Transport ropy coraz droższy. Stawki idą w górę przed unijnym embargo na import z Rosji
Ceny frachtu tankowców do transportu ropy naftowej na kilka dni przed wejściem w życie unijnego embarga na import rosyjskiej ropy naftowej drogą morską osiągają bardzo wysokie poziomy, bo wydłużają się trasy dostaw. Koszt transportu dokłada ok. 5 dol. do każdej baryłki ropy. Na szczęście sam surowiec tanieje.
Skąd te zwyżki? Z powodu sankcji nakładanych na Rosję, tankowce muszą pokonać dłuższą drogę, by dostarczać ładunki. Co prawda sankcje wejdą w życie 5 grudnia, ale kraje już teraz korzystają z alternatywnych dostaw. Rosyjska ropa płynie więc miesiąc z bałtyckich portów do Azji, podczas gdy wcześniej transport ropy do Rotterdamu zajmował zaledwie kilka dni.
Europa poszukuje z kolei dostawców z nowych kierunków - z Bliskiego Wschodu, Ameryki Południowej, ze Stanów Zjednoczonych. To znów wydłuża transport.
W efekcie tankowce dłużej pozostają na morzu. Operatorzy szacują, że tranzyt trwa teraz w niektórych przypadkach nawet pięć razy dłużej niż przed wojną. W efekcie rynki zmagają się z niedoborem tankowców.
Wyższe stawki za transport dodają po kilka dolarów do kosztu każdej baryłki ropy. Goldman Sachs wskazuje, że koszt transportu surowców i paliw przez Atlantyk wzrósł w tym roku do ok. 5 dol. za baryłkę.
To jednak - zdaniem analityków - nie koniec wzrostów. Kwota może ulec podwojeniu na początku przyszłego roku. Wówczas będzie już obowiązywać europejskie embargo na rosyjską ropę dostarczaną drogą morską, a od lutego również na produkty ropopochodne z Rosji.
Już teraz coraz więcej ropy płynie do Europy m.in. z Arabii Saudyjskiej. W sierpniu dostawy wzrosły do najwyższych od dwóch lat poziomów, wyniosły 777 tys. baryłek dziennie. Największe wolumeny surowca z tego kierunku płynęły do Holandii, Polski, Hiszpanii, Francji i Włoch.
Na szczęście sam surowiec w ostatnim czasie potaniał, niwelując wzrost kosztów transportu. Jeszcze 7 października za baryłkę ropy płacono 98,85 dol., obecnie cena wynosi już około 85 dol. za baryłkę. Spadek cen ropy związany jest ze spodziewanym niższym popytem na paliwa, na co z kolei wpływa spowolnienie gospodarcze i zachorowania na Covid-19 w Chinach, a także z ryzykiem recesji w Stanach Zjednoczonych.
Chiny, największy na świecie importer ropy naftowej, ogłosił w piątek nowy dzienny rekord zakażeń koronawirusem, mimo że miasta w całym kraju wprowadzają ostre restrykcje, które mają zapobiegać rozprzestrzenianiu się choroby. Ograniczona mobilność w Państwie Środka uderza w popyt na paliwa, a to przekłada się też na zapotrzebowanie na ropę.
Jak kształtować się będą ceny ropy w kolejnych okresach? Sporo będzie zależeć od decyzji OPEC+. Jeśli kartel ograniczy wydobycie, ceny podskoczą. Eksperci wskazują, że czynnikiem prowzrostowym może też być unijne embargo na rosyjską ropę ograniczające podaż w regionie.
morb
Zobacz również: