"Szastanie publicznymi pieniędzmi" w Polskiej Żegludze Bałtyckiej. Pomysł dała działaczka PiS

Audyt w Polskiej Żegludze Bałtyckiej wykazał, że część kadry podpisała aneksy, które w przypadku zwolnienia gwarantują wypłatę dodatkowych 15 miesięcznych pensji - poinformował wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka. Jako pomysłodawczynię takiego obrotu spraw wskazał dyrektor ds. personalnych, żonę działacza PiS, a jednocześnie kadydatkę tej partii w wyborach samorządowych.

Polska Żegluga Bałtycka, założona jeszcze w latach 70. ubiegłego stulecia, obsługuje połączenia promowe między Polską a Szwecją i Danią. Okazuje się, że wybrani jej pracownicy oraz kadra kierownicza jeszcze przed wyborami parlamentarnymi otrzymali bardzo korzystne zmiany warunków umów o pracę. Wszystko po to, by uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji w związku z ewentualną zmianą władzy i "czystkami" w spółkach z udziałem Skarbu Państwa.

Audyt w PŻB ukazał nieprawidłowości

O takim obrocie spraw poinformował wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka, zarządzający gospodarką morską. W wyniku przeprowadzonego audytu część załogi otrzymała zapewnienie o otrzymaniu dodatkowego wynagrodzenia w przypadku zwolnienia. A są to niemałe kwoty - stanowią wysokość 15 miesięcznych pensji.

Reklama

"Wśród tych, którym zmieniono warunki zatrudnienia, jest żona prominentnego polityka PiS. Teraz wspólnie z mężem startują w wyborach samorządowych.  - poinformował wiceszef resortu.

Jak informuje "Rzeczpospolita", Marchewce chodzi o dyrektor ds. personalnych, Agnieszkę B., której mąż jest działaczem PiS w Kołobrzegu. Zdaniem resortu to właśnie ona była pomysłodawczynią zmian umów dla pracowników spółki i wystąpiła z inicjatywą do zarządu o przygotowanie stosownych aneksów. Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim, jednak szykuje się do wyborów samorządowych w Kołobrzegu jako kandydatka PiS.

PŻB to wierzchołek góry lodowej

Dziennik podaje, że aneksy zawierają zapisy o wydłużonym do 6 miesięcy okresu wypowiedzenia w sytuacji, gdy składa je spółka, bez obowiązku świadczenia pracy. Co więcej, pracownicy mieli otrzymać rekompensaty w wysokości 6-krotności wynagrodzenia. Ponadto zapisy o zakazie konkurencji gwarantowały kadrze kierowniczej dodatkowe 6 wypłat w postaci połowy wynagrodzenia. Łącznie więc - 15 dodatkowych miesięcznych pensji.

Marchewka wyjaśnił, że zlecił wstrzymanie tych wypłat, bowiem obciążenie PŻB z tego tytułu przekroczyłoby 2 mln zł. Obecnie w spółce trwa konkurs na nowy zarząd, jednak zmiany na stanowiskach menedżerskich, jak dotąd, nie nastąpiły. Nad kwestią zasadności zapisów o okresie wypowiedzenia i rekompensat pochylają się obecnie prawnicy.

Wiceminister zapowiedział jednak, że takich spółek, jak PŻB, jest więcej. "Wstępne wyniki prowadzonych audytów pokazały, że państwowe spółki gospodarki morskiej starały się politycznym łupem dla działaczy poprzedniej władzy. Z każdego sprawdzanego przez nas miejsca wyłaniają się dowody: po pierwsze nepotyzmu, po drugie wyciągania dużej kasy dla ludzi związanych z poprzednią władzą, a także szastania publicznymi pieniędzmi - powiedział "Rzeczpospolitej".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska Żegluga Morska | Ministerstwo Infrastruktury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »