Turystyka po światach równoległych

Żyjemy w trójwymiarowym świecie, który gwarantuje mocne osadzenie w rzeczywistości. O światach równoległych nie myślimy wcale lub poświęcamy im chwilę fantazji, choćby tylko podziwiając futurystyczne obrazy na ekranach kin i po cichu marząc o cudownym przeniesieniu. Czy oznacza to, że trzy wymiary to dla człowieka za mało?

Z doświadczenia wiemy, że pierwsze trzy wymiary tworzą sieć, w której żyjemy - mamy określoną wysokość, szerokość i głębokość. Dzięki nim możemy poruszać się na boki, do przodu, do tyłu i w pionie. Za czwarty, najbardziej dotkliwy wymiar, uznajemy czas, który nieubłaganie mija. Zdarza się, że gdy robi się za ciasno, gdy czas się kurczy i jesteśmy sfrustrowani bieżącą rzeczywistością, kierujemy uwagę na niedostępne w bezpośrednim kontakcie wymiary, które teoretycznie mogłyby rozwiązać ziemskie problemy.

Zdarza się też, że poszukujemy przejścia do równoległych światów z przyczyn bardziej złożonych, bo przecież od zawsze człowiek pragnął nieśmiertelności.

Reklama

Tym. którym żadna z religii nie daje nic poza obietnicą, mniej lub bardziej ogólną, tym zniecierpliwionym, pozostaje poszukiwanie "cudownego portalu" do alternatywnego wszechświata na własną rękę.

Prekursor Archiwum X

Charles Fort urodził się w 1874 r. w mieście Albany, stolicy stanu Nowy Jork. Pochodził z powszechnie szanowanej rodziny. Wraz z dwojgiem młodszych braci był wychowywany twardą, ojcowską ręką. Młody Charles namiętnie kolekcjonował muszle i minerały, a od kiedy nauczył się czytać był całkowicie pochłonięty zgłębianiem wiedzy na temat wszelkich anomalii, które wymykają się naukowej definicji.

Kiedy miał osiemnaście lat, zdecydował, że nie chce kontynuować nauki w trybie akademickim. Opuścił dom rodzinny i udał się w wieloletnią podróż po Stanach Zjednoczonych, Wyspach Brytyjskich oraz południowych rubieżach Afryki. Po drodze zbierał relacje naocznych świadków niesamowitych wydarzeń, wertował biblioteki i gazety, na podstawie których robił tysiące notatek, próbując dociec sedna niezbadanych fenomenów. Wróciwszy do Nowego Jorku ożenił się ze znajomą z dzieciństwa i "zarzucił kotwicę", ale wcale nie oznaczało to rezygnacji z pasji zdeklarowanego badacza paranormalnych zjawisk.

Ogromna kolekcja najprzeróżniejszych notatek "z archiwum X" gromadzonych w pudełkach po butach zapełniała niemal całą przestrzeń jego mieszkania. Przymierający głodem Fort imał się różnych zajęć, ale kontynuował pracę. Przed klęską uchronił go spadek po zamożnym wujku.

Inspirując się raportami z podróży i wyczerpującymi bibliotecznymi sesjami pisał fantastyczne nowele, w których formułował własne, niezwykłe teorie o pozaziemskich cywilizacjach, spirytyzmie, telekinezie etc. Niestety, ciężko było znaleźć zainteresowanie wśród wydawców dla tego typu literatury, co przekładało się na jego liczne depresje i ataki wściekłości, w trakcie których notorycznie niszczył swoje zbiory i napisane książki, po czym na nowo zasiadał przy biurku, by tworzyć kolejne.

Wrota w nieznane

Sytuacja uległa zmianie, kiedy ignorowanym autorem, gustującym w osobliwych tematach, zainteresował się znany amerykański pisarz Theodor Dreiser. Dzięki jego wsparciu została wydana między innymi "Księga rzeczy wyklętych". Poza tym, głównymi dziełami Forta są dwie pozycje - "X" oraz "Y". Pierwsza opowiada o cywilizacji na Marsie, która kontroluje naszą planetę, natomiast druga - o istnieniu nieznanej cywilizacji na biegunie południowym.

Stale powtarzającym się elementem w dziełach Forta są obszary, swoiste wrota, przez które możliwe jest przejście do światów równoległych. Według teorii Forta, tajemnicze obszary nadawały ziemskim zdarzeniom szczególną dynamikę, jak twierdził: "Nie jest wykluczone, że dawno temu lądy tworzyły potoki skał przenoszone z innych wymiarów egzystencji. Łoskot zapadających się wysp, spiętrzanie się kontynentów i do tego to kosmiczne poczucie humoru. (...)". W ten sposób uzasadniał genezę ufoludków, duchów czy innych istot o nieznanym pochodzeniu, czy w końcu niewyjaśnione zniknięcia ludzi.

Na kilka miesięcy przed śmiercią w 1931 r. Charles Fort sprecyzował myśl, jako pierwszy w historii, wprowadzając termin - miejsc teleportacji.

Ile wymiarów rzeczywistości?

Współczesna nauka nie wyklucza istnienia światów równoległych. Według kwantowej teorii wielu światów, autorstwa Hugh Everetta III, wszystko, co może się zdarzyć, zdarza się w którejś z odnóg rzeczywistości, jawiącej się jako wielkie, nieskończenie rozgałęziające się drzewo życia.

Jedna z interpretacji tej teorii zakłada, że wszystkie wszechświaty są od siebie zależne, czyli każde, nowo powstające uniwersum generuje kolejne, na zasadzie, że dana cząsteczka posiada możliwość poruszania się kilkoma drogami, dlatego powstaje tyle nowych wszechświatów, ile jest możliwych dróg, gdzie w każdym z nich cząsteczka porusza się po innej drodze.

Najbardziej jednak popularną teorią naukową zakładającą istnienie światów równoległych jest Teoria Strun, według której istnieje nawet kilkadziesiąt wymiarów rzeczywistości (26), a przynajmniej dziesięć (11, jeśli uznamy zerowy wymiar, którym jest kropka kwantowa).

W upraszczającym skrócie można sobie wyobrazić, że piąty wymiar to rozgałęzienia na osi czasu (reprezentującego czwarty wymiar), szósty wymiar tworzą potencjalne równoległe światy, w których istnieją zupełnie inne piąte wymiary - należy to rozumieć, że w szóstym wymiarze istnieją wszystkie alternatywne ścieżki rozwoju wszechświata od chwili powstania pierwszych cząstek. Siódmy wymiar zawiera w sobie nieskończoność - punkt, w którym wszystko się zaczęło. Ósmy wymiar zawiera w sobie różne nieskończoności, a dziewiąty łączy ze sobą te wszystkie nieskończoności, umożliwiając komunikację między nimi. Natomiast dziesiąty wymiar to punkt, w którym one wszystkie powstały.

Niestety, "gołym okiem" jest to niemożliwe do zaobserwowania, bo długości przedstawionych wymiarów są bardzo małej wielkości (10 do potęgi -35 metra; tzw. długość Plancka).

Żeby udowodnić te dość skomplikowane teorie, świadczące o istnieniu wielu wymiarów, naukowcy sugerują, że musieliby stworzyć w warunkach laboratoryjnych mikroskopijne czarne dziury, ale póki co takie doświadczenie nie wchodzi w grę. Wobec niemożliwości empirycznej weryfikacji, istnieje wiele sprzecznych ze sobą, bądź nakładających się teorii równoległych wszechświatów.

Wspólnym mianownikiem większości z nich jest zasada nieskończoności wszechświata, która zakłada, że wszystko, co może się zdarzyć, już się zdarzyło albo dopiero nastąpi.

Odnosząc to do ludzi, istnieje prawdopodobieństwo, że gdzieś, w którymś wymiarze istnieją nasze sobowtóry w podobnym świecie, mówiące podobnym językiem, bo wszechświat jest nieskończony i - jak wynika nie tylko z rachunków matematycznych, ale również z obserwacji astronomicznych - jest podobnie wypełniony materią.

Plamy diabła

Niektórzy, podobnie jak niezłomny badacz Charles Fort, wierzą, że dzięki pewnym nieścisłościom fizycznym istnieją szczeliny w ziemskiej rzeczywistości, stanowiące swoiste portale, przez które bez szwanku możemy przedostać się do alternatywnych wszechświatów. W relacjach osób, które twierdzą, że im się udało, powtarzają się opisy niewidzialnych przeszkód w postaci transparentnych ścian, które w końcu okazywały się portalem do innego wymiaru, nagłego przyspieszenia, które powodowało, że w ułamku sekundy znajdowali się w odmiennym miejscu, lub miejscu, które już dawno nie istniało.

Znane są też opisy tajemniczych przejść, zwanych plamami diabła, które pojawiają się w legendach różnych części świata. Drzwi do równoległych światów, rzekomo funkcjonujące od tysięcy lat, można znaleźć na terenie Meksyku - Palenque, czy w Gwatemali - Quirigua. Podobno Indianie wykorzystywali je do podróży po odległych galaktykach.

Niektórzy twierdzą, że miejsca teleportacji są często udostępniane przypadkowo, choćby dzięki gwałtownym wyładowaniom atmosferycznym czy trzęsieniom ziemi. Jednak zarówno amatorzy czy ofiary tych teleportacji, jak poważni naukowcy dotychczas nie zdołali dać ludzkości niezbitych dowodów na istnienie równoległych światów.

O włos od nas

Światy równoległe, jakkolwiek fantastycznie by to brzmiało, są przedmiotem naukowych dociekań, a poszukiwanie alternatywnych uniwersów nieustannie trwa.

Z inicjatywy NASA na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zainstalowano urządzenie Alpha Magnetic Spectrometr 2, którego zadaniem jest rejestracja danych umożliwiających między innymi weryfikację istnienia antymaterialnych wszechświatów. W projekt zaangażowały się największe światowe mocarstwa.

Poza tym, dzięki badaniom w europejskim ośrodku CERN, z wykorzystaniem LHC (Wielkiego Zderzacza Hadronów), jesteśmy w stanie coraz bardziej rozumieć, jak te światy wyglądają oraz na jakich zasadach funkcjonują. Aurelien Barrau, francuski fizyk pracujący w CERN, powiedział, że "multiwszechświat nie jest już modelem, ale jest konsekwencją naszych modeli".

Jedno jest dzisiaj pewne. Prawa fizyki, które determinują los człowieka, uniemożliwiają "skok w bok" do świata równoległego, nawet jeśli istnieje on "o włos" od ziemskiego padołu. Niewykluczone jednak, że kiedyś przekroczymy barierę komunikacji i dowiemy się, co słychać u naszych sobowtórów, dzięki czemu osiągniemy oczekiwaną pełnię poznania samych siebie, bez kompleksów w 3D.

Michał Mądracki

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: NASA | świata | Kosmos | przyszłość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »