Szczyt strefy euro da nam nadzieję?

Gasimy ogień w zaroślach, by uniknąć pożaru lasu - tłumaczył potrzebę pakietu komisarz ds. walutowych i gospodarczych Olli Rehn.

W 11 lat po powstaniu Unii Walutowej, która była najbardziej ambitnym i namacalnym przykładem konstrukcji europejskiej, liderzy Europy stoją przed wyzwaniem, by ją uratować, rewidując rządzące nią zasady w kontekście kryzysu gospodarczego, oszczędności i reform.

Szczyt - czytamy w zaproszeniu jego pomysłodawcy, przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya - ma sfinalizować pomoc dla Grecji po niedzielnej decyzji ministrów finansów, by wraz z Międzynarodowym Funduszem Walutowym uruchomić pakiet pomocy dla tego kraju w wysokości 110 mld euro do 2012 roku. Przywódcy mają zdać relację, jak zaawansowane są procedury ratyfikacji pomocy w ich krajach.

Reklama

W piątek pomoc zaakceptowały obie izby niemieckiego parlamentu - Bundestag i Bundesrat. Do 2012 roku sam Berlin przekaże Atenom w formie gwarantowanych przez rząd pożyczek państwowego banku KfW 22,4 mld euro, z czego 8,4 mld jeszcze w tym roku.

Kolacja zaczyna się o godz. 19. Przed nią zaplanowano serię bilateralnych spotkań, m.in. prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego z premierami Hiszpanii i Portugalii - krajów, które uważane są za najbardziej zagrożone zarażeniem się greckim kryzysem.

"Gasimy ogień w zaroślach, by uniknąć pożaru lasu" - tłumaczył potrzebę pakietu komisarz ds. walutowych i gospodarczych Olli Rehn.

Polska - jak ujawniły PAP źródła dyplomatyczne jednego ze "starych" krajów UE - zaprotestowała przeciwko dyskusji bez jej udziału na szczycie o wzmocnieniu zarządzania w strefie euro, czy koordynacji polityk gospodarczych. Polska od samego początku kryzysu z Grecją, gdy pojawiły się głosy o potrzebie wzmocnienia ram prawnych w celu zapewnienia stabilności finansów publicznych w strefie euro, domaga się, by rozmowy prowadzone były w gronie wszystkich 27 krajów. Zamierzając przyjąć wspólną walutę, Polska zabiega o to, by brać udział w decyzjach, które mają kształtować strefę euro i warunki jej rozszerzenia. Ponadto stoi na stanowisku, że ustalenia gospodarcze w strefie euro mają konsekwencje dla całej UE. Dlatego w oficjalnym zaproszeniu na szczyt Van Rompuy nie wspomniał już o innym, poza Grecją, temacie.

Ale na nieformalnym szczycie każdemu wolno będzie mówić, o czym chce. Kanclerz Angela Merkel i prezydent Sarkozy w opublikowanym w czwartek liście opowiedzieli się za wzmocnieniem nadzoru budżetowego w strefie euro w postaci "bardziej skutecznych sankcji" w przypadku nadmiernych deficytów. Niemcy chciałyby, by kraj nieodpowiedzialny, który nic nie robi, by walczyć z rozdmuchanym deficytem, tracił prawo głosu w Radzie UE. Niektórzy politycy i ekonomiści idą nawet dalej i sugerują wprowadzenie klauzuli wyjścia ze strefy euro dla niesubordynowanego członka.

"Dzisiaj albo nigdy, szefowie państw i rządów muszą dać dowód odwagi i przywództwa(...) Nadszedł czas gospodarczego rządu europejskiego i prawdziwej koordynacji polityk budżetowych, socjalnych i fiskalnych" - powiedział szef frakcji chadeckiej w Parlamencie Europejskim Joseph Daul.

Przy okazji kryzysu greckiego wielu komentatorów dowodziło, że pokazał on całkowity brak przywództwa w Europie, a także wielkie braki, jeżeli chodzi o kontrolę polityk budżetowych różnych krajów członkowskich.

Były premier Belgii, obecnie szef liberałów w PE Guy Verhofstadt oskarżył UE i strefę euro o uleganie partykularnym interesom krajów członkowskich, ze stratą dla projektu europejskiego. Dowodem tego była jego zdaniem opieszała decyzja, zwłaszcza Niemiec, o wsparciu dla Grecji.

Niezależnie od ustaleń piątkowego szczytu strefy euro, przywódcy już w marcu ustalili, że trzeba wzmocnić zarządzanie ekonomiczne w strefie euro i dyscyplinę budżetową w unijnym Pakcie Stabilności i Wzrostu. To lekcja, jaką UE chce wyciągnąć z greckiego kryzysu, i cena za zgodę Niemiec na pomoc dla pogrążonej w tarapatach finansowych Grecji. Dlatego już 21 maja spotka się po raz pierwszy specjalna grupa robocza (tzw. task force), która zaproponuje ramy prawne dotyczące wzmocnienia dyscypliny budżetowej w UE, z udziałem przedstawicieli wszystkich 27 krajów, a także Europejskiego Banku Centralnego.

Zdaniem analityków w Brukseli spotkają się liderzy unijni.To dobra okazja do uspokojenia nastrojów, ale trudno na tak wątłej podstawie budować strategie inwestycyjne.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szczyt | płomień | Olli Rehn | strefa euro | strefy | komisarz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »