Surowce: Węgla na rynku będzie za dużo

Nadpodaż na rynku węgla energetycznego jest nieuchronna - wynika z analiz przeprowadzonych przez Instytut Jagielloński oraz Instytut Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN. Polskie kopalnie w średnim i długim horyzoncie będą miały problem ze sprzedażą swojej produkcji na rynku krajowym.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Autorzy raportu dowodzą, że obserwowany obecnie deficyt ma charakter przejściowy. Odstawianie jednostek wytwórczych opalanych węglem, wzrost udziału OZE w strukturze wytwarzania energii oraz wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 prowadzić będą do redukcji zapotrzebowania na węgiel kamienny.

- Od 2031 r. nadpodaż węgla obserwowana jest w każdym rozważanym scenariuszu. W zależności od przyjętych założeń, w horyzoncie do 2040 r. wynosi ona od kilku do prawie 30 mln ton węgla rocznie. Jedynie przy wysokim poziomie zapotrzebowania w pierwszej dekadzie analizy podaż i zapotrzebowanie są odpowiednio zbilansowane - piszą autorzy raportu.

Reklama

W 2035 roku nadpodaż występowałaby już niezależnie od rozpatrywanego scenariusza i średnio wyniosłaby 19 mln ton rocznie.

Można się jednocześnie spodziewać, że kontynuowany będzie import węgla energetycznego do Polski. Przemawiają za tym konkurencyjne ceny węgla importowanego oraz jego jakość dostosowana do wymagań konsumentów krajowych.

W tej chwili kupujemy węgiel głównie z Rosji oraz Kolumbii. Poza tym w ostatnich latach dostawy realizowane były m.in. z USA, Kazachstanu, Czech, Australii i Mozambiku. W 2020 r. głównym dostawcą węgla z importu była Rosja, skąd trafiło do kraju 9,1 mln ton tego surowca (82 proc. importu).

Średnia cena sprzedaży węgla energetycznego w ostatnich latach nie pokrywała kosztów jego krajowej produkcji, co prowadziło do ujemnych wyników finansowych polskich spółek wydobywczych. - Chociaż sporadycznie występują okresy korzystne dla krajowego górnictwa, ceny sprzedaży węgla energetycznego w Polsce przez wiele lat utrzymywały się poniżej średniego kosztu produkcji, a tendencja ta może się pogłębiać - wynika z raportu.

W przypadku rosnącej nadpodaży problem pokrycia kosztów produkcji przychodami ze sprzedaży będzie się pogłębiał.

Przyjęta w lutym tego roku Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku zakłada dwa scenariusze, w zależności od prognozowanych cen uprawnień do emisji CO2. Gdy ceny kształtowałyby się na niższym poziomie, maksymalny udział produkcji energii elektrycznej z węgla kamiennego i brunatnego wyniósłby 56 proc. Gdyby jednak uprawnienia były drogie, maksymalny udział produkcji energii elektrycznej z węgla kamiennego i brunatnego wyniósłby już 37,5 proc.

- Dyskusja o przyszłości krajowego górnictwa nie bierze pod uwagę uwarunkowań rynku, a działania planowane przez rząd nie mają podparcia w analizach ekonomicznych. Przedłużając działalność kopalń aż do 2049 r. w sytuacji, w której nadpodaż węgla prognozowana jest we wszystkich scenariuszach przedstawionych przez Instytut Jagielloński, a w większości z nich już w latach 20-tych, rząd zaprzepaszcza szansę na ekonomicznie efektywną dekarbonizację gospodarki - mówi Zofia Wetmańska, ekspertka ds. polityki klimatycznej i energetycznej.

Dodaje, że przyszłość regionów węglowych powinna być budowana w oparciu o strategie, które zwiększą ich odporność na nadchodzące zmiany na rynku paliw kopalnych, a nie takie, które nieuchronnie generują dodatkowe obciążenia finansowe w perspektywie kolejnej dekady.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ceny węgla | węgiel | dekarbonizacja | CO2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »