Transformacja wymaga pieniędzy i dobrego prawa

Bloki węglowe są w dużej części stare i niewydolne, wymagają inwestycji. Eksperci szacują, że odbudowa systemu w oparciu o węgiel byłaby o 20 proc. droższa niż przeprowadzenie transformacji.

Transformacja jest koniecznością. Trzeba jak najszybciej uruchomić środki unijne i odblokować inwestycje wiatrakowe na lądzie - wynika z debaty, która odbyła się podczas szczytu klimatycznego Togetair.

- Według naszych wyliczeń, inwestycje w istniejącą infrastrukturę energetyczną, przy zachowaniu obecnego miksu w energetyce - pomijając już rosnące ceny emisji CO2 - oznaczałyby wydatki wyższe o 20 proc. niż w przypadku scenariusza, w którym rozpoczynamy transformację - powiedział Piotr Arak, dyrektor z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. A drożejące prawa do emisji potęgują skalę problemu. W środę cena praw do emisji pobiła kolejny rekord, 45 euro za tonę.

Reklama

Uczestnicy debaty zgodnie podkreślali, że jesteśmy zdani na transformację. Przekonywali, że ona już się dokonuje, ale działania trzeba przyspieszyć, a za tym idą ogromne potrzeby finansowe. - Potrzebne jest jak najszybsze uruchomienie środków unijnych. Pieniądze muszą bardzo szybko trafić do Polski, by idea sprawiedliwej transformacji nie została zaprzepaszczona - powiedział Piotr Woźny, prezes ZE PAK.

ZE PAK opublikował strategię, zgodnie z którą planuje do 2030 r. zakończyć produkcję energii z węgla. Branżę czekają nie tylko inwestycja w nowe, zeroemisyjne źródła wytwórcze, ale też kosztowna transformacja społeczna. ZE PAK prowadził działalność na terenie kilkunastu małych miejscowości, tworząc etaty i wpłacając podatki do lokalnych budżetów. Spółka z końcem 2017 r. zamknęła elektrownię Adamów, a na przełomie roku zlikwidowała kopalnię węgla brunatnego Adamów.

Etaty w nowych sektorach

Konieczna jest pomoc w zapewnieniu mieszkańcom regionu, we współpracy z samorządami, nowych źródeł utrzymania, choć region i tak wychodzi z tej sytuacji obronną ręką. Prezes ZE PAK zaznaczył, że bezrobocie w powiecie tureckim wynosi zaledwie 4,5 proc., jest więc niższe niż wskaźnik dla całego kraju. - To pokazuje, że procesy społeczne i gospodarcze są możliwe - powiedział. Dodał, że w powiecie realizowane są już gigantyczne inwestycje w odnawialne źródła energii. Energa stawia tu dziewięć wiatraków, a ZE PAK  buduje farmę fotowoltaiczną o mocy 70 MW na terenach pogórniczych, zatrudniając ludzi, którzy jeszcze kilka miesięcy temu pracowali w należącej do firmy elektrowni i kopalni.

Jednocześnie zaznaczył, że spółce zależy na pozyskaniu środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, by tym, którzy wciąż pozostają bez pracy, zapewnić szkolenia podnoszące kwalifikacje i umożliwić im podjęcie aktywności zawodowej.

O konieczności jak najszybszego uruchomienia finansowania z Unii mówił też prezes PGE, Wojciech Dąbrowski. Zaznaczał, że inwestycje prowadzone będą na ogromną skalę. Będą one mogły pobudzić krajową gospodarkę i pozwolą zarobić polskim przedsiębiorcom, którzy zdecydują się wystąpić w roli dostawcy produktów czy usług. Tylko budowa morskich farm wiatrowych na Bałtyku może kosztować 150 mld zł. A przecież transformacja toczyć się będzie także na wielu innych polach. PGE wytypowała już około setki krajowych firm, które są zainteresowane przystąpieniem do przetargów.

Śląsk patrzy w przyszłość

Za przyspieszeniem działań związanych z transformacją opowiadają się nie tylko przedstawiciele biznesu, ale również przedstawiciele regionów, które zostaną przez nią najmocniej dotknięte. - Zachęcam, by przyspieszać działania. Ceny praw do emisji szybują w górę. Wszyscy będziemy za to płacić. Nie możemy żyć przeszłością, musimy patrzeć do przodu. Im szybciej się dostosujemy do nowych warunków, tym szybciej osiągniemy sukces - mówił Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego. Zaznaczył, że zmiany są konieczne również ze względu na stan zdrowia mieszkańców regionu. Działający tu przez długie lata przemysł ciężki i kopalniany przełożył się na poważne problemy zdrowotne wśród lokalnej społeczności.

Zapewniał, że proces musi być przeprowadzony w taki sposób, by nie wywołał negatywnych skutków dla mieszkańców. Konieczne jest zapewnienie im alternatywnych miejsc pracy. Region ma się rozwijać w nowych obszarach takich jak motoryzacja, elektromobilność czy odnawialne źródła energii.

Transformacja zakłada odejście od węgla. Paliwem zastępczym miałby być w pierwszym etapie gaz, jednak jest on akceptowalny przez Unię Europejską wyłącznie jako paliwo przejściowe. - Gaz wspierany będzie tylko przez 17 lat, to okres bardzo krótki z punktu widzenia energetyki, gdzie inwestycje planuje się na 20-30 lat. Nie możemy z dnia na dzień wyłączyć wszystkich źródeł węglowych, bo musimy być bezpieczni energetycznie. OZE są przecież niestabilne - alarmował prezes PGE.

Firmy prowadzą już inwestycje w nowe bloki gazowe. Przykładem jest PGNiG Termika, która oddaje w tym roku blok gazowo-parowy na warszawskim Żeraniu, który będzie zużywał 0,5 mld m sześc. gazu rocznie. Dzięki tej inwestycji udział węgla w miksie spółki spadnie do 55 proc. Jednocześnie, jak zapowiada prezes firmy Paweł Stańczyk, rozważana jest budowa bloku gazowego na warszawskich Siekierkach. Gdyby plany zostały zrealizowane, udział węgla spadłby dalej, do 35 proc. Prezes podkreśla, że to inwestycje miliardowe, rozciągnięte w czasie.

Wiatraki również na lądzie!

Kluczowy będzie rozwój odnawialnych źródeł. Ich udział w miksie energetycznym kraju będzie wyraźnie rósł. Realizowany jest duży program budowy morskich farm wiatrowych na Bałtyku. Powstają farmy fotowoltaiczne - po boomie projektów instalacji montowanych przez gospodarstwa domowe przyszedł czas na intensywniejszy rozwój projektów wielkoskalowych. Ale nie da się zrealizować założeń bez budowy wiatraków na lądzie. Tymczasem inwestycje w tego typu projekty praktycznie wstrzymała ustawa 10H nakazująca lokalizowanie turbin w odległości nie mniejszej niż 10-krotność ich wysokości od zabudowań.

-  Fundusze unijne to jedno, ale powinniśmy też mieć dobre regulacje prawne wspierające transformację energetyczną. Myślę tu o mocach wiatrowych na lądzie - mówił Woźny. Przekonywał, że konieczne jest złagodzenie zapisów choćby w tym kierunku, by gminy mogły podejmować decyzje o inwestycjach. Dodał, że w samej Wielkopolsce można wybudować na lądzie projekty wiatrowe o mocy 2,5 tys. MW. Jego zdaniem wiele gmin byłoby gotowych zezwolić na budowę wiatraków na swoim terenie. - Z wielką ochotą powitałyby energetykę wiatrową jako kompensację za utracone dochody z tytułu wydobycia węgla - mówił.

Odnawialne źródła będą wymagały stabilizacji. Jak zaznacza Piotr Arak z PIE, dobrą decyzją jest rozwijanie energetyki atomowej. Pierwszy blok jądrowy, zgodnie z zapowiedziami rządu, ma powstać w 2033 roku. - Atom wydaje się być naturalnym elementem naszego miksu. Takie inwestycje trwają na świecie średnio 8-9 lat. My mamy jeszcze 12 lat (...). Są partnerzy mający doświadczenie, by tego typu projekt zrealizować. To ważna decyzja - podkreślał.

Wśród potencjalnych lokalizacji takiego bloku jądrowego wskazywane są okolice elektrowni Pątnów. - Nikt z nami na temat partycypacji nie rozmawiał. Czekam, zakładam, że koledzy z rządu są zajęci i jak już pogaszą pożary na Śląsku, zwrócą się do nas w tej sprawie - powiedział Woźny.

Monika Borkowska

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka | elektrownie | odnawialne źródła energii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »