Trójkąt bermudzki Temidy
W polskich sądach i prokuraturach rejestruje się rocznie kilkaset zaginięć akt sądowych. Giną one najczęściej w bałaganie tysięcy tomów innych spraw. Istnieją również podejrzenia, że część sądowych dokumentów znika na zamówienie lub jest świadomie niszczona. Po problemach z procesem FOZZ minister sprawiedliwości zarządził inwentaryzację sądowych i prokuratorskich archiwów. Za kilka miesięcy może więc okazać się, że liczba zaginięć jest wielokrotnie wyższa.
Obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości nie panuje nad zjawiskiem zaginięć akt sądowych. Nie są prowadzone żadne statystyki w tym zakresie. W związku z tym trudno jest ustalić, ile tak naprawdę akt zaginęło, w jakich okolicznościach oraz ile z nich zostało odnalezionych. Sprawa tymczasem wydaje się poważna, gdyż ma wpływ na wiele toczących się postępowań.
Do 43 sądów okręgowych i prawie 300 sądów rejonowych w Polsce codziennie wpływa kilkaset aktów oskarżenia. Mimo że procent zaginionych akt w stosunku do 8 mln spraw, które przewijają się przez sądowe sekretariaty, nie jest duży, to zaginięcie choćby jednej strony wydaje się czymś skandalicznym. Każde utracone akta to przecież utrata oryginalnych dokumentów, protokołów zeznań i wyjaśnień, których odtworzenie nie zawsze jest możliwe.
Dostęp do akt mają pracownicy sądowych sekretariatów, sędziowie i strony w toczących się postępowaniach. Ci ostatni jednak tylko pod okiem pracowników sądu. Sędziowie mogą zabrać akta sprawy do domu, np. kiedy piszą uzasadnienie do wyroku. To rodzi czasem bardzo przykre konsekwencje. Kilka lat temu część akt w sprawie gangu Oczka zjadł pies jednego z sędziów, który zabrał je właśnie do domu.
Znikaniu akt z sądowych półek sprzyja również zwyczajny bałagan w sekretariatach. Samo przechowywanie akt w toczących się sprawach budzi wiele zastrzeżeń. Złe warunki lokalowe sądów powodują, że dokumenty sądowe często piętrzą się na biurkach sędziów i sądowych sekretariatów. W ten sposób mogą stać się łatwym łupem dla osób do tego nieuprawnionych lub po prostu zaginąć w natłoku innych dokumentów.
Lublin: Ważne dowody znalezione po 5 latach
I właśnie tego typu zaginięć jest najwięcej. Czasami zagubione akta uda się znaleźć, czasem giną bezpowrotnie. W ubiegłym tygodniu ważne dowody rzeczowe w sprawie o brutalny napad odnalazły się w magazynach lubelskiego sądu. Kiedy zginęły, proces utknął, a sąd przez kilka miesięcy utrzymywał, że powinny być w prokuraturze. Oskarżeni mogli odetchnąć - bez tego dowodu trudno byłoby dowieść im cokolwiek. Przy okazji przeprowadzki w sądzie przeszukano magazyn dowodów rzeczowych. Pojemniki ze śladami zapachowymi odnalazły się. Leżały tam pięć lat.
Odtworzenie zaginionych lub zniszczonych akt
Postępowanie w wypadku zaginięcia lub zniszczenia w całości lub w części akt sprawy będącej w toku przeprowadza sąd, w którym sprawa ostatnio się toczyła. Akta postępowania przygotowawczego odtwarza prokurator, stosując odpowiednio przepisy k.p.k. Jeżeli zaginęły lub uległy zniszczeniu akta sprawy prawomocnie zakończonej, odtworzenie następuje w częściach niezbędnych do wykonania orzeczenia, wznowienia postępowania, przeprowadzenia postępowania w trybie kasacji albo urzeczywistnienia innych uzasadnionych interesów stron. W celu odtworzenia akt sąd przeprowadza postępowanie, w tym również dowody, jakie uzna za konieczne. W szczególności sąd bierze pod uwagę wpisy do rejestrów karnych, repertoriów i innych ksiąg biurowych, utrwalenia dźwięku lub obrazu, notatki protokolantów, sędziów, ławników, prokuratorów i adwokatów, którzy uczestniczyli w sprawie. Sąd może też przesłuchać w charakterze świadków wszelkich uczestników sprawy, której akta zaginęły lub uległy zniszczeniu, a także inne osoby, które mogą mieć wiadomości co do treści akt.
Kielecki trójkąt bermudzki
Akta spraw giną również w prokuraturach. Tylko w 2003 r. toczyło się 107 śledztw w sprawie blisko 300 przypadków zaginięcia akt śledztw prokuratorskich.
Złą sławą w tym przypadku cieszą się Kielce, gdzie z tamtejszej prokuratury zaginęło kilkadziesiąt akt. 17 lutego br. wioski o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec dwóch kieleckich prokuratorów skierowała do Sądu Dyscyplinarnego przy prokuratorze generalnym Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Niewykluczone, że podobne wnioski zostaną skierowane wobec trzech innych prokuratorów. Według Włodzimierza Krzywickiego, rzecznika Prokuratury Apelacyjnej, prokuratorzy dopuścili do zaniedbań w prowadzonych czy nadzorowanych postępowaniach. W zależności od oceny Sądu Dyscyplinarnego, prokuratorzy mogą dostać upomnienia lub stracić pracę. Prokurator Krzywicki zaznaczył, że zaginione akta nie dotyczyły spraw aferalnych i nie ma podstaw do przyjęcia tezy, że zaginęły w sposób celowy.
W lipcu 2004 roku Prokuratura Rejonowa w Kielcach została podzielona na dwie mniejsze jednostki: Kielce-Wschód i Kielce-Za-chód, które przeniesiono do nowej siedziby. W związku z podziałem prokuratury przeprowadzono inwentaryzację akt, która wykazała, że zaginęły akta ponad 40 zawieszonych postępowań z ostatnich 14 lat.
Zaginione dokumenty dotyczą różnorodnych przestępstw, m.in. kradzieży, oszustw, gróźb karalnych, uchylania się od płacenia alimentów, wymuszenia rozbójniczego, czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego. Obecnie trwa procedura odtwarzania akt.
To niestety nie jedyny przypadek w tym mieście. Tylko w kieleckim Sądzie Rejonowym w latach 1995 - 2001 zaginęły akta 61 spraw, w tym 41 karnych. Sprawa wyszła na jaw w 2002 r., gdy na polecenie ówczesnej minister sprawiedliwości Barbary Piwnik rozpoczęto liczenie akt w całym okręgu. Szybko okazało się, że dokumentów sądowych brakuje również w innych sądach okręgu kieleckiego. Dziwnym trafem zaginęły m.in. akta sprawy syna znanego kieleckiego adwokata, oskarżonego o pobicie. Sprawca stanął przed sądem jako osoba niekarana, gdyż odtwarzanie akt zajęło kilka miesięcy. W efekcie oskarżony, który miał na swoim końce już dwa wyroki sądowe, otrzymał łagodniejszy wyrok w zawieszeniu.
Również przypadkowo odkryto zaginięcie akt w Gdańsku i Gdyni. Po kontrolach okazało się, że w sądach rejonowych nie znaleziono akt 48 spraw, w tym 22 spraw karnych. Ich brak odkryto podczas śledztwa w sprawie zniknięcia z depozytu sądowego 800 tys. zł.
Warszawa: Tajemnicze zniknięcia w aferze birmańskiej
Trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre akta giną w bardzo dziwnych okolicznościach. Tak było np. w przypadku tzw. afery birmańskiej. Dotyczyła ona sprzedaży przez polskie przedsiębiorstwa sprzętu wojskowego do objętej zakazem importu broni Birmy.
Kiedy akt oskarżenia został wysłany z prokuratury w Katowicach do Sądu Rejonowego w Warszawie, po drodze zaginęły dwa z 13 tomów akt. Nigdy się nie odnalazły. Sprawę w 2003 r. umorzono. Zaginięć w tym okręgu jest zdecydowanie więcej. Przed dwoma laty w sześciu warszawskich sądach rejonowych brakowało, według oficjalnych danych, akt w 155 sprawach, w tym dokumentów w 27 sprawach karnych.
Po FOZZ zaginięć może być więcej
W tym roku polski wymiar sprawiedliwości może czekać wstrząs. Po faktach, które ujrzały światło dzienne przy okazji afery FOZZ, minister sprawiedliwości zarządził przegląd wszystkich przedawnionych i toczących się przewlekle spraw we wszystkich sądach i prokuraturach. Za kilka miesięcy może się więc okazać, że liczba zaginięć jest wielokrotnie wyższa.
Karol Napierski, prokurator krajowy
W przypadku zaginięcia akt w prokuraturach, prokuratura z urzędu prowadzi postępowanie i sama zdobywa wiedzę na temat przyczyn ich zniknięcia. W przypadku sądów prokuratura prowadzi takie postępowanie, jeśli sąd nas o tym zawiadomi. Nie zawsze jednak jest to konieczne, gdyż nie zawsze chodzi o przestępstwo. Niekiedy chodzi o takie akta, których zniknięcie nikomu nic nie daje, trudno wysuwać więc wniosek, że zostały skradzione na zamówienie. Zdarza się, że w bałaganie akta gdzieś się zapodziały, podpięto je do innej teczki itd. Niestety, konsekwencją takiej sytuacji może być umorzenie sprawy, gdyż brakuje dowodów na popełnienie przestępstwa.