Szejnfeld: Celem ograniczenie barier
TRZY PYTANIA DO... Adama Szejnfelda, wiceministra gospodarki.
Liczba zezwoleń i koncesji wymaganych obecnie od przedsiębiorców ma zostać od przyszłego roku drastycznie ograniczona. Czy to prawda?
- Tak będzie. Resort gospodarki nie skończył jeszcze prac nad całym pakietem ustaw na rzecz przedsiębiorczości. Będą kolejne - np. dereglamentacyjna. Roboczo nazwaliśmy ją ustawą o ograniczaniu barier rozwoju przedsiębiorczości gospodarczej. Naszym celem jest ograniczenie administracyjnych barier w rozwoju przedsiębiorczości, chociażby przez wymóg uzyskiwania wszelkiego rodzaju koncesji, zezwoleń czy zgód. Jedynym kryterium przy ograniczaniu dostępu do poszczególnych rodzajów działalności gospodarczych będą teraz względy bezpieczeństwa państwa oraz prawo międzynarodowe. Mam tu na myśli głównie prawodawstwo unijne. We wszystkich innych przypadkach koncesje gospodarcze zostaną albo całkowicie zniesione, albo zamienione. Zezwolenia będą zastępowane wpisami do rejestru działalności regulowanej.
W jakich branżach nie będzie już koncesjonowania? Czy np. właściciel stacji benzynowej albo sklepu z alkoholem nadal będzie musiał starać się o zezwolenia?
- Nie chciałbym jeszcze podawać konkretnych przykładów i rozbudzać w ten sposób przedwcześnie nadziei. Prace nad projektem ustawy jeszcze się nie zakończyły. Jesteśmy bardzo zaawansowani, ale zakończenie prac planujemy dopiero za kilka tygodni. Ustawa dereglamentacyjna jest największym z dotychczasowych, przygotowanych przeze mnie, aktów prawnych. Obejmuje olbrzymią przestrzeń prawną. Następstwem jej powstania jest m.in. nowelizacja co najmniej kilkudziesięciu ustaw szczegółowych. Rewizji i dokładnej analizie poddaliśmy już blisko 500 ustaw.
Skoro o reglamentacji mowa jest najwyżej w 20 ustawach, to po co opóźniać prace i przeglądać wszystkie 800 ustaw?
- Robimy przegląd prawa, bo przez lata nagromadziło się w nim wiele złych przepisów, które stwarzają bariery przedsiębiorczości. Będziemy czyścić wszystkie te ustawy z wadliwych regulacji. Poza tym chcemy też bardzo odchudzić nasze przepisy. W wielu przypadkach zawierają one niepotrzebną nadinterpretację unijnych dyrektyw. Chcemy, aby prawo zawierało tylko te elementy, które są niezbędne i faktycznie wynikają z podstawy prawnej dyrektyw. Zaraz na początku nowego roku planuję posłać nasz projekt do uzgodnień. W I kwartale 2009 r. ustawa powinna przejść przez parlament.
Rozmawiała Katarzyna Bartman
Gazeta Prawna 28.11.2008 (233) - forsal.pl - str.A7