Tu wszystko wymaga modernizacji

W Polsce nie jesteśmy dlatego, że tu jest tania siła robocza, lecz ludzie, którzy są wystarczająco wykształceni, otwarci i z naszych technologii potrafią nie tylko korzystać, ale je współtworzyć i rozwijać.

W Polsce nie jesteśmy dlatego, że tu jest tania siła robocza, lecz ludzie, którzy są wystarczająco wykształceni, otwarci i z naszych technologii potrafią nie tylko korzystać, ale je współtworzyć i rozwijać.

Rozmowa z Lesławem Kuzajem dyrektorem generalnym koncernu General Electric na Europę Środkowo-Wschodnią.

GP: Dlaczego General Electric Co. idzie tak szeroką ławą - poczynając od energetyki, poprzez silniki lotnicze i technologie kosmiczne, sprzęt wojskowy i gospodarstwa domowego, a na medycynie, finansach, nieruchomościach i telewizji kończąc?

Lesław Kuzaj: Firmę założył w 1892 r. wynalazca Thomas Edison. Wszczepił jej ducha innowacyjności. Z tego narodziło się wiele produktów, które były związane z rewolucją techniczną i elektrycznością. Już w latach 20. pojawiły się pierwsze pralki i lodówki. Teraz nasze wyroby ma każdy supermarket w USA i nie tylko. Firma rosła i inwestowała zarobione pieniądze w pokrewne dyscypliny. Ale w pewnym momencie okazało się, i to trwa do dziś, że istnieje silny przepływ technologii z działu do działu. Urządzenia stosowane np. w diagnostyce medycznej znakomicie sprawdzają się przy badaniu silników lotniczych. Laboratoria GE pracują więc dla wielu dyscyplin. Części wynalazków nie możemy spożytkować i sprzedajemy licencje innym wykonawcom. Liczą się więc laboratoria, innowacyjność i sposób zarządzania.

Reklama

GP: Ile w tej chwili koncern wydaje na badania i rozwój?

Lesław Kuzaj: Jest to kwota 4 mld dolarów rocznie. A więc dużo.

GP: A czy wasze firmy w Polsce korzystają z tego?

Lesław Kuzaj: W zasadniczym stopniu tak. Rozpoczęliśmy działalność w Polsce w 1992 r., choć kontakty handlowe nawiązane zostały już w latach 70. Od tego czasu korporacja stała się jedną z najbardziej znaczących firm w kraju. Mamy trzy fabryki (GE Power Controls w Kłodzku, Bielsku-Białej i Łodzi), dwa banki (GE Capital Bank oraz GE Bank Mieszkaniowy), Centrum Projektowe Silników Lotniczych (współpraca z Instytutem Lotnictwa w Warszawie), spółkę joint-venture z LOT-em. W latach 1992-2004 inwestycje w Polsce przekroczyły 400 mln USD i dziś koncern zatrudnia 5 tys. osób (300 tys. na całym świecie).
W Polsce nie jesteśmy dlatego, że tu jest tania siła robocza, lecz ludzie, którzy są wystarczająco wykształceni, otwarci i z naszych technologii potrafią nie tylko korzystać, ale je współtworzyć i rozwijać. W Warszawie, w ośrodku Engineering Design Center - EDC przy udziale ponad 150 polskich inżynierów, projektujemy silniki lotnicze - cywilne i wojskowe. Polska, Czechy, Węgry to są miejsca, gdzie możemy po partnersku rozmawiać z naszymi pracownikami.

GP: Dlaczego tak trudno w Polsce wdrożyć innowacje?

Lesław Kuzaj: Polska przez ponad 50 lat nie była częścią światowego rozwoju technologicznego lub uczestniczyła w nim w bardzo ograniczonym zakresie. W związku z tym nie ma infrastruktury innowacyjnej. Rozumiem przez to odpowiednio zorganizowane badania plus fundusze dostępne od ręki na prace badawcze. Jesteśmy wystarczająco bogatym krajem, ale nie mamy mechanizmów, które pozwalałyby wykorzystywać odpowiednie środki. Ameryka generalnie lepiej sobie radzi w tych kwestiach niż Europa, a Europa wypada znacznie lepiej niż Polska. Myślę jednak, że w niedługim czasie Polska dołączy do czołówki, gdyż ma - jak mówiłem - potencjał. Potrzeba pieniędzy, inwestycji, ale nade wszystko połączenia ze światową myślą. Po prostu trzeba uczestniczyć w dużych programach badawczych.
Nie bez znaczenia są inwestycje amerykańskie. W przypadku GE widać to wyraźnie. Polscy inżynierowie z ośrodka technologii lotniczych są częścią bardzo poważnych projektów. To ludzie, którzy zdobyli certyfikaty, mają doświadczenie, a w pracy używają narzędzi, na które nie byłoby ich stać w innych placówkach. Poznają procedury i know-how. Ponadto tworzymy ośrodki rozwojowo-badawcze poza Stanami i Polska ma duże szanse na włączenie się do naszych prac. Zgodnie ze strategią globalizacji, utworzyliśmy Europejski Ośrodek Badawczy w Monachium dwa miesiące temu. Jest w fazie budowy, przyjmowania ludzi i ma zarysowane programy. Na pewno znajdzie się tam miejsce dla Polaków.

GP: Z tego wynika, że do procesów innowacyjnych w gospodarce powinny się włączać aktywnie firmy prywatne.

Lesław Kuzaj: Oczywiście. Gospodarkę tworzą duże firmy oraz średnie i małe. Każda z tych grup firm ma swoje zalety. Ale prawda jest taka, że tylko wielkie przedsiębiorstwa mogą tworzyć ośrodki badawczo-rozwojowe. Mają na to odpowiednie środki. Mała firma też może być innowacyjna, może jeden czy drugi pomysł wdrożyć, ale na badania podstawowe z zakresu materiałoznawstwa, nanotechnologii, alternatywnych źródeł energii idących w miliardy dolarów, nigdy nie będzie jej stać. Małe firmy mogą natomiast kooperować. Tak się dzieje w USA.

GP: Jak Polska wypada na tle innych krajów naszego regionu Europy?

Lesław Kuzaj: Myślę, że podobnie, bo wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej miały takie same warunki rozwoju. Nawet problemy są identyczne, bo jest taka sama mentalność w podejściu do biznesu. Mogą być różnice w poziomie dochodu narodowego, ale dynamika wzrostu niewiele się różni. Dlatego patrząc na nasz region oceniam, że jest to najlepsze miejsce do robienia interesów. Tu wszystko wymaga modernizacji.

GP: To na pewno ułatwia kooperację i współpracę w regionie. Czy macie w związku z tym konkretne już plany?

Lesław Kuzaj: Nie tylko mamy, ale tak właśnie działamy. Fabryka w Kłodzku produkuje różnego rodzaju przełączniki niskonapięciowe. Bliźniaczy zakład mamy na Węgrzech i w Niemczech. One kooperują ze sobą i tworzą łańcuch produkcyjny. Powstał jeden system produkcji. Zakupy (100 mln USD w Polsce) robimy poprzez nasze biuro, które mamy w Pradze, gdzie pracuje międzynarodowy zespół. Kupujemy tam, gdzie w danej chwili jest taniej. Ta sieć przenika się wzajemnie. Włączamy się w różne inicjatywy, które służą rozwojowi danego kraju. Fundujemy np. stypendia dla studentów. Od nich samych zależy, czy będą studiować w Stanach czy Europie oraz jaki kierunek nauki wybiorą. W wakacje tych studentów zapraszamy do naszej firmy w jednym z tych krajów. Tam dopiero widać, ile kto jest wart.

GP: W ten sposób przygotowujecie sobie nową kadrę.

Lesław Kuzaj: Oczywiście. Organizujemy też staże dla absolwentów różnych uczelni. Nie tylko technicznych, ale i humanistycznych i ekonomicznych. Mało tego, wysyłamy np. bankowca na staż informatyczny, a inżyniera do prac humanistycznych. Robią konkretne projekty, a przy tym muszą wykazać się mobilnością, gdyż funkcjonują w innych krajach.

GP: Rynek unijny się rozszerzył, rosną wymagania, ale i konkurencja Unii wobec USA. Nie obawiacie się Europy?

Lesław Kuzaj: Wierzę w globalizację i wolny handel, czyli w rzeczy, które wbrew pozorom łagodzą obyczaje. Ludzie biznesu zawsze dojdą do porozumienia. Nasze wejście na rynek za każdym razem zmienia środowisko. Obecność takich firm, jak nasza zwiększa eksport, poprawia innowacyjność, wymusza różne procedury i gospodarki zaczynają współpracować.

GP: Czy pomogą nam w tym amerykańskie inwestycje?

Lesław Kuzaj: Wszystko przed nami. Koniunktura w świecie poprawia się, a ten region Europy ma niezbędne elementy, żeby na tym skorzystać. Jeśli zapewni się stabilność polityczną i prawną, to nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby inwestycje zagraniczne w Polsce wzrosły nawet pięciokrotnie. Główną rolę odegra stabilizacja związana z wejściem Polski do Unii Europejskiej. Rynek 500 mln konsumentów o dużej sile nabywczej na pewno kusi. Z dalszej perspektywy coraz lepiej widać, że zmiany idą w dobrym kierunku, zwłaszcza dla inwestorów. Jestem więc optymistą.
Coraz lepiej działa ochrona własności intelektualnej, poprawia się infrastruktura prawna. Kapitał przyjdzie do Polski w formie inwestycji zagranicznych, różnych dopłat unijnych i funduszy strukturalnych. Kwestią otwartą jest, jak te środki zostaną wykorzystane, czy nie zmarnują się. Mamy piąty miesiąc obecności w Unii. Lokalne administracje uczą się dopiero, jak pisać projekty.
GE też ma struktury przygotowane do realizacji wielkich projektów, w tym infrastrukturalnych. Będzie więc konkurs projektów, ale już na skalę europejską. Polska musi nauczyć się uczestniczyć w tej grze, by być lepszą od innych. Teraz decydują tylko walory projektu, a nie geografia. Jesteśmy obecni na rynku nieruchomości: w centrach handlowych, biurowcach. Mamy pomysły na jeszcze większą skalę. Możemy się włączyć w prace nad projektami infrastrukturalnymi, np. w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego.

Rozmawiał Zbigniew Żukowski

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: wymagać | środki | siła | siła robocza | tania siła robocza | USA | firmy | kuzaj | general electric
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »