TVP: podatek za abonament
Nowy jeszcze prezes TVP Bronisław Wildstein (jeszcze nowy i jeszcze prezes) już na tyle rozpoznał sytuację w instytucji, którą kieruje, że zaczyna snuć plany reformy telewizyjnego molocha - pisze "Puls Biznesu".
Potrzebuję czasu, by dokonać zmian mówi Bronisław Wildstein, szef TVP. Dość radykalnych i wbrew woli polityków.
Puls Biznesu: Uda się panu dotrwać do końca kadencji?
Bronisław Wildstein: Jeśli zgodziłem się objąć stanowisko, to mam zamiar dotrwać do końca. Telewizja Polska jest molochem, w którym panuje ogromna siła bezwładu. Dlatego potrzebuję czasu, by dokonać zmian.
O jakich zmianach pan myśli?
Dokonałem już kilku w strukturze wewnętrznej. Mianowałem szefa finansów (CFO), którym został Piotr Dmochowski-Lipski. Wcześniej nie było takiej osoby w firmie, w której kilkaset osób pracuje w księgowości. Stworzyliśmy biuro finansów i restrukturyzacji, łącząc kilka komórek organizacyjnych. Teraz pracuje ono nad integracją finansową firmy, by nie dublowały się niektóre piony. Pierwsze propozycje zostały już przedstawione radzie nadzorczej.
Ale to pan, a nie nowy CFO odpowiada za finanse w zarządzie. Skupił pan w swoich rękach sporą władzę.
Jestem jednym z członków zarządu, ale jako prezes odpowiadam także za kondycję finansową spółki.
Będzie pan też sprzedawał reklamy?
Zakres odpowiedzialności jest podzielony między członków zarządu. W telewizji publicznej powinna istnieć spójna władza. W innym wypadku tworzy instytucję pociętą na pięć niezależnych od siebie dominiów, która nie może funkcjonować. Jesteśmy skazani na permanentne negocjacje w zarządzie, co stwarza dziwną sytuację.
Czy będziemy świadkami powtórki z historii? Konflikt w łonie poprzedniego zarządu doprowadził do totalnej wojny o telewizję publiczną, do której włączyła się krajowa rada.
Obawiam się takiego konfliktu. Chcemy zmieniać telewizję, by uniemożliwić powstawanie podobnych sytuacji.
A jak pan ocenia możliwości kompromisu w sprawie szefa TVP3?
Kompromis polega na tym, że zmieniamy strukturę TVP3 i likwidujemy Telewizyjną Agencję Informacyjną. W ciągu dwóch tygodni mam zamiar przedstawić ten pomysł zarządowi i radzie nadzorczej. Jeśli zrobimy tę reformę, nie będzie personalnych problemów z obsadą stanowiska szefa TVP3.
Chce pan też ograniczyć kompetencje rady nadzorczej.
To nie jest kwestia ograniczenia kompetencji, ale usprawnienia pracy. Wysokie kwalifikacje członków rady nadzorczej nie są efektywnie wykorzystywane, dlatego że rada musi zajmować się szczegółami zamiast kwestiami strategicznymi dla spółki. Mamy już przygotowany projekt zmian w statucie, by rada funkcjonowała tak, jak w efektywnie zarządzanych firmach, by kontrolowała zarząd, a nie go zastępowała. Chcę przekonać profesjonalistów w radzie nadzorczej, by poparli ten projekt.
Wygląda na to, że zamierza pan skupić w swoich rękach pełnię władzy.
Nic podobnego. Jestem jednym z pięciu członków zarządu. Sądzę, że uda mi się porozumieć z pozostałymi i że będziemy normalnie funkcjonować.
Telewizja Polska zatrudnia zdecydowanie za dużo ludzi. Bez zmian kadrowych nie ma co marzyć o jakiejkolwiek reformie. Czy przewiduje pan zwolnienia?
Telewizja ma świadczyć usługi widzom, a nie zapewniać zatrudnienie pewnym grupom ludzi. Czy TVP to instytucja charytatywna czy telewizja publiczna? Jeśli to drugie, to powinienem zachowywać się jak normalny szef i pozostawiać w firmie tylko ludzi kompetentnych, którzy coś tutaj robią. Jeśli ktoś jest niepotrzebny, to trzeba mu podziękować.
Planuje pan totalną weryfikację kadr?
Zmiany kadrowe już są przeprowadzane.
Ale co pan zrobi ze związkami zawodowymi? Z wieloma osobami można walczyć, ale nie ze związkami, zwłaszcza za rządów PiS.
Związkom na pewno zależy na dobru tej instytucji, więc jestem przekonany, że uda nam się porozumieć. Jak nie mogą protestować, ale na pewno ostatecznie dojdzie do zgody.
Jan Dworak też mówił o reformie telewizji i nic z niej nie wyszło.
Papiery o reformie telewizji to jakieś pół metra akt. Próbowałem je przejrzeć, ale ogarnęło mnie znużenie. Nie wymyślamy Ameryki, bo ona została dawno odkryta. Duże firmy telewizyjne, takie jak TVP, funkcjonują według pewnych zasad. Powinna być to jedna korporacja, zintegrowana, powinny działać redakcje programowe przygotowujące programy wspólnie z biurem programowym. To banały. Problem zaczyna się wtedy, gdy trzeba je realizować, przezwyciężać wszystkie zaszłości.
TVP ma bardzo skomplikowaną strukturę wewnętrzną i jest właścicielem wielu aktywów niezwiązanych z podstawową działalnością. Czy coś zamierza pan z tym zrobić?
Wszystko, co nie jest związane z działalnością podstawową, powinno zostać sprzedane. Instytucja przy ul. Woronicza to małe miasteczko. Musimy też uprościć strukturę administracyjną, ale to już nie leży w mojej gestii.
Będzie pan prywatyzował jeden z kanałów TVP? Wydzielenie pewnych rodzajów działalności może do tego doprowadzić.
Zostałem powołany po to, by jak najlepiej robić telewizję publiczną. Jeśli zapadnie decyzja o prywatyzacji, to ją zrealizuję. Zresztą ja integruję strukturę telewizji, a nie na odwrót. Prywatyzacja to inny projekt telewizyjny. Znam go, ale to nie jest moja decyzja.
Takie pogłoski pojawiają się wśród polityków PiS.
Nie sądzę, by było to realne.
Problemem telewizji jest system producencki. Jak zamierza go pan zmienić?
System producencki jest zły, marnotrawny i korupcjogenny. Jeszcze nie zdecydowałem, jaki model zmian przyjąć. Chcemy zwrócić się do specjalistów, by zaproponowali odpowiednie rozwiązania. Zaczęliśmy wstępne rozmowy na ten temat z BBC. Mam nadzieję, że zmiany uda się przeprowadzić do końca tego roku.
Ale czy państwo wymienią jedne firmy na inne, czy coś rzeczywiście zmienią?
Nie chodzi tu o wymienienie firm producenckich. Zależy nam na zmianie zasad. Na pewno część produkcji powinna zostać w TVP.
Jesteśmy w przededniu przejścia na nadawanie programu telewizji w technologii cyfrowej. To będzie poważna zmiana na rynku. Czy TVP jest do tego przygotowana?
Przemiana technologiczna da telewidzowi ogromną pulę możliwości. To narzuca zmiany ? teraz musimy się skupić na przygotowywaniu kanałów tematycznych. Mamy już TVP Kultura, wkrótce będzie kanał sportowy, historyczny, pracujemy nad kinem, rozrywką, myślę o nauce i o kolejnych programach.
Będziecie współpracowali z TVN i Polsatem przy budowie telewizji cyfrowej?
Jeszcze nie wiem, czy będzie to telewizja naziemna czy satelitarna.
Czyli jednak TVP zdecyduje się na własną platformę satelitarną, czwartą na rynku obok platform Polsatu, Cyfry Plus i ITI?
Na razie to analizujemy.
Ile TVP wyda na inwestycje i skąd weźmie na to pieniądze? Sprawdzamy zestaw inwestycji. Na pewno do końca roku musimy wydać ponad 100 mln zł na odnowę sprzętu. Mamy na to środki.
To już wszystko?
Musimy wykończyć też nowy budynek, na co pójdzie kolejne 100 mln zł. Jeśli chcemy porządnie robić informacje, potrzebujemy jeszcze jednego budynku, który jest już zresztą zaprojektowany. Reforma kosztuje. Trzeba najpierw włożyć środki, by potem zarobić. To się zwróci, ale w pewnej perspektywie.
Jakie oszczędności przyniesie ograniczanie zatrudnienia czy zmiany struktury TVP?
Wszystkie działania prowadzące do uporządkowania infrastruktury mają dać oszczędności i pozwolić na przeznaczenie większych środków na program. To duże kwoty, ale nie określę ich wysokości. Firma musi się rozwijać, sprostać konkurencji musi więc inwestować.
Czy popiera pan pomysł zmiany w pobieraniu abonamentu?
Ludzie przestają płacić. Będę optował za zmianą można na przykład z tego zrobić normalny podatek.
Znalazł pan jakieś trupy w szafie?
Były podpisywane dziwne umowy. Dziwię się na przykład, że zarząd Roberta Kwiatkowskiego podpisał w 2001 r. aneks do umowy z TP Emitelem, przez co tracimy ponad 30 mln zł rocznie i który bezzasadnie przedłużył okres naszego związania się z monopolistą. Nie mogę znaleźć przyczyny. Zamierzam się temu przyjrzeć.
Jest więcej takich umów?
Jest ich trochę, ale ta jest naprawdę wyjątkowa. Nie zamierzam rozliczać poprzednich zarządów, sprawdzając sensowność każdej umowy producenckiej.
Jaka ma być telewizja Wildsteina?
Tańsza, sprawniejsza, przede wszystkim program będzie inny. Już od jesieni będzie inna informacja, stworzymy najlepszy kanał informacyjny w Polsce, poważną publicystykę, więcej kultury, nowe seriale pokazujące inną rzeczywistość, do tej pory skrywaną.
Drugie BBC?
Na pewno w niektórych dziedzinach można się na niej wzorować.
Jesienna ramówka sugeruje, że działa pan metodą spalonej ziemi.
Dlaczego mamy kontynuować programy, które były na antenie od zawsze, choć mało kto je ogląda? Wielka gra - ma tyle lat co ja. To nie powód, by ją trzymać na antenie.
A co ma pan do Szarika?
Zakłamuje historię.
Mamy pokazywać jedyną właściwą historię? Pachnie manipulacją.
Czy wychwalanie czerwonoarmistów to bardzo piękna idea? Co by było, gdybyśmy puszczali takie programy o nazistach? Pewnie wszyscy by się oburzyli.
Rozmawiała Magdalena Wierzchowska