Totalny chaos w Totolotku

Totalizator od trzech miesięcy nie ma szefa. Ma za to radę nadzorczą, która... nie istnieje. Efekt? Przychody spadły o 20 proc.

Totalizator Sportowy (TS) jako monopolista w dziedzinie gier losowych ma kapitalne znaczenie dla budżetu państwa, wpłacając do niego co roku ponad 1 mld zł. W 2006 r. może być inaczej. Powód? Drastyczny spadek obrotów.

Według naszych informacji, potwierdzonych w trzech niezależnych źródłach, w I kwartale 2006 r. przychody spółki spadły o blisko 20 proc. To zła wiadomość nie tylko dla TS (spółka zwija się, tracąc udziały w rynku hazardowym głównie na rzecz tzw. jednorękich bandytów, czyli automatów do gier o niskich wygranych), ale także budżetu. Totalizator Sportowy płaci 20-procentowy podatek od gier - od kilku lat fiskus inkasuje od TS po 480-500 mln zł. Jeśli tendencja spadku przychodów państwowego giganta utrzyma się w całym 2006 r., to Ministerstwo Finansów będzie musiało zadowolić się około 400 mln zł. Ubytek? Między 80 a 100 mln zł.

Reklama

Grosz do grosza

Jeszcze więcej mogą stracić resorty edukacji i sportu oraz kultury i dziedzictwa narodowego. Każdy klient TS do złotówki, wydawanej na kupon, dokłada 20 groszy na sport i kolejne 5 groszy na kulturę narodową. Pieniądze te zasilają budżety odpowiednich ministerstw i są przeznaczane na budowę obiektów sportowych i mecenat kulturalny. Tylko w 2005 r. z groszy od graczy uzbierało się 600 mln zł (480 mln zł na sport i 120 mln zł na kulturę). Nietrudno obliczyć, że na spadku przychodów TS w 2006 r. sport może stracić 96 mln zł, a kultura 24 mln zł (łącznie 120 mln zł). Łącznie budżet może więc być zmuszony do ograniczenia swego apetytu nawet o 220 mln zł! A to nie wszystko. Jeśli mniejsze przychody TS utrzymają się w kolejnych kwartałach, może to oznaczać niższe zyski spółki. To zaś przełoży się na mniejsze wpływy zarówno z podatku dochodowego, jak i dywidendy (tylko ta ostatnia co roku sięga około 150 mln zł).

Kto winny?

Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu odpowiedzialny za Totalizatora Sportowego, winą za problemy spółki obarcza poprzedniego prezesa ? Mirosława Roguskiego.

- Właśnie ze względu na pogarszające się wyniki został odwołany. Najdalej w ciągu kilku tygodni spółka pozyska profesjonalny zarząd, który będzie w stanie odwrócić negatywny trend spadku przychodów - zapewnia wiceminister.

Pracownicy TS przekonują jednak, że kluczowy wpływ na wyniki spółki ma zamieszanie, jakie trwa w niej od wyborów wygranych przez PiS. Pierwszy konkurs na szefa TS został unieważniony po tym, jak "PB" ujawnił, że jeden z członków rady nadzorczej spółki, Artur Piłka, miał dostęp do zgłoszonych ofert, mimo że sam w tym konkursie startował! Po naszych publikacjach Artur Piłka wyleciał z rady, a konkurs powtórzono. Rozwiązanie "sprawy Piłki" nie zakończyło chaosu w TS.

Nad spółką wciąż wiszą decyzje sądu rejestrowego, który odmówił wykreślenia z akt prezesa Mirosława Roguskiego (o jego dymisji nie zdecydowała rada nadzorcza, lecz premier Kazimierz Marcinkiewicz), a także uznał, że zmiany rady nadzorczej, dokonane przez PiS po wyborach, są niezgodne z prawem. Mimo posiadania opinii prawnej, która jednoznacznie potwierdza słuszność obu decyzji sądu, zarówno MSP, jak i TS złożyły od nich zażalenia, które czekają na rozpoznanie.

Cały czas resort skarbu twierdzi też (wbrew opinii wynajętych przez spółkę ekspertów), że rada nadzorcza działa zgodnie z prawem, dopóki sąd nie rozpatrzy środka odwoławczego. Dlatego ponowny konkurs na prezesa i dwóch członków zarządu wciąż trwa. Oferty od kandydatów otworzono 23 marca, a nowego szefa spółka miała mieć jeszcze przed Wielkanocą. Nic z tego. Dziś rada nadzorcza TS podejmie kolejną próbę...

- Spółka potrzebuje normalnego, pełnego zarządu. Na dzisiejszym posiedzeniu musimy podjąć decyzję w tej sprawie - przyznaje Alicja Konzal, przewodnicząca rady nadzorczej TS.

Według naszych informacji, bardziej prawdopodobne niż wybór prezesa jest to, że rada czasowo oddeleguje na to stanowisko kogoś ze swojego grona. Nie wyklucza tego Alicja Konzal, a słowa wiceministra Szałamachy o "kilku tygodniach" zdają się to potwierdzać...

Dawid Tokarz

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: sport | totalizator sportowy | rada nadzorcza | chaos | totalizator | sportowy | konkurs
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »