia w lewicowym rządzie - Mariusza Łapińskiego - skupiała się na nośnych społecznie hasłach (leki za złotówkę) i sporach ze środowiskiem lekarskim. Na znalezienie sposobu, by powstrzymać rosnącą falę długów szpitali, nie wystarczyło czasu.
Cała służba zdrowia została oddłużona w 1999 r., gdy rząd AWS-UW wprowadzał system kas chorych. Wówczas budżet centralny przejął obsługę zadłużenia w wysokości 9 mld zł. Mimo to rok później tzw. samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej miały już 3,2 mld zł długów, a na koniec 2001 r. 4,5 mld zł.
Ministerstwo Finansów: za dużo eksperymentów
Ministerstwo Finansów nie osiągnęło żadnego sukcesu co najmniej od końca ub.r. Wicepremier Grzegorz Kołodko wraz z szefem rządu często podkreślali, jak ważne jest uchwalenie przez parlament budżetu jeszcze przed rozpoczęciem roku, w którym ma on obowiązywać. Ale znaczenie tego faktu było bardziej propagandowe niż gospodarcze. Na wczesnym przyjęciu budżetu katalog osiągnięć MF na razie się kończy.
Najważniejsze projekty, jakie udało się już przeforsować resortowi, okazały się niewypałami. Pierwszy to oddłużenie przedsiębiorstw. Choć resort finansów utrzymuje, że dzięki niemu uratowano 350 tys. miejsc pracy, to jednak wpływy z opłaty restrukturyzacyjnej są dużo niższe, niż planowano. Prawdopodobnie państwowa kasa uzyska dzięki niej ok. 425 mln zł. W budżecie zapisano, że będzie to ok. 630 mln zł - a ta kwota również była korygowana w dół.
Druga porażka to sprawa abolicji podatkowej i deklaracji majątkowych. Gdy wicepremier Grzegorz Kołodko lansował ideę podatkowego darowania win połączonego z lustracją układ polityczny był zupełnie inny niż obecnie. Wicepremier nie musiał - jak dziś - zabiegać o poparcie opozycji. Koalicja SLD-UP-PSL miała zwarte szeregi - na tyle, że wejściu w życie prawnego bubla zapobiegł dopiero Trybunał Konstytucyjny.
Teraz wicepremier Grzegorz Kołodko ma problemy ze znalezieniem popleczników dla swojego programu naprawy finansów publicznych. Co prawda rząd przyjął plan "kierunkowo", ale niektórzy ministrowie - jak szef resortu gospodarki i pracy Jerzy Hausner - różnią się z wicepremierem np. co do celów gospodarczych.
Ministerstwo Gospodarki i Polityki Socjalnej: Problem z bezrobociem
Za każdym razem, gdy szef resortu gospodarki prognozuje poziom bezrobocia w kolejnym miesiącu, chwali się, że nie rośnie ono tak szybko, jak zakładano jeszcze rok temu. Jerzy Hausner podkreśla, że jest to zasługą między innymi działań podejmowanych w resorcie gospodarki i pracy, a wcześniej w kierowanym przez niego resorcie pracy i polityki społecznej. I rzeczywiście, na początku ubiegłego roku ekonomiści prognozowali, że na koniec roku 2002 stopa bezrobocia osiągnie poziom 20%. Tak się na szczęście nie stało. Dziś stopa bezrobocia wynosi 18,8% i, jak mówi szef resortu gospodarki i pracy, teraz powinna spadać. Czy jednak można uznać za sukces to, że bez pracy pozostaje grubo ponad 3 mln dorosłych Polaków? Na pewno nie, i Jerzy Hausner ma tego świadomość. Podejmuje więc kolejne działania, jak np. program "Pierwsza praca", który wkrótce doczeka się drugiego etapu.
W pierwszym wzięło udział ponad 100 tys. absolwentów, a jego wdrożenie pochłonęło 800 mln zł.
Ministerstwo gospodarki odpowiedzialne jest za restrukturyzację przemysłów ciężkich. Na razie pozytywne efekty zdają się przynosić działania resortu w przypadku branży stoczniowej. Udało się zapobiec wyrzuceniu na bruk pracowników stoczni w Szczecinie, którzy znaleźli zatrudnienie w nowej spółce. Nie wiadomo, jak potoczą się losy programu restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Przygotowany program zakładał redukcję zatrudnienia o 35 tys. osób, zamknięcie kilku kopalń i likwidację pięciu spółek węglowych. W dalszej części istniejące trzy spółki węglowe miały zostać oddłużone i ostatecznie sprywatyzowane. Program na pewno nie wejdzie w życie w takim kształcie, gdyż sprzeciwiły się temu związki zawodowe działające w kopalniach. Rząd ugiął się przed ich żądaniami, a pracujący obecnie zespół niezależnych ekspertów ocenia, czy zamykanie kopalń ma uzasadnienie ekonomiczne.
Ministerstwo Skarbu Państwa: od dawna nic w nim nie zrobiono
Sławomir Cytrycki jako minister skarbu nie zrobił właściwie prawie nic. Na koniec lutego ze sprzedaży akcji państwowych firm wpłynęło do budżetu ok. 194 mln zł. To ok. 2,4% budżetowej prognozy. Na prywatyzację czekają m.in. Rafineria Gdańska, PKN Orlen, PZU, PKO BP, BGŻ, Ciech, PGNiG, prawie cały sektor energetyczny - w tym Polskie Sieci Elektroenergetyczne i G-8, Polmosy, spółki farmaceutyczne, LOT, Polski Cukier i Ruch. W dalszym ciągu nierozwiązany jest problem przyszłości przemysłu stoczniowego i hutniczego.
S. Cytrycki nie podjął w czasie 3 miesięcy urzędowania znaczących decyzji. Najistotniejszą było unieważnienie przetargu na sprzedaż akcji Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, które miała przejąć giełdowa Muza (jej udziałowcem jest m.in. Włodzimierz Czarzasty). Poprzednik S. Cytryckiego, Wiesław Kaczmarek, chciał, aby WSiP zostały przejęte właśnie przez Muzę. Tegoroczne przychody z prywatyzacji mają wynieść 9,1 mld zł. Z tego 7,4 mld zł ma trafić do budżetu na finansowanie deficytu. Wczoraj przedstawiciel MF stwierdził, że przychody prywatyzacyjne w 2003 r. nie będą wyższe niż 4,5 mld zł.
Marek Chądzyński, Ewa Bałdyga, Jacek Uryniuk