"SZ": Francja zagłosuje przeciwko Nord Stream 2
Na piątkowym spotkaniu ambasadorów państw UE, które będzie kluczowe dla popieranego przez Niemcy gazociągu Nord Stream 2, Francja zamierzać zagłosować przeciwko temu projektowi - informuje w czwartek "Sueddeutsche Zeitung", powołując się na źródła w Paryżu.
"Nie chcemy zwiększać zależności (Unii Europejskiej - PAP) od Rosji, a przy tym szkodzić interesom państw unijnych takich jak Polska i Słowacja" - powiedziało cytowane przez niemiecki dziennik źródło.
Na razie informacji tej nie potwierdziły ani władze w Paryżu, ani w Berlinie.
"SZ" pisze, że decydując się na głosowanie przeciwko rurociągowi, Francja liczy się z tym, że może to wywołać spór między nią a Niemcami, które są dla niej ważnym partnerem w UE.
"Obstajemy przy naszej decyzji" - miała usłyszeć gazeta od anonimowych przedstawicieli francuskiego rządu. Tylko ewentualna interwencja samego prezydenta Emmanuela Macrona mogłaby doprowadzić do zmiany stanowiska - oświadczono.
W piątek ambasadorowie krajów UE mają rozmawiać w Brukseli o propozycji znowelizowania unijnej dyrektywy gazowej, dotyczącej Nord Stream 2. Według źródeł unijnych nowelizacja ta zakłada, że gazociąg zostanie objęty unijnymi przepisami, co miałoby być korzystne dla przeciwników tego projektu.
Choć kilkanaście krajów UE popiera taki kształt przepisów, to jednak kilka, z Niemcami na czele, przez ostatnie miesiące skutecznie blokowało wejście nowych przepisów w życie.
Najbliższy piątek będzie kluczowy - jeśli prace nad nowelizacją nie posuną się do przodu, Rada UE prawdopodobnie nie zdoła przyjąć jej w terminie pozwalającym na zakończenie negocjacji nad ostatecznym kształtem nowych przepisów jeszcze w tej kadencji Parlamentu Europejskiego.
Mogłoby to oznaczać, że projektem zajmie się dopiero przyszły PE, a to niosłoby ze sobą ryzyko, że gazociąg powstałby przed wejściem nowych przepisów w życie; wówczas rurociąg będzie mógł uzyskać odstępstwa od stosowania unijnego trzeciego pakietu energetycznego, np. nie musiałby dopuszczać innych firm do korzystania z rury.
Aby zapobiec zablokowaniu budowy Nord Stream 2, rząd Niemiec w dużej mierze polegał dotąd na Francji dla stworzenia mniejszości blokującej zmiany w dyrektywie gazowej - wskazuje "SZ", dodając, że do sojuszników Berlina w tej sprawie zaliczają się Holandia, Belgia, Austria, Grecja i Cypr.
"Ale to nie wystarczy. Bez Paryża niemieckiemu rządowi trudno będzie przeforsować swoją wolę. Niemcy musiałyby zapewnić sobie poparcie kolejnych krajów unijnych. To jednak zapewne nie będzie łatwe", bo po drugiej stronie stanie teraz duże państwo członkowskie w postaci Francji - zauważa gazeta.
Wart 11 mld USD Nord Stream 2 jest wspólnym przedsięwzięciem rosyjskiego Gazpromu oraz pięciu zachodnich firm energetycznych: austriackiej OMV, niemieckich BASF-Wintershall i Uniper (wydzielona z E.On), francuskiej Engie i brytyjsko-holenderskiej Royal Dutch Shell. Gazociąg ma prowadzić po dnie Morza Bałtyckiego z Rosji do Niemiec, uzupełniając działający już Nord Stream (Gazociąg Północny), oddany do użytku w latach 2011-2012. Zgodnie z obecnym planem Nord Stream 2 ma być gotowy pod koniec 2019 roku, jednak jego budowa może się opóźnić m.in. przez brak zgody na budowę ze strony Danii. Budowie rurociągu sprzeciwiają się m.in. Polska, Ukraina i kraje bałtyckie.
PAP
......................
Jest najnowsza propozycja dotycząca zmian w przepisach, które mają utrudnić powstanie Nord Stream 2, a przeciwnicy tej inwestycji wstępnie są zadowoleni. Takie są ustalenia brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej. Propozycje przedstawiła Rumunia kierująca w tym półroczu pracami Unii Europejskiej.
Chodzi o nowelizację dyrektywy gazowej, która ma zagwarantować, że wszystkie gazociągi, także te importowe i ich części morskie na terytorium Wspólnoty, będą objęte unijnym pakietem energetycznym. Jak już wcześniej informowała nasza korespondentka, w piątek będzie wiadomo, czy większość krajów opowie się za tymi zmianami.
Wstępna analiza jest pozytywna, ale diabeł tkwi w szczegółach, więc jeszcze wszystko sprawdzamy - powiedział Beacie Płomeckiej dyplomata z kraju, który jest w grupie przeciwstawiającej się budowie Nord Stream 2. Inny dyplomata dodał, że te propozycje, jeśli zostaną przyjęte, uderzą w model biznesowy Gazpromu. Teraz trwa intensywne lobbowanie i poszukiwanie sojuszników, bo to już ostatnia prosta.
Po jednej stronie jest 13 państw, w tym Polska, które popierają zmiany w przepisach, bo sprawią one, że Nord Stream 2 nie będzie inwestycją tak rentowną jak zakładał Gazprom. Tej grupie potrzeba jeszcze trzech dużych państw - Włoch, Hiszpanii i Francji do przeforsowania propozycji.
Z nieoficjalnych informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia wynika, że przekonać trzy kraje mają zapisy zapewniające, że unijne zasady nie obejmą gazociągów łączących te państwa z Afryką Północną. "Ale tu w grę wchodzi jeszcze polityka" - przyznał jeden z dyplomatów dodając, że wynik głosowania jest niepewny. Tym bardziej, że druga grupa, na czele z Niemcami, która chce stworzyć mniejszość blokującą też nie ustaje w wysiłkach i próbuje przekonać do swoich argumentów.
Jeśli ambasadorowie podejmą w piątek decyzję o dalszych pracach nad przepisami, to bardzo szybko zatwierdzą ją unijni ministrowie. A wtedy będą się mogły zacząć negocjacje przedstawicieli krajów członkowskich z Parlamentem Europejskim. Ostateczny kształt znowelizowanej dyrektywy będzie zależał od wyniku tych rokowań. Europosłowie swoje stanowisko już mają i czekają od wielu miesięcy na unijne rządy. W tej sprawie ważny jest czas - znowelizowane przepisy, by mogły objąć Nord Stream 2, muszą być przyjęte przed ukończeniem budowy drugiej nitki Gazociągu Północnego, co jest planowane na grudzień tego roku.
Prace nad zmianami w dyrektywie utrudnia kalendarz wyborczy - w maju odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Nowelizacja musi być więc przyjęta najpóźniej na kwietniowej sesji plenarnej, ostatniej przed wyborami. Jeśli tak się nie stanie, to zanim prace w nowym Europarlamencie zostaną wznowione, będzie jesień i już będzie za późno na przyjmowanie przepisów.
IAR