Twórca Bezpiecznych Kas Oszczędności nie żyje
Lech Grobelny nie żyje. Strażnicy miejscy znaleźli jego ciało w pawilonie handlowym przy ul. Wysockiego na warszawskim Targówku. Lech Grobelny w 1989 r. założył Bezpieczną Kasę Oszczędności i w krótkim czasie zgromadził ponad 3,2 mln zł depozytów. Po dwóch latach kasa została zamknięta a tysiące klientów straciło swoje oszczędności.
Strażnicy miejscy znaleźli w Warszawie zwłoki Lecha Grobelnego. Lekarz medycyny sądowej podczas szczegółowych oględzin ujawnił u niego ranę kłutą klatki piersiowej. Jego kariera rozpoczęła się w latach 70-tych, gdy jako fotograf dorobił się fortuny na handlu zdjęciami z papieżem. Zaczynał jako "konik", ale umiejętnie obracając walutą z czasem dorobił się sieci kantorów w całym kraju.
Interes szedł tak dobrze, że w 1989 roku Grobelny założył własny parabank, tak zwaną Bezpieczną Kasę Oszczędności - BKO. Po pierwszym roku oszczędzania w BKO odsetki miały wynosić 180 proc., po dwóch latach - 300 proc.! Na wizję trzykrotnego zysku dało się nabrać 11 tys. osób, które zaufały Lechowi Grobelnemu, twórcy BKO, w krótkim czasie zgromadził ponad 3,2 mln zł depozytów. Dopiero po dwóch latach wyszło na jaw, że BKO zbiera pieniądze nielegalnie, gdyż nie ma licencji bankowej. Kasa została zamknięta, a tysiące klientów straciło swoje oszczędności.
W 1993 r. niemiecka policja zatrzymała Grobelnego na podstawie międzynarodowego listu gończego i odstawiła do Polski w kajdankach. Prokuratura postawiła byłemu właścicielowi parabanku zarzut przywłaszczenia z kasy BKO 11 mld starych zł. Grobelny przesiedział w areszcie 5 lat.
W 1996 r. został skazany na 12 lat więzienia i 800 tys. zł odszkodowania. Ze względu na uchybienia proceduralne, wyrok uchylono. Sprawa do dzisiaj jest w toku. Poszkodowani przez BKO odzyskali zaledwie 700 tys. zł.