TF Silesia: Tonący chwyta się brzytwy
Ratowanie upadających firm, inwestycje infrastrukturalne, fundusz kapitałowy - tym chce się zajmować Silesia. Czy PiS to zaakceptuje?
Towarzystwo Finansowe Silesia (TFS), spółka skarbu państwa, utworzona w 2000 r., która otrzymała z budżetu prawie 0,5 mld zł na wspieranie restrukturyzacji hutnictwa, ma już gotową koncepcję funkcjonowania przez kolejne lata. Powód? Kończy się prywatyzacja branży. TFS sprzedała udziały w Hucie Stali Częstochowa (HSCz). 7 października na jej konto wpłynęło 254 mln zł. W ubiegłym tygodniu podpisała wstępną umowę sprzedaży Walcowni Rur Jedność (WRJ) i przygotowuje do tego Walcownię Rur Andrzej (WRA).
- Wkrótce zamierzamy przedstawić koncepcję funkcjonowania spółki nowemu ministrowi skarbu - mówi Tadeusz Wenecki, prezes TFS.
Trzy pomysły
20 września Jacek Socha, odchodzący minister skarbu, mówił na łamach "PB", że Silesię należy zlikwidować. Dlatego zarząd TFS próbuje nowymi pomysłami przekonać nowe władze o sensowności swojego istnienia.
- Silesia powinna zajmować się rozwiązywaniem problemów wskazanych przez resort skarbu, np. firmami różnych branż, które znajdują się na skraju upadłości. TFS zasilałoby je kapitałem. Poza tym chcemy zająć się działalnością infrastrukturalną w regionie i uczestniczyć w dużych projektach np. przy rozbudowie lotniska w Pyrzowicach z wykorzystaniem także kapitału prywatnego. Planujemy również utworzyć lokalny fundusz kapitałowy z siedzibą w Częstochowie - osobny podmiot prawny, który udzielałby kredytów dla firm - wyjaśnia prezes Wenecki.
Środki na realizację tych pomysłów miałyby pochodzić m.in. ze sprzedaży HSCz. Niewykluczone, że także z budżetu.
Marne szanse
- Dopiero po zapoznaniu się z materiałami TFS mogę zająć stanowisko w sprawie przyszłości Silesii - mówi Wojciech Jasiński, poseł PiS, kandydat na szefa resortu skarbu.
Jerzy Polaczek, lider PiS na Śląsku, przyszły minister infrastruktury, w piątek był nieuchwytny dla "PB". Natomiast 20 września mówił na naszych łamach, że misja Silesii powoli się wyczerpuje, ale pieniądze ze sprzedaży HCz powinny pozostać w regionie.
- Należy eliminować takie firmy, jak Silesia, które funkcjonują za publiczne pieniądze, a nie służą ani państwu, ani obywatelom. Państwo nie powinno zajmować się działalnością quasifinansową. Tam najczęściej dochodzi do nieprawidłowości, bo tego typu instytucje są poza kontrolą - mówi Tomasz Tomczykiewicz, lider Platformy Obywatelskiej na Śląsku.
Magia liczb
Nowy minister skarbu nie tylko będzie musiał zdecydować o przyszłość Silesii, ale zbadać jej przeszłość, zwłaszcza finansową.
- Nie było jeszcze walnego, które przyjęłoby sprawozdania za lata 2002-2004 - mówi prezes Wenecki.
Zdaniem prawników, to zdumiewająca sytuacja, aby spółka skarbu państwa nie miała zatwierdzonych sprawozdań finansowych aż za trzy lata ani udzielonych skwitowań zarządom i radom nadzorczym. Według naszych informacji, jeszcze w ubiegłym tygodniu poprawiano sprawozdania. Trudno się dziwić. Na przykład pod sprawozdaniem za 2003 r. Jerzy Migas, biegły rewident, napisał: "należy podkreślić, że z początkowego kapitału 442 mln zł (przyp. red. - tyle Silesia dostała z budżetu) 179,9 mln zł zostało zamrożone w przedsięwzięciach nie przynoszących efektów gospodarczych, a 229,1 mln zł stracono na obrocie wierzytelnościami". Potem TFS... zmieniła biegłego.
Spółka wykazała za 2003 r. najpierw zysk netto na poziomie 8 mln zł. Po zmianie zarządu w połowie 2004 r. w nowym sprawozdaniu za 2003 r. była już strata ponad 50 mln zł. Ubiegły rok TFS też skończyła na minusie (aż 57,3 mln zł). Jej zobowiązania sięgały 233 mln zł, w tym krótkoterminowe 31,6 mln zł. Udzielone poręczenia i gwarancje stanowiły ponad 130 mln zł, najwięcej na realizację kontrowersyjnej budowy WRJ. TFS poniosło też stratę na działalności finansowej. Bagatela - 49,3 mln zł.
- Ten rok zakończymy zyskiem - zapewnia prezes Wenecki.
Maria Trepińska