Tomasz Komenda nie żyje. Za niesłuszną odsiadkę dostał rekordowe zadośćuczynienie
Tomasz Komenda nie żyje - taką informację podała "Uwaga" TVN. W przeszłości mężczyzna został skazany za zabójstwo na 25 lat więzienia. W 2018 roku wyszedł na wolność po 18 latach odsiadki, kiedy sąd uznał, że mężczyzna nie miał nic wspólnego z tą zbrodnią. Komenda otrzymał prawie 13 mln zł z tytułu zadośćuczynienia i odszkodowania za niesłuszne skazanie. To największa kwota w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości. Pierwszy milion wypłacił już następnego dnia.
Tomasz Komenda został niesłusznie skazany za zgwałcenie i zabójstwo 15-letniej dziewczyny. Orzeczono wobec niego karę 25 lat pozbawienia wolności. W więzieniu przebywał przez 18 lat, po czym w połowie marca 2018 r. został warunkowo zwolniony z odbywania kary i wyszedł na wolność. W maju 2018 roku został uniewinniony przez Sąd Najwyższy.
Tomasz Komenda otrzymał pieniądze, które miały mu pozwolić na stanąć na nogi i rozpocząć nowe życie na wolności.
- Należy pamiętać, że Tomasz Komenda w momencie pozbawienia wolności był młodym mężczyzną. Można powiedzieć, że na skutek tej kary stracił najlepsze lata swojego życia - w taki sposób swoją decyzję argumentował sąd.
- Żadne pieniądze nie wynagrodzą mi tego, co straciłem. To tylko moneta. Moich lat nikt już nie wróci - mówił Tomasz Komenda.
W 2021 roku Komendzie przyznano ponad 800 tys. zł odszkodowania, a także 12 mln zł zadośćuczynienia - w sumie prawie 13 mln zł. Była to najwyższa kwota w historii Polski. Jak ustaliła po ogłoszeniu wyroku "Polityka", mężczyzna pierwszą transzę wypłacił już następnego dnia po tym, jak pieniądze trafiły na jego konto. "Kiedy otrzymał odszkodowanie, następnego dnia poszedł do banku wypłacić milion - specjalnie dla niego zamknięto oddział banku - pieniądze zaniósł mamie" - mogliśmy przeczytać.
Tomaszowi Komendzie została przypisana zbrodnia i brutalny gwałt na 15-letniej Małgosi z Miłoszyc pod Wrocławiem, do której doszło w noc sylwestrową 1996/1997. Dziewczyna, która bawiła się na dyskotece z koleżankami, została zgwałcona i pozostawiona na mrozie. Kilkanaście godzin później znaleziono ją martwą.
Trzy lata później o zbrodnię oskarżono 23-letniego wówczas Tomasza Komendę. Mężczyzna wkrótce został skazany prawomocnie na 25 lat więzienia. Na wolność wyszedł dopiero po 18 latach odsiadki w 2018 roku.
Doszło do tego za sprawą interwencji funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego Policji. Sąd Najwyższy jeszcze raz przyjrzał się sprawie i uznał, że Komenda jest niewinny. Jak się okazało, to nie sędziowie zawinili, tylko fałszywe okazały się opinie biegłych, którzy wcześniej także zostali zwolnieni z odpowiedzialności.
Tomasz Komenda (ur. 1977) zmarł 21 lutego. W ubiegłym roku ogłosił publicznie, że zmaga się z chorobą nowotworową płuc.
- Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję, z tym że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju - mówił latem 2023 roku w rozmowie z Ewą Wilczyńską, dziennikarką "Gazety Wyborczej".