Toy: inwestycja na Podlasiu ruszy w przyszłym roku
Turecki przedsiębiorca, planujący wielką 6-miliardową inwestycję w okolicach Białej Podlaskiej, nie wycofuje się z projektu. Zapewnia, że już wiosną przyszłego roku rozpoczną się prace budowlane. Wczoraj szef firmy EPIT przekonywał do swoich planów dziennikarzy. Na konferencji pojawili się też przedstwiciele władz lokalnych Białej Podlaskiej.
Na Podlasiu turecki biznesmen chce wybudować polskie Las Vegas. Ma tam powstać m.in. port lotniczy, uniwersytet, tor Formuły 1, a także filia parku rozrywki Michaela Jacksona i stadion olimpijski. Inwestycja w Białej Podlaskiej wymaga jednak wycięcia 500 ha lasu i, bagatela, 6 mld dolarów.
Na budowę gospodarczej strefy pod Białą Podlaską "EPIT" przeznaczy 2,5 mld dolarów, na szybką kolej i autostradę również 2,5 mld, pozostały miliard pochłonie port lotniczy. Przy tych inwestycjach pracować ma 35 firm architektonicznych, 25 wykonawczych oraz niezliczona liczba podwykonawczych - czyli około 40 tys. osób.
Zdaniem Toya przedsięwzięcie jest na miarę XXI wieku i odpowiada polskim potrzebom po wstąpieniu do UE. Chodzi o to, że granica Polski będzie granicą wspólnoty i takie centrum może się okazć bardzo potrzebne. Biznesmen zapewnia, że już w marcu ruszy budowa, choć - jak sam dodał - nie ma jeszcze żadnych pozwoleń. Twierdzi, że współpracuje z kilkudziesięcioma biurami projektowymi i wykonawcami.
Skąd Toy weźmie pieniądze na budowę polskiego Las Vegas - nie wiadomo. Na konferencji turecki biznesmen mówił tylko ogólnie, że problemów z pozyskaniem funduszy nie będzie. Pieniądze nie będą też pochodzić z kasy państwowej ani od samorządów. Środki finansowe zapewnić ma główny inwestor, czyli polsko-turecka firma "Epit i KRWZ". Część pieniędzy będzie pochodzić z kredytów.
Udział w przedsięwzięciu zadeklarowała również amerykańska firma "Delfos", ale jak duży nie wiadomo. Będzie to raczej pośrednictwo w poszukiwaniu kredytodawców. Jakich banków? To także tajemnica. Wcześniej wymieniane Bank of America czy City Bank zaprzeczają, jakoby zamierzały inwestować w projekt.
Na spotkaniu z Toyem byli też przedstawiciele władz lokalnych Białej Podlaskiej, którzy przez kilkadziesiąt minut zachwalali plany tureckiego przedsiębiorcy. Wierzą oni w gospodarczy cud, bo - jak mówią nie mają innego wyjścia. Wspieramy ten projekt, bo do tej pory nie pojawiła się żadna inna alternatywa - tłumaczą.
Na Podlasiu nie ma i nie będzie wielkiego przemysłu ani kwitnącego rolnictwa. Jest za to rosnące wciąż bezrobocie. Całe ryzyko przedsięwzięcia ponosi inwestor, który nie wystąpił o rządowe gwarancje. Pieniądze pana Toya są trochę jak brzytwa, której chwyta się tonący. A on przecież nie pyta skąd przychodzi pomoc.
Przedstwiciele regionu zapewniają także, że Podlasie nie straci na wycięciu lasu - za wycięcie drzew w jednym miejscu, Turcy chcą posadzić drzewka gdzie indziej.