Szykuje się gigantyczny "Gazmageddon”? Jaki jest obraz globalnego kryzysu energetycznego
Gwałtownie rosnące ceny gazu pogarszają i tak już tragiczną sytuację, do czerwca 2022 roku liczba gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym w UE wzrosła ona o ponad 50 proc. Zdaniem analityków Allianz Trade najgorsze jest wciąż przed nami. Z analiz wynika, że nadciągające niedobory gazu mogą spowodować wzrost cen detalicznych o 200 proc., co do końca roku doprowadzi np. do potrojenia odsetka gospodarstw domowych mających trudności z opłaceniem rachunków za energię do 8,4 proc.
Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała eksplozję cen gazu do poziomu niespotykanego od ponad dekady. Ceny gazu dla gospodarstw domowych w całej UE wzrosły średnio o +22 proc. w stosunku do poziomu z 2021 roku. Tymczasem w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Niderlandach ceny gazu poszybowały w górę odpowiednio o +58 proc., +83 proc. i +85 proc.
Konsekwencją tego jest wzrost liczby gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym w UE28 o ponad +50 proc. według stanu na czerwiec 2022 roku - wynika z przeanalizowanych przez Allianz Trade danych.
Wdrożone środki zaradcze, takie jak obniżki podatków i limity cenowe mają poważne słabości, których jedną z najpoważniejszych jest osłabienie motywacji do oszczędzania energii. Lepszym podejściem może być system podwójnych cen.
Pozwalałby każdemu gospodarstwu domowemu na zakup określonej z góry ilości energii do zasilania domu po cenie regulowanej, podczas gdy wszelkie dalsze potrzeby energetyczne musiałyby być zaspokajane po cenie rynkowej.
Poza pierwszą płaszczyzną doraźnych środków kryzysowych, potrzebna jest nowa umowa społeczna, która pozwoliłaby złagodzić regresywne skutki polityki klimatycznej i zabezpieczyć zieloną transformację.
Z analiz Allianz Trade wynika, że najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie nowego świadczenia, w rodzaju "dodatku na zakup energii", jednak z pewną modyfikacją: płatność (całkowita kwota lub mniejsze kwoty) byłaby dokonywana na tak zwane "konto oszczędności energii", tzn. kwoty nie byłyby wykorzystywane, ale (częściowo) oszczędzanie; oszczędności takie byłyby uzupełniane przez państwo.
W ten sposób można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, powodując zmianę zachowań w kierunku obniżenia zużycia energii oraz gromadzenie rezerw finansowych przez gospodarstwa domowe o niskich dochodach.
Wskazówką do wyznaczenia ceny regulowanej mogłyby być poziomy cen obowiązujące przed kryzysem. Taki system ma dwie zalety: jest elastyczny i oparty na redystrybucji.
- Elastyczność: Cena regulowana oraz ilość przydzielonej energii mogą być ustalane zgodnie z pożądanym poziomem ochrony (co jest kompromisem pomiędzy potrzebą pomocy a dostępną przestrzenią fiskalną). Przydzieloną ilość można na przykład ustalić na poziomie o ponad 25 proc. niższym niż dotychczasowe zużycie, pułap ilościowy można obniżyć poniżej mediany, aby zwiększyć bodźce do oszczędzania i zmniejszyć liczbę chronionych gospodarstw domowych (oraz koszty programu). Ponadto cena regulowana i przydzielona ilość powinny być dynamicznie dostosowywane co roku, aby utrzymać zachęty do oszczędzania energii; ostatecznie cena regulowana powinna zrównać się z ceną rynkową.
- Redystrybucja: Ponieważ gospodarstwa domowe o wysokich dochodach zwykle mieszkają w większych domach (i mają więcej gadżetów elektrycznych), są zmuszone kupować więcej energii po cenie rynkowej; dlatego wsparcie dla gospodarstw domowych o niskich dochodach będzie (znacznie) wyższe.
Aby wzmocnić redystrybucyjny charakter systemu, można by wprowadzić próg dochodów (np. poziom tzw. "podatku od bogatych" w Niemczech), po przekroczeniu którego gospodarstwa domowe nie mają już prawa do zakupu energii po cenach regulowanych. To jednak nieco skomplikowałoby sytuację, ponieważ programem nie mogłyby już zarządzać wyłącznie dostawcy mediów, a "nadwyżka" dotacji musiałaby być później pobierana przez urzędy skarbowe.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami