Szef ARP: Zależało nam na Katarczykach

Tylko Stichting Particulier Fonds Greenrights wpłacił wadia na te części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, które służą do produkcji statków. - Zależało nam bardzo na sprzedaży temu podmiotowi - przyznał dziś prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski.

Tylko Stichting Particulier Fonds Greenrights wpłacił wadia na te części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, które służą do produkcji statków. - Zależało nam bardzo na sprzedaży temu podmiotowi - przyznał dziś prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski.

- Jestem przekonany, że wszystkie czynności, które wykonałem w ramach postępowania kompensacyjnego były wypełnieniem moich obowiązków i były wykonane prawidłowo - odpowiedział na pytanie, czy w związku ze stenogramami opublikowanym przez "Wprost" nie powinien zrezygnować z zajmowanego stanowiska.

Tygodnik opublikował w niedzielę informacje z raportu, który CBA przekazało najważniejszym osobom w państwie. Wynika z nich, że urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu mieli czynić wszystko, by przetarg na stocznie w Gdyni i Szczecinie wygrał właśnie Stichting Particulier Fonds Greenrights.

Reklama

- Przygotowując przetarg staraliśmy się, aby był on przeprowadzony jak najbardziej transparentnie, stąd pomysł witryny internetowej. Każdy inwestor widział najwyższe oferty złożone w trakcie postępowania - dodał. Wyjaśnił, że zbycie majątku stoczni odbywa się w trybie przetargu na poszczególne składniki tego majątku, a nie w formie prywatyzacji.

Pytany o tożsamość inwestora, powiedział, że jest ona znana MSWiA.

- Nie ma prawnej możliwości, by inwestor odzyskał od zarządcy kompensacji wpłacone wadium - powiedział Dąbrowski.

Chodzi o pieniądze, jakie katarski fundusz wpłacił za kluczowe elementy majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.

Dąbrowski poinformował, że wadium jest na kontach stoczni. Na koncie bankowym w Stoczni Gdynia znajduje się 26 mln 560 tys. złotych, a na koncie Stoczni Szczecińskiej Nova 9 mln 581 tys. zł.

- Te pieniądze "przepadły" inwestorowi. One zasilą kwoty, które będą służyły do podziału przez właścicieli i przez sąd - wyjaśnił Dąbrowski.

Odpowiadając na pytanie co ARP wiedziała o inwestorach, Dąbrowski mówił, że tak jak przy każdym przetargu nieruchomościowym były określone wymagania co do dokumentów, jakie oferenci musieli złożyć. Były to np. wypisy z rejestru. W odniesieniu do każdego z uczestników przetargu posiadaliśmy takie informacje.

- Nie było żadnej korupcji, żadnej ingerencji urzędników w postępowaniu dotyczącym sprzedaży składników majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie - powiedział Dąbrowski.

Dodał, że nie wie, czy proces sprzedaży stoczni jest obszarem do działania CBA. Zdaniem Dąbrowskiego, o tym, czy doszło do naruszenia prawa, zdecyduje prokuratura i sąd. - My jesteśmy spokojni - zapewnił.

Dąbrowski przypomniał, że trwa ponowny przetarg na sprzedaż majątku stoczni i "te wydarzenia bardzo komplikują pracę".

Powiedział, że nie wiadomo, kto złoży ofertę i jakie będą wadia. Dodał, że ma nadzieje, iż będzie choć jeden jedyny inwestor, który zachce kontynuować w zakładach w Gdyni i Szczecinie produkcję stoczniową.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Dąbrowski | przetarg | stoczni | Gdynia | ARP | Szczecin | greenrights
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »