Totalizator Sportowy bukmacherem?
GTech, który jest już kontrahentem Totalizatora Sportowego, zaproponował mu wejście na rynek zakładów bukmacherskich, wynika z informacji "Pulsu Biznesu".
Totalizator Sportowy bukmacherem? Wspólny biznes proponuje amerykański potentat GTech. Państwowa spółka nie mówi "nie".
Czy Totalizator Sportowy (TS) zaatakuje nowy segment wartego 5,6 mld zł rynku hazardu? Bardzo możliwe, że tak. Zmusza go do tego spadek przychodów z tradycyjnej działalności. Niedawno ujawniliśmy, że do końca lipca 2006 r. klienci hazardowej spółki wydali na gry liczbowe 1,2 mld zł, blisko 100 mln zł (8 proc.) mniej niż w tym samym okresie rok wcześniej!
Wspólna spółka
Eksperci są zgodni: odpowiedzią na ten spadek powinna być dywersyfikacja działalności. Jeden z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy to wejście TS w coraz popularniejsze sportowe zakłady bukmacherskie. Z naszych informacji wynika, że usilnie namawia go do tego operator sieci lottomatów TS - amerykański GTech (działający w Polsce przez spółkę Grytek). Nie chce jednak o tym mówić.
Obowiązuje nas klauzula poufności - ucina Jacek Kierat, prezes Gryteku.
Po wszelkie informacje odsyła do TS. Jego szefowie też nabierają wody w usta, zasłaniając się -interesem spółki?.
Pracujemy nad różnymi nowymi projektami, które znajdują się w różnych fazach zaawansowania. Poinformujemy o nich wówczas, gdy będą wdrażane - mówi Magdalena Wojciechowska, rzecznik TS.
Nam udało się jednak dotrzeć do pewnych informacji, m.in. do fragmentów strategii, opracowanej w TS kilka miesięcy temu (obecnie jest modyfikowana).
Prowadzone są rozmowy z firmą Grytek, która posiada know-how, ekspertów, wiedzę z dziedziny prowadzenia tych zakładów (bukmacherskich - przyp. red.) i doświadczenia w ich obsłudze w wielu krajach świata. Nasze prace programowo-koncepcyjne zmierzają do uruchomienia tych zakładów w formie stacjonarnej oraz za pośrednictwem internetu. W pierwszym etapie przewiduje się uruchomienie 500-600 punktów - głównie w oparciu o sieć kolektur TS i lokale wynajęte. Wdrożenie projektu jest możliwe dopiero w 2007 r.?.
Dlaczego wtedy? Konieczna będzie m.in. zmiana statutu TS. Grytek proponuje bowiem, by segment bukmacherski zaatakowała nowa spółka, powołana przez obu partnerów.
Złoty interes
GTech liczy na ściślejszą współpracę nie bez powodu. Od podpisania umowy w 2001 r. jest jasne, że dla amerykańskiego potentata kontrakt z TS to kura znosząca złote jaja. PB udało się dowiedzieć, jak bardzo złote. Okazuje się, że od czterech lat rentowność netto Gryteku przekracza 10 proc. I to mimo że ostatnio przychody osiąga jedynie z tytułu obsługi sieci TS, a nie sprzedaży sprzętu.
Ostatnie terminale (za 40 mln zł) Grytek sprzedał TS w 2003 r. Wkrótce powinno dojść do kolejnej transakcji. TS przygotowuje się do zakupu 4,5-5 tys. nowoczesnych lottomatów Altur. Mają one zastąpić najbardziej wyeksploatowane terminale ISYS i Tiffany. Z naszych informacji wynika, że będą dostarczone w 2007 r., a wartość kontraktu wyniesie około 80 mln zł.
To powinno zwiększyć zyski Gryteku, które już dziś są niemałe. I choć wszystkie konsumuje GTech w postaci dywidendy, to i tak w polskiej firmie zostaje dość gotówki, by wspomagać inne spółki amerykańskiego giganta. Tylko w ostatnich kilku latach Grytek pożyczył im ponad 20 mln zł (DataTrans - 9,15 mln zł, Billbird - 8 mln zł, GTech Eastern Europe - 3 mln zł).
Chaos w środę i sobotę
Nic dziwnego, że Grytek rzuca kolejnymi pomysłami współpracy z TS. Chce, by 11 tys. jego terminali wykorzystać do świadczenia tzw. usług masowych, jak choćby regulowanie płatności za prąd czy telefon. Proponuje też TS współpracę w rewitalizacji zupełnie podupadłych w Polsce loterii pieniężnych.
Usługi masowe to odgrzewany kotlet. Można było je wprowadzić kilka lat temu, a nie teraz, gdy rachunki można opłacać choćby w supermarketach. Natomiast pomysł na loterie, polegający głównie na zwiększeniu ich wypłacalności, warto zrealizować - ocenia jeden z ekspertów, zbliżony do TS.
Jego zdaniem wejście w zakłady bukmacherskie to dobry pomysł.
Totalizator mógłby do oferty dołączyć obstawianie wyników gonitw koni na Służewcu. Powinien jednak robić to sam, a nie z GTechem. Tak jak choćby czeski odpowiednik: Sazka - twierdzi ekspert.
Największą wartością TS jest marka i zaufanie do niej. Ze względu na afery w polskiej i zagranicznej piłce nożnej bezpieczniej byłoby oferować zakłady bukmacherskie pod inną, nową marką - ocenia inny z ekspertów.
Nie wiadomo jednak, czy TS w obecnej sytuacji będzie w stanie wprowadzić jakiekolwiek zmiany. Jak wielokrotnie pisaliśmy: od ponad siedmiu miesięcy spółka nie ma prezesa (właśnie trwa czwarty już konkurs na to stanowisko), a sąd rejestrowy nie uznaje bezprawnie wybranych członków zarządu i rady nadzorczej. Chaos trwa, a jego efektem jest spadek udziałów TS w rynku hazardu. Jeśli na koniec 2005 r. wynosił on niewiele ponad 42 proc., to ten rok po raz pierwszy w historii TS zamknie z udziałem poniżej 40 proc. A jeszcze w 1997 do hazardowego giganta należało niemal 60 proc. hazardowego tortu?
Dawid Tokarz