Szkoły będą strajkować?
Związek Nauczycielstwa Polskiego zaapelował w poniedziałek do premiera Donalda Tuska o zweryfikowanie stanowiska rządu i zachowanie prawa nauczycieli do przechodzenia na wcześniejsze emerytury.
Zgodnie z obecnymi przepisami, które mają stracić moc, nauczyciele mogą przechodzić na emerytury po 30 latach pracy bez względu na wiek. Według projektu ustawy o emeryturach pomostowych, nauczyciele nie będą nimi objęci.
- W ubiegłym roku na emeryturę przeszło w całej Polsce 26 tys. nauczycieli, z czego tylko około 13 tys. miało mniej niż 55 lat. To byli przede wszystkim ci nauczyciele, którzy swoją pracę zawodową rozpoczęli w wieku 19 lat. Statystyczny emeryt-debiutant miał prawie 54 lata i ponad 35 lat przepracował w oświacie - napisali związkowcy w liście do premiera, powołując się na raport ZUS.
Jednocześnie przypomnieli, że większość z tych 26 tys. nauczycieli podjęła tę decyzję w sytuacji zbliżającego się wygaszania przepisów umożliwiających im wcześniejsze wyjście z zawodu.
Przypomnieli także, że Zespół Ekspertów Medycyny Pracy do Spraw Zweryfikowania Wykazu Rodzajów Prac w Szczególnych Warunkach i Wykazu Prac o Szczególnym Charakterze w swoim sprawozdaniu z 2006 r. stwierdził, że nauczyciele powinni kończyć karierę zawodową co najmniej o 5 lat wcześniej niż przewiduje to powszechny wiek emerytalny. W raporcie napisano, że jest to spowodowane wymogami zdrowotnymi oraz tym, że także chodzi o "prace nauczycieli i wychowawców bezpośrednio związane z wychowaniem i kształceniem dzieci i młodzieży".
Obecnie, zgodnie z ustawą Karta Nauczyciela, nauczyciele mogą przejść na wcześniejsze emerytury, bez względu na wiek, jeśli mają 30 lat stażu pracy, w tym 20 lat pracy w oświacie, lub 25 lat stażu pracy, w tym 20 lat w szkolnictwie specjalnym.
Według prezesa ZNP Sławomira Broniarza, prowadzone od 30 maja negocjacje ze stroną rządową - sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera Michałem Bonim oraz przedstawicielami ministerstw edukacji i pracy - nic nie dają. "Próbuje się nam odebrać wszystko, nie dając nic w zamian" - powiedział. Dodał, że przedstawione na ostatnim spotkaniu w ubiegły wtorek propozycje rządu zmian zasad wynagradzania nauczycieli nie są dla związku satysfakcjonujące.
Rząd zaproponował zwiększenie wynagrodzenia nauczycielom stażystom, czyli zaczynającym pracę w zawodzie, poprzez zwiększenie ich średniego wynagrodzenia określonego w ustawie Karta Nauczyciela.
W ustawie Karta Nauczyciela zapisano, że średnie wynagrodzenie nauczycieli stażystów wynosi 82 proc. kwoty bazowej określanej co roku w ustawie budżetowej. Średnie wynagrodzenie nauczycieli na wyższych stopniach awansu zawodowego wynosi zaś: nauczyciela kontraktowego - 125 proc., nauczyciela mianowanego - 175 proc. i nauczyciela dyplomowanego - 225 proc.
Rząd chce podniesienia średniego wynagrodzenia stażystów do 100 proc. kwoty bazowej, jednocześnie zmniejszenie procentowej wysokości wynagrodzenia nauczycieli na wyższych stopniach awansu. Zgodnie z propozycją, nauczyciel kontraktowy otrzyma 120 proc. kwoty bazowej, mianowany - 145 proc., a dyplomowany - 180 proc.
Jak mówił w poniedziałek Broniarz, zgodnie z nowym systemem zaproponowanym przez stronę rządową zwiększenie np. o 5 proc. kwoty bazowej oznaczałaby podwyżkę dla stażystów o 389 zł, 382 zł dla kontraktowych, 316 dla mianowanych i 59 zł dla dyplomowanych.
Zaznaczył, że ZNP opowiada się za znacznymi podwyżkami dla rozpoczynających pracę, ale nie kosztem nauczycieli z dłuższym stażem pracy i większym dorobkiem. Propozycję rządu nazwał działaniem propagandowym; poinformował, że stażyści to grupa 29 tys. osób, podczas gdy nauczyciele dyplomowani to 250 tys. osób.
Poinformował, że jeśli dalej tak będą wyglądały rozmowy z rządem, to 24 czerwca Zarząd Główny ZNP na posiedzeniu nadzwyczajnym rozmawiać będzie na temat ewentualnego strajku w szkołach we wrześniu.
Kolejne spotkania przedstawicieli: związków zawodowych działających w oświacie i rządu zaplanowane są na wtorek i czwartek.
Niezadowolenia z prowadzonych negocjacji nie kryją też inne związki zawodowe. Obradujące w piątek i w sobotę Walne Zebranie Delegatów Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", zażądało od premiera natychmiastowego odwołania Boniego oraz ministrów pracy i edukacji: Jolanty Fedak i Katarzyny Hall. "S" zarzuca im nierzetelne i lekceważące prowadzenie dialogu ze Związkiem.