System kontroli samochodów. Ważne zmiany od 2023 r.

Zdaniem ekspertów system okresowych badań technicznych pojazdów wymaga pilnego uszczelniania. Jednak proponowane zmiany idą po najmniejszej linii oporu. Posłowie chcą tylko przyjęcia w Polsce zaległego prawa europejskiego. Nikt nie myśli o najważniejszym - objęciu badaniami emisji z rur wydechowych pojazdów zwraca uwagę Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Obowiązujący zakaz palenia w miejscach publicznych nikogo już nie dziwi, przyzwyczailiśmy się do idei zakazu palenia węglem i drewnem - kolejne województwa wprowadziły zakazy rysujące ścieżkę odejścia od tych paliw. Tymczasem nadal mamy "wolną amerykankę" w kwestii samochodów - mogą kopcić czym chcą, jak chcą i ile chcą, a i tak przejdą badania techniczne dopuszczające pojazd do ruchu.

Reklama

Emisje zanieczyszczeń - kontrola jedynie "na oko"

Osoba kontrolująca pojazd w stacji może obejrzeć podwozie i sprawdzić, czy w układzie wydechowym nie widać wyrwy po usuniętym katalizatorze lub filtrze DPF. Jeśli jednak usunięto tylko czynny wkład pozostawiając obudowę, nie ma szans na wykrycie tego zabiegu. Dymomierzem można sprawdzić przejrzystość spalin, co nic nie mówi o ich składzie. Miało to sens kiedyś, kiedy po naszych drogach poruszało się dużo pojazdów wyposażonych w wymagające częstych regulacji gaźniki, a nie komputerowo sterowane układy wtrysku paliwa. I tyle, na tym kończy się kontrola układów i urządzeń mających na celu ograniczenie wpływu pojazdu na jakość powietrza.

Tymczasem spaliny wydobywające się z rur samochodów to jeden z najniebezpieczniejszych skutków jazdy samochodem spalinowym. Obok układu kierowniczego, hamulcowego i zawieszenia, powinien to być najdokładniej badany element auta. Tak jednak nie jest. Nikt nie sprawdza emisji spalin. Problem dotyczy szczególnie samochodów z silnikami diesla, które emitują średnio 10 razy więcej niebezpiecznych dla zdrowia tlenków azotu (NOx) od swoich benzynowych odpowiedników.

- To niesamowite, że przez tyle lat problem spalin pozostaje bez odpowiedzi. W 2022 obchodzimy 10 rocznicę uznania spalin samochodowych z diesli za rakotwórcze przez Światową Organizację Zdrowia. Od 10 lat wiemy o śmiertelnym zagrożeniu i nic się nie zmienia. Rury wydechowe diesli przesuwają się często tylko kilka metrów od twarzy naszych dzieci. Potrzebujemy zmian i zajęcia się tym tematem - komentuje Jacek Mizak z FPPE.

Wszyscy jesteśmy dzisiaj ofiarami sytuacji, w której przez lata udawano, że zanieczyszczenia z samochodów nie są problemem. Zanieczyszczenia z transportu składają się z cząsteczek mniejszych od pyłków. Ziarno soli to przy nich duży obiekt. Trudno sobie wyobrazić ile mieści się ich w 5,9 kg - ok. 5,9 kg zanieczyszczeń emitowanych przez transport, które przypadły na każdą osobę w Polsce w 2021 roku. Politycy muszą zająć się tematem i zadbać o zmniejszenie emisji przez poprawienie systemu kontroli. Najbardziej trujące samochody - tzw. mobilne kopciuchy nie powinny jeździć po drogach. Są zagrożeniem, podobnie jak samochód z niesprawnymi hamulcami.

Uwaga na mobilne kopciuchy

FPPE postuluje zmiany, które pozwolą poprawić sytuację. Systemu nie można naprawić jedną zmianą, ale można zacząć go zmieniać i uszczelniać szybko i bez dodatkowych kosztów. Oto 3 rzeczy, od których trzeba zacząć:

1. Badajmy obecność i funkcjonowanie elementów ograniczających emisje zanieczyszczeń-diagnostyka komputerowa może pokazać czy filtr DPF lub katalizator nie zostały wyłączone, lub usunięte. Stacje powinny obowiązkowo badać systemy samochodowe pod tym kątem.

2. Jeżdżenie autem bez filtra DPF jest nielegalne, czas to egzekwować - podczas badań, po wykryciu braku filtra DPF i/lub katalizatora diagności powinni informować o wykroczeniu policję i umieszczać stosowny wpis w bazie CEPIK. Powinniśmy skończyć z finansowaniem naszym zdrowiem “cwaniactwa" niektórych kierowców.

3. Nie ma badań? Nie ma OC - brak ważnych badań powinien automatycznie uniemożliwiać obowiązkowe ubezpieczenie samochodu. Dla firm ubezpieczeniowych sprawdzenie badań nie będzie obciążeniem, to tylko dodatkowe kliknięcie w systemie.

Przed Stacjami Kontroli Pojazdów ustawią się kilometrowe kolejki?

Każde auto ma obowiązek przejścia badań technicznych raz w roku. Potrzebujemy stacji kontroli pojazdów (SKP) w każdej gminie. Tymczasem liczba realnie dostępnych dla ludzi SKP maleje. Bilans się zgadza, ale stacje w mniejszych miejscowościach są zamykane jako nierentowne, a nowe powstają głównie w dużych miastach lub przy firmach transportowych. Stacji będzie ubywać, bo stawki badań technicznych nie zmieniają się od lat. Zostały ustalone w 2008 r. Masło kosztowało wtedy 3,70 PLN za kostkę, a Barack Obama został prezydentem USA - od tamtej pory stawki dla diagnostów się nie zmieniły. Bez ich podniesienia nie tylko nie poprawi się jakość systemu - stacje nie mają pieniędzy na nowe inwestycje - SKP nadal będą znikać z mniejszych miast, a to odbije się na komforcie kierowców. Za udawanie, że problemu nie ma płacimy wszyscy.

Mamy jedne z najnowszych dróg i statystycznie najstarsze samochody w Unii.

Trzeba poprawić system kontroli, aby lepiej chronił nasze zdrowie. Przy następnym wyjściu z domu policz, ile mija Cię samochodów - w żadnym nie sprawdzono, czy nie emituje zanieczyszczeń ponad miarę. Każdy oddech to ruletka, a nawet krótkotrwałe narażenie na wysokie stężenie niebezpiecznych substancji ze spalin samochodowych skokowo zwiększa ryzyko zawału czy udaru. Za dziurawy system kontroli płacimy wszyscy zwiększonymi nakładami na służbę zdrowia. Podatki mogą zostać przeznaczone na pilniejsze potrzeby niż ignorowanie zanieczyszczeń z rur wydechowych.

Źródło: raport Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych

Ważne zmiany od stycznia 2023 r.

Cena badania: Wysokość kosztów związanych z badaniem technicznym pojazdu jest regulowana przez rozporządzenie Ministra Infrastruktury. Cena badania w przypadku samochodu osobowego (o masie całkowitej do 3,5t) nie uległa zmianie i wciąż wynosi 99 zł, wliczając w to 1 zł opłaty ewidencyjnej. 

Zdjęcia: Jedną ze zmian jest obowiązek wykonywania wyraźnych zdjęć przez diagnostę podczas badania technicznego, a dokładniej: zdjęcie, które przedstawia bryłę pojazdu wraz z tablicą rejestracyjną oraz jedno zdjęcie z wnętrza ze wskazaniem drogomierza. Po wykonaniu zdjęć serwis prześle je do bazy CEPiK, gdzie będą przechowywane przez 5 lat.

Terminy: Podwójna stawka po przekroczeniu 30 dni . W celu dyscyplinowania kierujących i stawienia się w stacji diagnostycznej w terminie, ustawodawca proponuje wprowadzenie podwójnej stawki za badanie techniczne dla nieterminowo wykonywanych przeglądów w przypadku spóźnienia się i przekroczenia okresu powyżej 30 dni.

Kierowca, który stawi się na przegląd do 30 dni przed upływem terminu otrzyma pieczątkę z datą następnej wizyty określoną na rok od poprzednio wyznaczonej daty. Chodzi o to, by osoby, które wcześniej przeprowadziły badanie nie "traciły" dni do kolejnego badania technicznego. Do ważnych informacji należy również to, że jeśli nie zgodzisz się z wynikami przeglądu to badanie będzie można powtórzyć. 

Konsekwencje za brak przeglądu technicznego?  Od stycznia 2023 mandat będzie wynosił od 500 zł do 1500 zł, może zostać zatrzymany dowód rejestracyjny, a wtedy konieczne będzie wezwanie lawety, która odholuje auto do warsztatu, a następnie do najbliższej stacji kontroli pojazdów (SKO).  Tam zostanie wykonane badanie dodatkowe, które będzie miało na celu usunięcie usterki. Odebranie dokumentu stanie się możliwe dopiero po pozytywnym wyniku badania.


PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »