To prawdziwa katastrofa ekologiczna!
Awaria w Norylsku, w wyniku której doszło do wycieku oleju napędowego do rzek i gruntów, jest potężnym zagrożeniem dla tamtejszego ekosystemu. Zagrożone jest życie wielu gatunków ryb i ssaków, które żyją na tych terenach. Rosja twierdzi, że sama upora się z problemem, mimo że pomoc oferowały jej m.in. USA. Nornikiel szacuje koszt usuwania skutków wypadku na 146 mln dolarów.
Wyciek oleju napędowego w rosyjskim Norylsku, jednym z najbardziej wysuniętych na północ miast świata, zagraża lokalnej faunie. Biolodzy alarmują, że straty dla środowiska są bardzo duże. Zwierzęta w strefie zagrożenia są narażone na wyginięcie - pisze RIA Novosti.
Do tragedii doszło 29 maja. Ponad 21 tys. m sześciennych paliwa wyciekło do rzek Ambarnaja i Daldykan. Zanieczyszczono obszar 180 tys. mkw. Służby ratownicze pracują nad naprawą szkód. Instalują zapory, by zapobiec rozprzestrzenianiu się zanieczyszczeń w wodach i przetwarzają glebę sorbentami absorbującymi ciecze.
Niestety, olej napędowy przedostał się już do jeziora Piasino, a stamtąd rzeką Piasina wypłynął do Morza Karskiego. Piasina jest wartką rzeką, z wysokim poziomem wody.
Cytowany przez RIA Novosti biolog Władimir Latka zwraca uwagę że olej napędowy przemieszcza się na całej głębokości cieku, nie można go całkowicie odfiltrować. - Szkodliwe związki osadzą się na obszarach przybrzeżnych, w jeziorach, bagnach, niszcząc tamtejsze życie - mówi.
Rosyjski Instytut Badawczy Rybołówstwa i Oceanografii zaznacza, że najbardziej narażone na wyginięcie są młode osobniki zamieszkujące cieki wodne. Dorosłe teoretycznie mogą opuścić strefę skażoną. W rzeczce Piasina żyje około 40 gatunków ryb. Warstwa oleju w rzece może wywołać braki tlenu, co grozi ich wyginięciem.
Ale problem nie dotyczy tylko ryb. Natalia Sokołowa, ekolog i prezes stowarzyszenia "Równość" podkreśla, że wypadek miał miejsce w strefie arktycznej, gdzie nie ma nadmiaru żywności. Zwierzęta nie mogą się więc masowo przenosić i migrować w bezpieczne miejsce. Ucierpią wszystkie ogniwa łańcucha pokarmowego, zagrożone są m.in. lisy i zające arktyczne, lemingi, wilki polarne, niedźwiedzie, gryzonie i renifery, ale też ptaki - kaczki, gęsi, łabędzie i inne. Badaczy szczególnie niepokoi los dzikich reniferów zamieszkujących te tereny, których populacja zmniejszyła się już wcześniej z powodu kłusownictwa. Skażenie odbije się też na roślinności.
- Wszystkie osobniki w odległości kilkudziesięciu kilometrów od rzeki zginą, najbardziej ucierpią zwierzęta żywiące się rybami. Ptaki, nawet daleko od miejsca wypadku, będą osłabione i podatne na choroby - ostrzega Władimir Latka. Problem dotyczy też ludzi, zwłaszcza rdzennych mieszkańców tych ziem. Dla wielu z nich głównym pożywieniem są ryby. Spożycie ryb z zainfekowanych cieków jest niebezpieczne.
Tereny wokół Norylska były w złym stanie również przed wypadkiem. Silnie rozwinął się tu bowiem przemysł. Miasto jest ośrodkiem hutnictwa, górnictwa metali nieżelaznych i węgla kamiennego. Nad całą miejscowością wisi smog, w wodach obecne są metale ciężkie.
Firma Nornikiel, w której doszło do wycieku oleju napędowego, zapewnia, że na własny koszt wyeliminuje skutki wycieku. Ale samo zebranie materiału to za mało. - Konieczne jest organizowanie wypraw naukowych, regularne monitorowanie środowiska. Trzeba patrzeć na stan fauny i flory w perspektywie 5-10 lat. Ekosystemy arktyczne odradzają się powoli, dlatego trzeba rekultywować obszar wokół zbiorników wodnych, sprowadzić glebę, zasadzić lokalne rośliny. Nie ma przy tym gwarancji, że wszystkie się przyjmą. Pracy jest dużo, ale zwierzęta nie powinny tracić zapasów żywności - mówi RIA Novosti Zoja Janczenko, dyrektor Instytutu Badawczego Rolnictwa i Ekologii Arktyki. Konieczne będzie też odstraszanie dzikich zwierząt i ptaków, by oddalały się od skażonych terenów. Naukowcy nie mają wątpliwości - powrót do stanu sprzed awarii potrwa dekady.
Pomoc w likwidacji skutków katastrony zaproponowały Rosji między innymi Stany Zjednoczone, ta jednak odpowiedziała, że ma wystarczająca zasoby, by samodzielnie uporać się z problemem. Planowano zakończyć prace w ciągu dwóch tygodni, ale wszyscy mają świadomość, że ze względu na skalę zanieczyszczeń może się to nie udać. Tym bardziej, że w pracach przeszkadza silny wiatr z północy, przez co zanieczyszczenia szybciej się rozprzestrzeniają.
Nornikiel dostanie 30 mln dol. z tytułu ubezpieczenia za szkody majątkowe, do których doszło w wyniku awarii. Ubezpieczenie obejmuje, zdaniem przedstawicieli firmy, tylko bezpośrednie straty, bez uwzględniania szkód wyrządzonych środowisku naturalnemu. Koszt usuwania skutków awarii oszacowali oni na 146 mln dolarów. Przy czym kwota ta nie obejmuje kar, które spółka jest również gotowa również zapłacić.
Sekretarz kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew mówił we wtorek, że wyciek paliwa może być wykorzystany przez krytyków polityki Rosji w Arktyce.
Według stanu na wtorek, z terenu elektrowni wywieziono ponad 23 tys. m sześc. skażonego gruntu. Z powierzchni rzek zebrano dotąd 760 m sześc. materiałów ropopochodnych.
Dotychczas utrzymywano, że przyczyną wycieku ropy w elektrowni w Norylsku jest rozmarzanie w wyniku zmian klimatycznych wiecznej zmarzliny, na której posadowiony był zbiornik z paliwem. Jednak Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych stwierdziło, że do wypadku doszło, bo o zbiornik z olejem napędowym rozbił się samochód.
Rosyjska Federalna Agencja ds. monitoringu środowiska naturalnego szacuje, że do wód trafiło 15 tys. ton paliwa, a 6 tys. ton do gruntów. Ale morskie służby ratownicze z Murmańska oceniają, że w wodzie paliwa jest więcej, ok. 18 tys. ton.
Monika Borkowska