Twardziele z klasą

Gwiazdy oraz potentaci biznesu nakręcają popyt na motocykle projektowane na indywidualne zamówienia i tworzą nowy trend wśród kolekcjonerów.

Popołudniu, w niewielkim biurze przylegającym do salonu z motocyklami o powierzchni 23 m kw. w Long Beach, w stanie Kalifornia, Jesse James, daleki krewny słynnego banity z lat 80-tych XIX wieku, nerwowo przegląda swoją skrzynkę elektroniczną. Szuka odpowiedzi od swojego klienta - Roberta Wheelera, dyrektora generalnego firmy Airstream, który zapłaci 300 000 dolarów za jedno z najbardziej unikalnych arcydzieł motoryzacji z warsztatu Jamesa - błyszczący srebrny motocykl z przyczepą zakupiony z okazji 75-lecia firmy Airstream. James wraz z zespołem spawaczy z cienkiej jak żyletka blachy aluminiowej o grubości 18 ga (1,21 mm) znitował i wyklepał maszynę na miarę podróży kosmicznych, przy użyciu niektórych metod stosowanych w Airstream do budowy luksusowych lśniących przyczep. - Nie mogę się doczekać chwili, kiedy pokażę ją panu Wheelerowi - mówi James.

Reklama

Na zdjęciach: Ulubione ekskluzywne motocykle w Hollywood
Na zdjęciach: Ulubione gadżety najbogatszych chłopców
Na zdjęciach: Najdroższe błyskotki gwiazd
Pokaz slajdów: Najdroższe sportowe modele kolekcjonerskie
Na zdjęciach: Anatomiczne dzieło sztuki wystawione na licytacji

Nie trzeba było długo czekać na reakcję klienta. - To prawdziwe dzieło sztuki - zachwycił się Wheeler. Motocykle produkowane na zamówienie wzbudzają dużo emocji. Kiedy Lauren Hutton zobaczyła tego typu pojazd po raz pierwszy miała 20 lat i pracowała jako kelnerka w dyskotece. W drodze do pracy na postukującym skuterze Vespa, usłyszała na światłach tuż koło siebie ryk motoru. Motocykla marki Indian, zrobionego na zamówienie, dosiadał Steve McQueen. Spojrzeli na siebie, a on krzyknął do niej - Halo, mała! Chcesz zobaczyć jak się robi film? Hutton kiwnęła z uśmiechem głową i pojechała za nim na plan filmu "Cincinnatti Kid". To był jej debiut w świcie motocykli a zarazem początek czterdziestoletniej przygody, która przyniosła jej wiele nowych znajomości w świecie sławnych osób (patrz ramka) i która w 2000 r. niemal nie zakończyła się dla niej śmiercią w wypadku.

Czym różni się ręcznie robiony motocykl od, powiedzmy, wartego 120 tys. dolarów MV Agusta F4CC z silnikiem o mocy 200 koni mechanicznych? Motocykle na zamówienie dorównują mocą i szybkością motocyklom wyścigowym, a dzięki temu, że produkowane są w pojedynczych egzemplarzach mają unikalny charakter i mogą wyrazić ekscentryczną naturę ich kreatorów i posiadaczy. Są symbolem ich statusu społecznego, a oprócz tego zaspokajają ekshibicjonistyczną potrzebę pokazania się. Kosztują na ogół od 25 tys. do 150 tys. dolarów, w zależności od stopnia indywidualności zamówienia. W warsztacie Jamesa motocykle produkuje się od podstaw, a cały proces może trwać nawet 800 godzin. Skierowana w dół kierownica, która zmusza do przyjęcia lekko pochylonej postawy i silnik grzmiący jak burza sprawiają groźne wrażenie, a dodatkowym wabikiem dla miłośników silnych emocji są celowo wyeksponowane wnętrzności maszyny - gaźnik i przekładnie.

Firma Jamesa, West Coast Choppers, zatrudnia około 100 konstruktorów motocykli i mieści się w kilku budynkach w zaniedbanej okolicy pełnej złomowisk samochodowych i warsztatów naprawczych. W pobliżu Jesse otworzył też niedawno bar Cisco Burger, nazwany tak od imienia jednego z jego pitbulli, którego portret zawisł na ścianie lokalu. Wnętrze jego firmy to spełnienie snów dla wielbicieli metalu. Stal jest poddawana rozciąganiu i kurczeniu przy pomocy gładzików, walcarek i profilarek rolkowych Yoder.

W warsztacie znajduje się także dziewięć młotów elektrycznych obsługiwanych przy pomocy pedałów, wśród nich model z lat 40-tych ubiegłego wieku używany przez Niemców przy produkcji części skrzydeł do myśliwców Messerschmitt. Szacowane obroty firmy Jamesa wynoszą 5 mln dolarów rocznie. Podobnie jednak jak u wielu innych konstruktorów, 60% jego zysków pochodzi ze sprzedaży produkowanych przez niego 200 różnych części motocyklowych od czarnych układów wydechowych do ornamentów z charakterystycznym logo firmy w kształcie krzyża maltańskiego. Swoje ręcznie wyklepywane błotniki nazywa "walcami" (slangowe określenie samochodów policyjnych w Stanach), a do produkcji ręcznych przekładni zmiany biegów używa szabel kawaleryjskich z okresu wojny secesyjnej.

Skonstruował motocykle pod specjalne zamówienia prawników, bankowców oraz gwiazd takich jak Kid Rock czy Keanu Reeves. Dla dyrektorów sieci Wal-Mart zaprojektował motory osiągające prędkość 177 km/h. Okres oczekiwania na zamówioną maszynę wynosi do trzech lat. Jedną z osób czekających jak wszyscy inni w kolejce jest Robert Nardelli, nowy dyrektor firmy Chrysler. - Nie zrobię motocykla dla kogoś kogo nie lubię - mówi James, który prywatnie jest mężem aktorki Sandry Bullock. - Ręce same odmówią mi posłuszeństwa.

Kid Rock posiada trzy maszyny wykonane ręcznie w warsztacie Jamesa. - Puszczam sprzęgło na jednym z tych motorów - mówi - i czuję się jak na jakiejś rakiecie. Brad Pitt woli maszyny spod ręki Paula Coxa i Keino Sasakiego. Z ich warsztatu w byłym magazynie win w nowojorskiej dzielnicy Brooklyn wychodzi zaledwie sześć motocykli na rok. Na jednej ze ścian zagraconego zakładu wisi tablica: "Strzelamy do intruzów. A potem do tych, którzy przeżyją".

Aktor nazwał swoje motory "Bone Crusher" (łamacz kości) oraz "When Push Comes to Shove" (kiedy przyjdzie co do czego) i wyposażył je w wiele funkcji przydatnych w razie ucieczek przed paparazzi. Większość konstruktorów maksymalnie wydłuża ramy motocykli. Cox wydłużył ramę motocykli aktora tylko o 2 cale (ok. 5 cm) i zastosował kąt nachylenia główki o skromne 30 stopni. Zamontował tłok poziomy, który porusza się wzdłuż widelca stanowiąc amortyzator kierownicy. To zwiększyło stabilność przy wysokich prędkościach. Na tym motocyklu Brad Pitt nie odczuje dyskomfortu podczas jazdy po wyboistych drogach Los Angeles. Dodatkowo jego motocykle wyposażone są w pneumatyczne zawieszenie siodła "Rigidaire" stworzone przez Coxa, które amortyzuje wstrząsy dzięki niewielkiemu kompresorowi powietrza i dwóm amortyzatorom powietrznym umieszczonym pod siodłem.

Posiadacze motocykli strzegą swoje maszyny jak oczka w głowie. W ubiegłym roku Chris Cornell, wokalista zespołu Audioslave oraz wykonawca tytułowej piosenki do filmów Jamesa Bonda, zademonstrował swoje przywiązanie na jednym ze skrzyżowań w północnej części Hollywood. Siedział spokojnie w siodle kruczoczarnego motocykla wykonanego na zamówienie przez Exile cycle za 55 tys. dolarów. W następnej chwili wyleciał w powietrze wyrzucony przez pędzącą ciężarówkę, która najechała na niego od tyłu. Oszołomiony, choć bez żadnych złamań, wyciągnął telefon komórkowy i szybko zadzwonił po pomoc - ale nie dla siebie, a dla swojego jednośladadu. Kilka minut później na miejsce przyjechał wytatuowany Anglik z blond irokezem. Był to Russell Mitchell - twórca motocykla. Pozbierał dymiący, pokiereszowany pojazd i zabrał go do warsztatu do naprawy. Cornell wrócił do swojego studio nagraniowego jeszcze tego samego popołudnia z zaledwie paroma ranami i zadrapaniami.

Również zwykli śmiertelnicy cenią sobie rzeczy robione na zamówienie. Andrew (A.J.) Herold, doradca funduszy hedgingowych zamieszkały na Manhattanie, posiada dwa motocykle warte 25 tys. i 50 tys. dolarów. - Dla mnie są to aktywa, z których z przyjemnością korzystam - mówi. Ich konstruktorem jest William Dodge z Farmingdale w stanie Nowy Jork. Do napędu jednego z motocykli Herolda wykorzystał silnik "Flathead" firmy Harley z 1947 roku (z płaską głowicą) do drugiego natomiast użył silnika "Shovelhead" z 1966 roku (czyli z głowicą w kształcie szufli). Nowojorski doradca wydzwania do Dodge'a po pomoc drogową w środku nocy, a także w weekendy.

Raz zadzwonił do swojego wybawcy, kiedy ten był w łóżku ze swoją dziewczyną. - Bill, kompresor nawala! - krzyknął do słuchawki gazując na luzie. Konstruktorowi udało się ustalić, że puściła uszczelka. Motocykl został unieruchomiony na kilka miesięcy. Herold był niepocieszony. Motocykle są jego biletem wstępu na pokazy motocyklowe oraz zamknięte przyjęcia organizowane przez twórców ekskluzywnych motorów. Nawiązywał też wiele nowych znajomości podczas malowniczych przejażdżek wzdłuż wybrzeża East Coast.

Kolekcjoner motocykli Frank Cotroneo, właściciel firmy deweloperskiej i restauracji w Bernardsville w stanie Nowy Jork, posiada 22 maszyny, z czego 15 zostało wykonanych na jego indywidualne zamówienie. Wszystkie kosztowały go łącznie 1,2 mln dolarów. Po co mu aż tyle motorów? - Potrzebne są trzy rodzaje motocykli na zamówienie - odpowiada. - Jeden na dłuższe wyprawy, jeden żeby się pokazać i jeden model sportowy, aby poszaleć w zakrętach.

Najczęstszym powodem wyboru motoru jest drugi z powodów. Jak wyjaśnia Cotroneo: - Uwielbiam to uczucie, kiedy na światłach obok mnie zatrzymuje się inny motocyklista, kiwa z uznaniem głową, a potem pyta jak zainstalowałem sprzęgło pod nogą. Opowiada im wtedy o pionowej przekładni, przy której zmiana biegów wymaga ryzykownego manewru - trzeba chwycić drążek lewą ręką, zwolnić jednocześnie sprzęgło lewą stopą trzymając drugą ręką kierownicę. Cotroneo nie ma cierpliwości do sklepowych Harleyów z ich cichymi przekładniami na kierownicy i fabrycznie kładzionym lakierem. - Nie ma nic gorszego niż zlot motocyklowy, na którym orientujesz się, że 20 innych osób ma ten sam model co ty.

Nigdy nie wolno lekceważyć twardziela na motorze. Kid Rock, były mąż Pameli Anderson, pojawił się jednego popołudnia w warsztacie Jamesa, żeby opowiedzieć co mu się przydarzyło na przyjęciu w Białym Domu. - Rozmawialiśmy z Donaldem Rumsfeldem nad szklaneczką whisky o sytuacji w Iraku - mówi Rock. - Nagle usłyszałem jak ktoś za mną woła: "Roooock, równy z ciebie gość". To był głos prezydenta. Przybiliśmy sobie piątkę - opowiada Rock i śmieje się z cygarem w ustach. Jego wycieczka do Waszyngtonu przebiegła gładko w przeciwieństwie do wyprawy do Atlanty w listopadzie. Po koncercie swojego zespołu, został aresztowany za pobicie jednego z gości w restauracji Waffle House. Poszkodowany najwyraźniej nie był miłośnikiem motocykli.

Tak jak wyścigi Nascar, ekskluzywne motocykle powoli trafiają do całej Ameryki. Telewizja kablowa emituje kilka programów reality show na ich temat. Najstarszy z nich to "American Chopper" wyświetlany na kanale Discovery. Opowiada o Tetulach - zwaśnionej rodzinie mechaników konstruującej motocykle na zamówienie. Nie kłócą się jednak o pieniądze. Od rozpoczęcia emisji serialu rodzina wzięła udział w reklamach dla Hewlett-Packard, AOL, Lugz Boots i gazety "Wall Street Journal".

Jest jeden drobny minus kolekcjonowania drogich maszyn - częste wypadki. Zeszłego lata konstruktor ekskluzywnych motocykli Billy Lane wjechał swoim pickupem w motocyklistę zabijając go na miejscu (zarzuca mu się nieumyślne spowodowanie śmierci). Indian Larry, kaskader i konstruktor, zginął trzy lata temu po tym jak w trakcie pokazu spadł z motocykla jadąc na jednym kole. Lauren Hutton z trudem udało się przeżyć wypadek jakiemu uległa w roku 2000. - Upadłam na głowę, a potem moje ciało potoczyło się 5 metrów w dół po ogromnych głazach - wspomina. Na długi czas trafiła do szpitala ze złamanym mostkiem, połamaną w kilku miejscach prawą ręką oraz problemami z płucami. Mimo to trzyma kawałki pogruchotanego BMW 650 w swoim nowojorskim mieszkaniu. - Pewnego dnia każę go poskładać - mówi - może oddam go w ręce jakiegoś konstruktora.

Na zdjęciach: Najważniejsze tegoroczne licytacje

Dirk Smillie

Forbes
Dowiedz się więcej na temat: maszyny | zamówienia | 'Gwiazdy' | zamówienie | motocykle | motocykl | rock | firmy | Hollywood
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »