Szczyt G20 w Toronto o stabilizacji rynków finansowych

W Toronto w Kanadzie rozpoczyna się w sobotę dwudniowe spotkanie na szczycie przywódców państw grupy G20, w skład której wchodzi 20 krajów- największych gospodarek na świecie. Oczekuje się kontynuacji rozmów o sposobach zapewnienia stabilizacji rynków finansowych.

W Toronto w Kanadzie rozpoczyna się w sobotę dwudniowe spotkanie na szczycie przywódców państw grupy G20, w skład której wchodzi 20 krajów- największych gospodarek na świecie. Oczekuje się kontynuacji rozmów o sposobach zapewnienia stabilizacji rynków finansowych.

Będzie ono niejako dalszym ciągiem obradującego od piątku, również w Kanadzie, szczytu "klubu G8", czyli spotkania ośmiu państw najbardziej uprzemysłowionych.

Przed szczytem władze Toronto wprowadziły zaostrzone środki bezpieczeństwa w obawie przez terrorystami i demonstracjami antyglobalistów. W czwartek policja znalazła w mieście samochód z ładunkiem wybuchowym.

Grupa G20 istnieje od 2008 r. - ukonstytuowała się po kryzysie finansowym na jesieni tego roku. Oprócz krajów-członków G8 należą do niej kraje tzw. wschodzących rynków, z Chinami na czele. Polska nie weszła w skład G20, chociaż do grupy zaliczono kilka krajów spoza Europy na podobnym etapie rozwoju ekonomicznego.

Reklama

Jako osobny członek należy do G20 Unia Europejska, niezależnie od członkostwa największych mocarstw kontynentu, jak Francja i Niemcy.

Na poprzednim szczycie G20 w Pittsburghu w USA we wrześniu ub.r. postanowiono, że grupa ta będzie głównym forum podejmowania decyzji w globalnych sprawach gospodarczych, przejmując tę rolę po G8.

G20 nie jest jednak organizacją międzynarodową i jej decyzje nie mają charakteru prawnie wiążącego.

Na szczycie w Toronto oczekuje się kontynuacji rozmów o sposobach zapewnienia stabilizacji rynków finansowych i powrotu gospodarki światowej na drogę trwałego wzrostu po kryzysie i recesji lat 2008-2009.

Zarysowała się znaczna rozbieżność w tych sprawach między USA a Europą. W czwartek główny doradca ekonomiczny prezydenta Obamy, Lawrence Summers, powiedział w wywiadzie dla agencji Reutera, że kraje europejskie muszą uniknąć niebezpieczeństwa "przedłużonej stagnacji".

Waszyngton nalega na stymulowanie wzrostu w Europie, m.in. przez wydatki rządowe, ale napotyka to opór przywódców krajów UE. Niemiecka kanclerz Angela Merkel oświadczyła, że jej rząd będzie kontynuował cięcia wydatków w celu uzdrowienia budżetu.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »