To ostatni moment dla Polski!

Zgodnie z wyliczeniami zaprezentowanymi w "Financial Times" sytuacja finansów publicznych w Polsce nie wygląda zbyt zachęcająco. Deficyt okazuje się niewiele niższy od tych najwyższych na świecie - jest wyższy niż w Japonii, Francji, Grecji, Islandii, Portugalii i Hiszpanii.

Ostatnie spotkanie G20 pokazało różnice zdań między państwami Grupy. Występuje bardzo silna presja na podkreślenie kwestii nierównowagi finansowej na światowym rynku kapitałowym i potrzeby przeprowadzenia porozumień typu La Plaza z jednoczesnym naciskiem na Chiny w celu wzmocnienia własnej waluty. W tym świetle nagła decyzja Chin o odejściu od powiązania juana z dolarem i pierwotna decyzja rynku wzmacniająca juana wydają się uprzedzającym manewrem wycofującym z linii konfliktu. Manewr ten udał się o tyle, że po pierwotnym wzmocnieniu o 0,5 proc. nastąpiło osłabienie, z deklaracją mówiącą o konieczności stabilizacji kursu walutowego.

Reklama

Dlatego ostatnia debata była zogniskowana na "strategii wyjścia" z olbrzymich pakietów pomocowych, które doprowadziły do poważnego zadłużenia krajów oraz powstania dużych deficytów w finansach publicznych. Jednoczesne wycofanie z tych pakietów, znaczące redukcje wydatków mogą wpłynąć na pogorszenie kondycji światowej gospodarki i jej powtórne wpadnięcie w recesję. Dlatego istnieje dążenie, aby obniżki wydatków prowadzące do zmniejszenia popytu mogły być kompensowane pobudzeniem koniunktury u innych. Z tego powodu powtarzają się ostrzeżenia przed oszczędnościowymi działaniami kryzysogennymi oraz fale nacisków na Niemcy, zwłaszcza ze strony Stanów Zjednoczonych, aby starały się zbilansować gospodarkę europejską i światową, nie obniżając popytu.

W obronie własnej polityki w Financial Timesie opublikował artykuł nawet niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble, ukazując w nim konieczność działań zmniejszających deficyt finansów publicznych Niemiec, właśnie po to, aby sprzyjać przyszłości i rozwojowi. Na tym tle zarysowała się różnica zdań między Niemcami a Francją - nasz zachodni sąsiad dąży do planowego zbilansowania działań, natomiast Francja do tego, żeby te procesy były opóźnione i nie było negatywnych społecznych konsekwencji zaostrzenia polityki fiskalnej. Tego typu analizy wiążą się z przypomnieniem, że relacje francusko-niemieckie nie są tak zgrane jak dawniej, a w związku z działaniami Francji, polegającymi na kreowaniu nowych propozycji, coraz spokojniej nasi zachodni sąsiedzi zadają pytanie, kto za realizację tych pomysłów zapłaci.

Plany finansowe Niemiec, Francji i Wlk. Brytanii

Angela Merkel niedawno stwierdziła, że "jeśli euro upadnie, wtedy Europa upadnie". Z kolei Anna-Maria Le Gloannec w Financial Timesie, analizując działania niemieckie, napisała, że Niemcy stanowią prawie hegemonię w Europie, ale nie chcą wziąć na siebie za to odpowiedzialności. Jeśli chodzi o "euro, Niemcy chcą mieć ciastko i je zjeść". Patrząc na dylematy, z którymi mierzą się obecnie decydenci, wydaje się, że najlepiej "wstrzelili" się Alberto Ślesina i Sylvia Ardagna z Harvardu, publikując analizę, w jaki sposób najefektywniej ograniczyć deficyt budżetowy: czy poprzez wzrost podatków, czy poprzez obniżki wydatków. Autorzy udowadniają w nim, że obniżki wydatków zwiększające zaufanie między konsumentami i inwestorami w konsekwencji efektywniej redukują relacje deficytu i długu do poziomu PKB. Na tym tle silnie uwidacznia się także różnica w planach finansowych Niemiec i Francji.

Podczas gdy ci pierwsi planują wzrost podatków i obniżki wydatków o 80 mld euro, to projekt francuski jest skromniejszy, gdyż pakiet oszczędności i dochodów obejmuje kwotę 45 mld euro do 2013 r. W efekcie, w Niemczech zakładany jest spadek deficytu finansów publicznych do 4,7 proc. w 2011 r., przy 81,6 proc. długu, a we Francji ten deficyt będzie prawie dwukrotnie wyższy i będzie wynosił 7,4 proc., przy długu 88,6 proc. Te działania dotyczące wycofania się z poprzednich pakietów są najbardziej widoczne na przykładzie przyjętego budżetu Wlk. Brytanii, który został przedstawiony przez nowy rząd jako dążenie do obniżki deficytu o 113 mld funtów. Będzie on polegał na podwyżce podatków w tym VAT z 17,5 proc. do 20 proc. i 28 proc. podatków od zysków kapitałowych płaconych przez zamożnych podatników. Wzrost dochodów ma być powiązany z 25-proc. obniżkami budżetów poszczególnych ministerstw, w tym spadkiem wydatków na cele społeczne, obejmujących dwuletnie zamrożenie płac pracowników publicznych.

Drastyczne działania kolejnych państw

Przed spotkaniem G20 Wlk. Brytania była pod presją jako państwo, które miało najwyższy deficyt, który w 2010 r. ma wynosić 11,4 proc. PKB. Niemniej jednakdziałania konsolidujące finanse publiczne są prezentowane na całym świecie w wielu krajach. Dzieje się tak w Hiszpanii, która boryka się z kryzysem finansowym i gdzie 12 maja poinformowano o cięciach o 5 proc. względem 2 mln 800 tys. pracowników publicznych, a ministrowie podjęli decyzję o obniżce swoich wynagrodzeń o 15 proc., obcięciu pomocy zagranicznej o 600 mln euro oraz, co jest może najbardziej kontrowersyjne, o obcięciu ulg na dzieci w sytuacji zapaści demograficznej, co ma przynieść 2,5-mld obniżkę deficytu. Również Stany Zjednoczone są w trudnym położeniu rekordowego 33-proc. spadku zakupu nowych domów w maju względem kwietnia w efekcie wycofania pakietów wspierających budownictwo, jak i mizernego 41-tys. wzrostu ilości miejsc pracy w przy 15-mln bezrobociu.

Również Grecja i Irlandia przedstawiły swoje redukcje wydatków, a aspirująca do strefy euro Islandia planuje obniżkę deficytu z poziomu 9,4 proc. w tym roku do 2,7 proc. w 2015 r.

Charakterystyczna jest drastyczność działań w Rumunii, która przeprowadziła 25-proc. redukcję zarobków wśród 1 mln 400 tys. pracowników publicznych i zmniejszyła ich zatrudnienie o 200 tys. oraz doprowadziła do 15-proc. spadku emerytur i wszelkiego typu świadczeń społecznych, przy jednoczesnym podniesieniu stawki VAT-u z 19 do 24 proc.

Tego typu działania są również kontynuowane w innych krajach, np. w Japonii, której grozi przekroczenie 200-proc. poziomu długu względem PKB. Prezentowane są tam plany dotyczące ustanowienia 5-proc. podatku konsumpcyjnego, przy czym partia opozycyjna, nawet mimo wyborów, planuje jego wprowadzenie w wysokości dwukrotnie wyższej: 10 proc. Pojawiła się też chęć wprowadzenia systemu pay as you go w finansach publicznych tego kraju. Oznacza to ograniczenie wydatków w Japonii przez najbliższe lata na poziomie 71 bln jenów i ich wzrost w skali równej wzrostowi dochodów. Przy czym Hideki Takada z Urzędu Polityki Narodowej uważa, że wprowadzenie tego limitu będzie utrudnione ze względu na szybko powiększające się koszty świadczeń społecznych, będące efektem starzejącego się społeczeństwa.

Ostatni moment na radykalną politykę prorodzinną

Z jednej strony starzejące się społeczeństwo, a z drugiej konieczność przeprowadzenia działań związanych z finansami publicznymi są tymi wyzwaniami, które wyraźnie występują w Polsce. Jeśli spojrzeć na kwestię bilansu deficytu finansów publicznych, zredukowanego o wahania cykliczne w procencie potencjalnego PKB, to okazuje się, że deficyt w Polsce jest niewiele niższy od tych największych na świecie i zaledwie o 2 pkt proc. niższy od tego w Wlk. Brytanii, a okazuje się, że jest wyższy niż w Japonii, Francji, Grecji, Islandii i Portugalii i jest na poziomie o prawie 2,5 pkt proc. wyższym niż w aktualnie przeżywającej kłopoty Hiszpanii - zgodnie z wyliczeniami zaprezentowanymi w Financial Timesie. Dlatego konieczne jest przeprowadzenie w Polsce działań związanych z optymalizacją polegającą na koncentracji na tych wydatkach, które poszerzają bazy podatkowe, i redukowaniu tych, które tego nie robią. Z drugiej strony trzeba skupić się na przeciwdziałaniu zapaści finansów publicznych w stylu japońskim, w której trudno będzie przeprowadzić działania ze względu na starzejące się społeczeństwo.

Debata dotycząca problemów demograficznych odbyła się na SGH - była to konferencja pt. Gospodarka i czynniki demograficzne a system emerytalny. Wprawdzie w centrum zainteresowania były kwestie dotyczące dostosowania się do zapaści demograficznej, jak i też propozycje modyfikacji systemu emerytalnego i kontynuacji tej reformy, jednak wydaje się, że jeśli chodzi o kwestie mikroekonomiczne, to diagnozy sprzed dziesięciu lat zawarte w raportach UNFE Bezpieczeństwo dzięki konkurencji, Bezpieczeństwo dzięki zapobiegliwości i Bezpieczeństwo dzięki emeryturze - są tymi, które powinno się implementować, aby zwiększyć efektywność działania infrastruktury rynku kapitałowego. Należy zgodzić się z występującym na konferencji ministrem Michałem Bonim, który stwierdził, że trzeba się zastanowić nad tym, co zmiany mogą przynieść ludziom. Niemniej jednak ze względu na fakt, że konferencja była na tyle nietypowa, że z sali nie mogły być zadawane pytania i zostać zaprezentowane inne punkty widzenia, ten temat musi zostać zaprezentowany opinii publicznej już na innych forach. Jeśli chodzi o filozofię myślenia, to zgodnie z rachunkowością międzygeneracyjną,

Polska ze względu na starzenie się społeczeństwa i brak przeciwdziałania temu faktowi ma 2,5 bln zł długu do obsługi tylko z tego tytułu. W praktyce oznacza to, że 5,5 proc. polskiego PKB powinno być odkładane, żeby nie stwarzać z tego tytułu problemów w przyszłości. Dlatego też, jeśli nie będzie podejmować się aktywnych działań na tym polu, to gdy chodzi o przyszłość, można oczekiwać, że przyszłość przyniesie niskie świadczenia, niską jakość życia, brak dostępu do służby zdrowia, spowodowany faktem, że starzejące się społeczeństwo częściej choruje, będą zwiększały się także koszty pracy wraz ze wzrostem koniecznych składek, nastąpi wzrost podatków. Wszystko to będzie wypychało młode pokolenie do pracy za granicą, potęgując problemy w Polsce. Zresztą, jaka może być jakość życia i efektywność gospodarowania w sytuacji, kiedy ponad dwukrotnie wzrośnie obciążenie demograficzne.

W tym momencie jest konieczne głośne zadanie pytania decydentom, jak widzą odpowiedzialność osób publicznych, które teraz mają wpływ na rozwiązania systemowe i będą go miały w najbliższej kadencji parlamentu, w sytuacji kiedy znają konsekwencje społeczno-gospodarcze starzenia się społeczeństwa.

A jest to już ostatni moment na radykalne wprowadzenie polityki prorodzinnej, gdyż za pięć lat obecna kohorta "solidarnościowa" się zestarzeje i nie będzie mogła mieć dzieci, a następne generacje są już dwukrotnie słabsze. Dlatego konieczne jest działanie mające na celu optymalizację wydatków budżetowych, aby nie potęgować narastania deficytu finansów publicznych, jak i też należy się zgodzić, że Polska musi odpowiedzieć na wyzwania demograficzne i podjąć konieczne działania. Z tym, że w pierwszym rzędzie koniecznym działaniem jest prowadzenie polityki prorodzinnej.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie odzwierciedla stanowiska instytucji, z którą jest związany zawodowo.

dr Cezary Mech

Autor jest byłym prezesem UNFE i podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów

Gazeta Finansowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »