To ostatnia szansa na pozyskanie wielkich pieniędzy
Gościem Radia PIN była dzisiaj Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. Poniżej zapis rozmowy.
Piotr Wardziak: Zacznijmy od głosowania w Komisji Budżetowej Parlamentu. Sprawa się przeciąga aż od lutego, jeśli dobrze pamiętam. O co chodzi, tak naprawdę, europarlamentarzystom?
Elżbieta Bieńkowska: - Teraz naprawdę trudno powiedzieć, o co chodzi. Tak osobistych ambicji politycznych, przeciąń w różne miejsca. W tej chwili słyszymy, że chodzi o to, iż niedopięta jest jeszcze polityka regionalna. Tam rzeczywiście zostało jeszcze całkiem niedużo rzeczy do zrobienia. Ja bym jeszcze paniki nie siała, natomiast, to zdecydowanie za długo trwa. Uważam, że niestety Parlament Europejski w masie, jest trochę oderwany od tego, co się dzieje w życiu poszczególnych krajów europejskich. Nie wobrażam sobie nieuchwalenia budżetu, ale takie przeciąganie wpływa na życie pojedynczych nawet osób. My w tej chwili kończymy prace związane z pisaniem programów. Chcemy jak najszybciej wystartować. Tu nie chodzi jedynie o politykę regionalną - o wszystkie inne kawałki budżetu Unii Europejski. Także, wizerunkowi parlamentu źle robi, że to trwa tak długo.
Wierzy pani, że za te około dwa tygodnie - 20 listopada - to przejdzie?
- Co chwilę mówię, że za dwa tygodnie czy za miesiąc przejdzie, ale z tych naszych informacji, teraz, słyszę, że 19 listopada, w moje imieniny, mają być głosowane regulacje polityki spójności - to jest sesja, która będzie trwała od 18 do 21. Na pewno było wiadomo, że całość budżetu będzie głosowana po polityce spójności. Dobrze, żeby to się stało tego 19 listopada.
Liczy Pani na prezent imieninowy?
- Tak. Dużo czasu w tym roku już nie zostało, żeby to załatwić. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy wejdziemy w nowy, siedmioletni okres budżetowy, bez zaakceptowanego budżetu. I tak jest już strasznie późno..
Co to oznacza w praktyce? Jeśli budżet zostałby cały przegłosowany, kiedy realnie te pieniądze mogłyby dotrzeć do polskich odbiorców? To byłby rok 2015?
- Mimo to, że się tak przeciąga, na razie żadnych opóźnień w naszych pracach nie mamy. W Polsce dwa lata pracujemy nad programami na przyszły okres - nawet nie znając budżetu, my już planowaliśmy. Od lutego tego roku przez lipiec, kiedy była następna decyzja i przez te wszystkie miesiące i tygodnie, kiedy dopasowujemy nasze programy do ram realnych regulacji, które się pojawiają i są już zaakceptowane przez wszystkich. Na razie opóźnień nie mamy. Jest tak, że negocjacje pakietu programów operacyjnych z Komisją trwają zwykle dobre kilka miesięcy. Ostatnim razem, w 2007 roku, to trwało prawie rok. Absolutnie chcemy takiej sytuacji uniknąć, dlatego teraz już, pisząc programy, na bieżąco współpracujemy z Komisją. Dzięki temu, jak poślemy w styczniu Komisji Europejskiej pakiet - bo taki mamy plan - to Komisja nie spojrzy na ten pakiet, jak na coś, czego jeszcze wcześniej, nigdy nie widziała. Myślę, że do czerwca będziemy mieli negocjacje zakończone i wtedy, pewnie, lipiec, wrzesień - to będzie taki rzeczywisty start programów. One się rozwijają dość powoli na początku, potrzebują rozpędu, więc taki napływ masowy pieniędzy, to będzie pewnie 2015 rok, natomiast bardzo zwracam uwagę na to, że do końca negocjacji, muszą na pewno czekać już przedsiębiorcy - tam wchodzą zasady pomocy publicznej i oni nie mogą rozpoczynać swoich projektów, tych, które chcą współfinansować, przed zakończeniem negocjacji programów.
Czyli patrząc realnie, przedsiębiorca, który będzie chciał skorzystać z jakiegoś programu Unii Europejskiej, projekt będzie mógł złożyć pod koniec przyszłego roku, a pieniądze dostać w 2015 r.?
- Pewnie tak, aczkolwiek przypominam wszystkim publicznym instytucjom, czyli głównie samorządom, że tak zwana, w okropnym języku brukselskim, kwalifikowalność, zaczyna się 1 stycznie 2014 roku i, na przykład, cały pakiet drogowy, na który minister transportu już ogłosił przetargi, zaczyna się 1 stycznia. My będziemy wydawać budżetowe pieniądze, bo zawsze tak jest i potem, trochę dłużej czekać na pieniądze z Brukseli, niż gdyby to było po negocjacjach już. Takie duże wydawanie na sektor transportu zaczynamy już w styczniu 2014 roku.
Priorytetem w tej nowej perspektywie, to nie raz już powtarzaliśmy, będą innowacje i Pani nieraz też mówiła, że to nie będą łatwe pieniądze - trudniejsze, niż w tej starej perspektywie. Ma Pani jakiś pomysł, jak zmusić biznes i naukę do współpracy, żeby te pieniądze można było uzyskać? Czy oni sami się powinni zmusić?
- Pomysły, wydaje mi się, superodkrywcze nie są. My po prostu dla bardzo dużej grupy przedsiębiorców, dla wyższych uczelni, dla których to będzie jedyne źródło finansowania - nie mamy innych pieniędzy. Owszem, mamy w regionalnych programach. W regionach będą pieniądze takie, powiedziałabym "normalne", na rozwój swojej firmy, czyli na zakup maszyn czy rozwinięcie infrastrukturalne firmy, natomiast ten pakiet, który będzie w programie "Inteligentny rozwój" będzie ukierunkowany, tylko i wyłącznie, w różnych częściach na ścieżkę: od pomysłu, przez prototyp, do wdrożenia tego prototypu na rynek. I tak jak powiedziałam - dla wyższych uczelni innych pieniędzy nie ma i nie będzie. Ja to nazywam trochę szantażem, trochę przymuszeniem. Z drugiej strony, patrząc na wszystkie nasze badania i na to, jak do tej pory szły programy, i na to, że jesteśmy 24 i pół roku po odzyskaniu wolności - polskie firmy są w takim stanie, że możemy im dość ambitny pakiet zaproponować. Tu, oczywiście, nie ma jakiegoś cudownego sposobu, żeby ich zmusić, ale będzie to dość duża kwota, bo "Inteligentny rozwój" to jest blisko 9 miliardów euro pieniędzy na skomercjalizowanie, czyli zrobienie biznesu z pomysłu, który się urodził na polskiej uczelni. Z prototypu, który polska uczelnia wyprodukowała. To się już w tej chwili dzieje - w o wiele mniejszym stopniu, niż byśmy chcieli. Wszyscy to powtarzamy, że Polska musi stać się za kilka lat, krajem konkurencyjnym nie z powodu taniej siły roboczej, a z powodu tego, co się w naszych głowach urodzi. W tej chwili to jest najdroższe na świecie. Jesteśmy w takim momencie, kiedy to jest ostatni budżet, więc musimy go wykorzystać w taki sposób. Musimy ambitnie go też zaplanować.
Jak to praktycznie będzie wyglądać, z punktu widzenia przedsiębiorcy? Teraz sprawa była w miarę prosta - miał pomysł, szukał odpowiedniego programu i szedł z wnioskiem do PARPu. Będzie podobnie? PARP będzie tym głównym dysponentem czy regiony raczej?
- Regiony będą dysponentem tych "prostych" dla przedsiębiorców pieniędzy. Główną instytucją, która będzie dystrybuowała pieniądze na te pomysły, o których przed chwilą mówiłam, będzie Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, które w tej chwili się bardzo dobrze sprawdziło. My krok po kroku rozwijamy tę samą myśl. Do tej pory w programie "Innowacyjna gospodarka" głównym celem był wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw. Oczywiście z naciskiem na innowacje, ale to nie była podstawowa rzecz. W tej chwili podstawową rzeczą będzie zrobienie mostu pomiędzy wyższymi uczelniami a przedsiębiorcami. Ścieżka będzie bardzo podobna do tej, którą Pan opisał, tylko przedsiębiorstwo będzie musiało znaleźć partnera na uczelni, który jego pomysł, na uczelni opracuje. NCBiR ma w tym bardzo dobre doświadczenie. Robi budżetowe projekty tego typu i mamy bardzo dobre doświadczenia z ich pracy.
Mówiliśmy o nowej perpektywie, to spójrzmy jeszcze na tę starą - według niedawnego raportu BCC, najgorzej idzie nam wykorzystywanie pieniędzy na kolei oraz samorządom na szerokopasmowy internet. Wykorzystamy je w całości?
- Nie "najgorzej", tylko "najwolniej", co nie jest równoznaczne. Wykorzystamy w całości. To są dwie takie dziedziny, które w całej Europie szły dość wolno. We wszystkich krajach - oczywiście nie jest to żadne usprawiedliwienie. Koleje naprawdę są, powtarzam to już do znudzenia.. Koleje są od ponad roku naprawdę w dobrych rękach i na dobrej drodze. Dość przypomnieć, że kontraktacja, czyli podpisane umowy, które gwarantujemy na projekt, skoczyła w ciągu półtora roku z 20 proc. na 70 proc. Pewnie do końca tego roku będzie to jeszcze więcej pieniędzy. Ja połykam własny język i swoje stwierdzenia sprzed kilku lat, mówiące, że będziemy musieli przesuwać pieniądze, na przykład na drogi. Teraz jestem pewna, że wszystkie pieniądze, które zostały przeznaczone na transport szynowy i miejski, zostaną wykorzystane. Sieci szerokopasmowe, rzeczywiście, to jest druga rzecz, która bardzo długo nam szła. Same projekty bardzo się długo rodziły. Są oczywiście projekty regionalne i z nimi na pewno nie będzie problemu jeśli chodzi o ich zakończenie. Największy projekt, który cały czas mamy na oku, to program sieci szerokopasmowej w całej Polsce Wschodniej. Tutaj nie można powiedzieć nawet o winie którejś ze stron, bo prace nad tak masowym, bo to jest pięć polskich województw, obejmującym obszary, które nie mają oferty komercyjnej - bo tylko o takich projektach mówimy. Prace nad tym projektach i u nas i w Komisji Europejskiej również trwały bardzo długo, ale myślę, że do 2015 roku te pieniądze zostaną wydane.
Obiecywała na antenie Radia PiN Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, trzymamy za słowo. Dziękuję za rozmowę.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze