Święty Mikołaj mieszka w Polsce!

Święty Mikołaj istnieje! I wcale nie mieszka w Laponii, czy na Grenlandii! Święty Mikołaj mieszka w Polsce!

Przedstawiamy wyniki dziennikarskiego śledztwa, którego zasięg można porównać z operacją mającą na celu wyśledzenie, kto przysłał Rywina do Michnika. Sprawa zaczęła się od poufnej informacji, że jeszcze w latach 80. Święty Mikołaj mieszkał w Polsce, ale na skutek pożałowania godnego zachowania milicji wyemigrował do Niemiec (ufamy, że incydentem zajmie się osobiście minister Ziobro). Kierując się tym tropem ruszyliśmy na jego poszukiwania.

Porywczy święty

Zaczęliśmy od sprawdzenia podstawowych faktów z życia świętego, które, jak się okazuje, pełne jest niedomówień i niejasności. Otóż Mikołaj podobno urodził się około 270 r. w Paterze w Azji Mniejszej - dzisiejsza Turcja. Później miał zostać biskupem Myrry i wsławić się wieloma dobrymi i odważnymi czynami, jak wybawienie z rąk kata trzech niesłusznie skazanych mieszczan, uzyskanie amnestii od cesarza dla trzech niewinnie oskarżonych oficerów, czy też, najgłośniejszy wyczyn biskupa - uciszenie szalejącej burzy morskiej, co uratowało życie kilku marynarzom. Mikołaj miał być człowiekiem sprawiedliwym, łagodnym i dobrotliwym, chociaż - jak chcą niektórzy hagiografowie - również nieco porywczym. Mówi się, że podczas soboru nicejskiego, w którym miał brać udział, zdzielił pięścią heretyka Ariusza.

Reklama

Ile w tym prawdy? Kościół katolicki podobno z pewną rezerwą traktuje opowieści o świętym od prezentów. Podczas reformy kalendarza w 1969 r. Mikołaj o mało nie podzielił losu św. Jerzego, który został wykreślony ze spisu świętych ze względu na brak przekonywujących dowodów jego istnienia!

- Święty Mikołaj nadal jest oficjalnym świętym - uspokaja proboszcz parafii Św. Mikołaja w Golenicach koło Olkusza. Mało tego - nadal chodzi i rozdaje prezenty. Ale to nie jest ten śmieszny krasnal, przekonuje ksiądz proboszcz, w czerwonym kubraczku, lecz prawdziwy, staropolski w mitrze i z pastorałem. I z aniołami, a nie jakimiś tam śnieżynkami.

Czyli jednak prawdziwy święty Mikołaj pochodzi z Polski!

Na tropie polskiego Mikołaja

Kult Mikołaja "złotego we wszystkich potrzebach patrona" trafił do Polski dość późno, ale gdy już u nas zagościł szybko znalazł zwolenników, którzy w dniu jego urodzin obdarowywali się prezentami "na oną pamiątkę szczodrobliwości świętego Mikołaja, że w nocy ubogiemu szlachcicowi na posag trzech córek złoto oknem wrzucił" - pisał ks. Mikołaj Frączkiewicz w wydanych w 1746 r. w Krakowie "Delicyjach dziecinnych".

Sprawa z tym złotem jest jednak nie do końca jasna. Że kruszec przez okno wrzucił - co do tego zgodni są wszyscy. Ale czy rzeczywiście po to, żeby posag chętnym do małżeństwa, a ubogim sąsiadkom zafundować? Są tacy, którzy twierdzą, że biskup wrzucił trzy grudki złota przez okno, bo dowiedział się, że pozbawiony środków do życia sąsiad chce sprzedać swoje córki do zamtuza. Stąd Św. Mikołaj jest patronem nie tylko dzieci, żaków, żeglarzy, więźniów, piekarzy i kupców, ale również panien zagrożonych upadkiem moralnym.

W XIX w. zwyczaj dawania prezentów 6 grudnia przyjął się w Polsce na dobre. "W dzień tego świętego wieczór, kościelny posługacz, zakrystian lub inny ubierał się w infułę ze złotego papieru w takiż ornat lub kapę, przyprawiał sobie brodę ze lnu i obchodził domy, w których były dzieci - pisał we "Wspomnieniach" Ambroży Grabowski. - W towarzystwie jego bywał anioł, który za nim dary w koszyku nosił, a nawet był i stary dziad w łachmanach, a zbrojny był w wielki bat z powrozu na kiju, którym niekiedy obłożył piastunki i służące, jeśli na takowe skarga zaszła do św. Mikołaja". Czasem wesoły orszak rozochocony domowym poczęstunkiem gubił miarę w swawoli i zabawie i krotochwilne towarzystwo spędzało resztę nocy w kozie, aresztowane przez patrol austriackiej policji.

Święty wyjechał do Niemiec

Dzisiejsi Mikołaje są porządniejsi niż ich dziewiętnastowieczni koledzy po fachu - "Mikołaj prowadzi, nie częstujemy Świętego alkoholem" - instruuje na swojej stronie internetowej jeden z Mikołajów, a najstarsi policjanci w krakowskiej komendzie policji nie przypominają sobie, by kiedykolwiek święty trafił do aresztu. Nigdy nie widziano go również w izbie wytrzeźwień, a widziano tam już nie jedno. Pani dyrektor opowiada, że w okresie świąt, gdy liczba pensjonariuszy rośnie, zdarza się, iż policja przywiezie wstawionego amatora świątecznych zakupów... z żywym karpiem. Obsługa izby jest przygotowana na takie sytuacje: delikwenta kładzie do łóżka, a rybę, po wypisaniu rewersu, wpuszcza do wanny, gdzie czeka, aż właściciel dojdzie do siebie.

Kiedy już sądziliśmy, że dawne obyczaje umarły, zadzwonił do nas jeden z policjantów, który przypomniał sobie, że jego kolega ze Śląska dawno temu, w stanie wojennym, zatrzymał podchmielonego, ale najprawdziwszego Świętego Mikołaja. Historia brzmi anegdotycznie, ale zdarzyła się naprawdę. Otóż patrolujący ulice milicjanci zauważyli chwiejącego się na nogach mężczyznę. "Dokumenciki obywatelu". "Nie mam" - wymamrotał zatrzymany. "Nazwisko! Adres!". Wyraźnie stropiony mężczyzna odpowiedział z wahaniem "...Śśświęty Mikołaj". Nieskorzy do żartów milicjanci zabrali mężczyznę na komisariat ostrzegając "my ci pokażemy świętego Mikołaja". Następnego dnia okazało się, że zatrzymany obywatel Mikołaj Święty mieszka w Zabrzu.

- Wyjechał do Niemiec będzie z dziesięć lat temu - mówi dawana sąsiadka pana Świętego - Chyba do rodziny. Od tamtej pory już tu nie wrócił. Trop się urwał.

Zawód nie dla kobiet

Do Romka trafiliśmy poprzez jego stronę internetową, na której zamieścił dramatyczne ostrzeżenie: "Mikołaj stał się zjawiskiem medialnym - niestety i on także. Rodzice oraz dzieci padają ofiarami niedomówień i przekłamań". A więc to jest człowiek, który wyjaśni nam, jak wygląda prawdziwy święty!

- Szukamy prawdziwego świętego Mikołaja.

- To dobrze trafiliście. Dysponuję dwoma strojami, ale najbardziej lubię ten z długim czerwonym płaszczem i kapturem.

- Czyli jesteś amerykańskim Mikołajem?

- Nie, pochodzę z Laponii. Amerykański ma żonę, a ja jestem kawalerem.

Romek przekonuje, że większość świętych Mikołajów kręcących się po ulicach i hipermarketach, to, niestety, nędzne podróbki. Wie, co mówi. Pracuje w zawodzie od dziewięciu lat, jest właścicielem spółdzielni, zatrudniającej Mikołajów. Do tej pory przewinęło się przez nią 26 osób. W tym roku w teren ruszy, sześciu-ośmiu, w zależności od potrzeb. - Każdemu wydaje się, że może zostać świętym Mikołajem, ale szybko przekonuje się, że to niełatwy zawód.

"Święty Mikołaj nie może być byle jaki. Jest magiczną postacią, świętością. To starszy, zazwyczaj grubawy pan z błyskiem w oczach, szerokim uśmiechem" - informuje pewien świąteczny portali, który dysponuje największą w Polsce bazą teleadresową Mikołajów i... Mikołajek.

"Bardzo bym chciała być świętym Mikołajem, lecz nie wiem, czy jest to możliwe, jestem dziewczyną, a przeważnie płeć męska jest Mikołajem" - pisze Kasia z Warszawy.

Tak to prawda - kobiety mają w praktyce zamknięty dostęp do tego fachu z czym, niestety, muszą się pogodzić. Przed dwoma jedna z mieszkanek Stanów Zjednoczonych zaskarżyła sieć hipermarketów, która nie chciała jej zatrudnić w charakterze św. Mikołaja, motywując odmowę płcią kandydatki. Sąd uznał jednak, że nie doszło do złamania przepisów o zakazie dyskryminacji pracowników ze względu na płeć i oddalił powództwo.

- Kobieta nie ma żadnych szans - mówi Magda z Wrocławia, która w ubiegłym roku zamieściła ogłoszenie na stronach portalu. - Wiem, że na Mikołaja nie wyglądam, ale chciałam występować chociaż jako Gwiazdka-pomocnik Świętego. Nikt nie był zainteresowany.

I nic dziwnego. Na tej samym portalu reklamuje się konkurencja z prawdziwego zdarzenia. "Pełna dyspozycyjność. Duży oryginalny brzuch. Długa broda. Brak tylko prawdziwych reniferów. Posiadam własny strój z Laponii. Niskie ceny. Zapraszam" - pisze Santa Claus z Gdańska. Swoją oferta próbuje go przebić św. Mikołaj z Cieszyna, który obiecuje, że przybędzie z dwoma aniołkami - "diabeł gratis". "Terminy dowolne. Wystawiamy faktury VAT" - zachęca natomiast konkurent z Białegostoku.

Zanim goście otworzą szampana

- Mikołaj powinien być postawny. Brzuch jest miej istotny. Po prostu można go sobie uszyć. - mówi Grzesiek, wzrost około 190, na co dzień student Akademii Rolniczej w Krakowie. Dobrze musi też trzymać się broda. - Dzieci, które już nie do końca wierzą w św. Mikołaja, próbują go zdemaskować. Na szczęście można już dostać kleje, których używają aktorzy. Broda trzyma na nich tak dobrze, że po powrocie do domu ciężko ją odkleić.

Grzesiek, którego znaleźliśmy poprzez ogłoszenie prasowe, od razu przyznaje, że do końca prawdziwym Mikołajem nie jest. W rolę świętego od podarków wciela się tylko w grudniu, poza sezonem również rozdaje prezenty, ale jako Kubuś Puchatek. Podobno ostatnio modne stało się zapraszanie "maskotek" na imieniny, urodziny, "osiemnastki", a nawet "trzydziestki". Grzesiek opowiada, że na imprezach dla dorosłych stara się wręczyć prezent zanim goście otworzą szampana. Później nachodzi ich zwykle ochotna na ściąganie skóry z Kubusia Puchatka.

- Dzieci natomiast najczęściej pytają, gdzie mieszkam i skąd wiem, jakie prezenty chcą dostać. Odpowiadam, że pochodzę z Joulupukin w Laponii. Tam jest mój dom i poczta, którą prowadzą elfy i to one odbierają listy z prośbami od dzieci.

Święty z Niedzicy

Ustalenie adresu świętego wcale nie jest takie proste. W Joulupukin działa wprawdzie Paapostikonttori, czyli Główna Poczta Świętego Mikołaja, ale Oficjalna Poczta Mikołaja istnieje również na Grenlandii! I Finowie i Duńczycy zarzekają się, że to właśnie u nich mieszka święty. Jakby tego było mało, własną wioskę św. Mikołaja wybudowali również Japończycy, a kolejne powstają na całym świecie.

Wszystko to jednak nieprawda, bo prawdziwy Święty Mikołaj mieszka w Polsce. W Niedzicy. Dzisiaj obchodzi swoje trzecie urodziny. Jest drugim dzieckiem Mariana i Krystyny Świętych.

Eugeniusz Twaróg

INTERIA.PL/inf. własna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »