Tydzień banków centralnych i podwyżek stóp. Co zrobią Fed i EBC?
Oczy całego świata zwrócone są na Fed. Nie dlatego, że ktoś ma wątpliwości, czy amerykański bank centralny podniesie stopy, ale dlatego, że ma bardzo twardy orzech do zgryzienia. Decyzję EBC, która zapadnie w czwartek, dużo łatwiej przewidzieć. Podwyżka stóp o 50 pb. wydaje się być przesądzona.
Spójrzmy przez chwilę wstecz. Za naszymi plecami widzimy najbardziej agresywny cykl zacieśnienia polityki monetarnej od lat 80. XX wieku. Od marca ubiegłego roku Fed podniósł już główną stopę procentową o 425 punktów bazowych do przedziału 4,25-4,5 proc. Po grudniowym posiedzeniu, kiedy Fed spowolnił tempo marszu do 50 punktów bazowych (wcześniej kilka razy podnosił stopy o 75 pb) jego prezes Jerome Powell powiedział, że pełne efekty szybkiego zaostrzenia polityki pieniężnej nie są jeszcze odczuwalne i Fed ma "więcej pracy do wykonania". Jak w takim razie zabierze się do niej w środę?
Analitycy od polityki pieniężnej na całym świcie zastanawiają się, czy sytuacja zmieniła się na tyle, by Fed mógł powiedzieć sobie: uff, jesteśmy już blisko domu, można iść wolniejszym krokiem. Większość z nich przewiduje, że bank centralny znowu zwolni tempo i podniesie stopy zaledwie o 25 pb do przedziału 4,50-4,75 proc. Przypomnijmy jeszcze, że mediana projekcji członków Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Runku (FOMC) głównej stopy procentowej na ten rok wyniosła w grudniu 5,1 proc.
Co w takim razie się zmieniło, żeby Fed mógł wrzucić wolniejszy bieg? Małymi kroczkami inflacja się cofa. W grudniu wyraźnie wolniej niż w poprzednich miesiącach rosły ceny energii, oleju opałowego, lekko spowolnił wzrost cen żywności, a ceny benzyny nawet spadły. Rosły jeszcze bardziej czynsze, ale roczny indeks cen konsumpcyjnych obniżył się do 6,5 proc. z 7,1 proc. miesiąc wcześniej, po raz szósty z rzędu. Inflacja bazowa (bez cen żywności i energii) także lekko się obniżyła.
To jednak znacznie powyżej celu, który - przypomnijmy - wynosi 2 proc. średnio w "pewnym okresie". Obniżyła się także jedna z najważniejszych dla decyzji Fed miar inflacji bazowy indeks PCE (do 4,4 proc. w styczniu z 4,7 proc. w grudniu.) To znaczy, że podwyżki mają wpływ na zachowania konsumentów. Analitycy ING zwracają uwagę, że core PCE jest poniżej projekcji członków Fed z grudniowego posiedzenia, co może wpłynąć na postrzeganie przez nich strony popytowej.
I konsumenci, i amerykańska gospodarka zaczęli reagować już na cykl podwyżek stóp. Wprawdzie PKB w IV kwartale wzrósł o 2,9 proc. w ujęciu rocznym, powyżej prognoz przewidujących wzrost o 2,6 proc., ale widać, że gospodarka z kwartału na kwartał zwalnia. Choć w ciągu ostatniego kwartału 2022 roku konsumpcja wzrosła o 2,1 proc., lecz przez ostatnie dwa miesiące systematycznie spadała sprzedaż detaliczna, a wzrost inwestycji był bardzo wolny - zwracają uwagę analitycy ING.
- Fed będzie świadomy obaw, że zbyt szybkie podwyższanie stóp procentowych grozi wpadnięciem gospodarki w recesję - napisał James Knightley, główny ekonomista międzynarodowy banku ING.
Wszystko to razem przemawiałoby za obniżeniem tempa podwyżek - zgodnie z prognozami większości analityków. 25 punktów bazowych w środę pozwala ponowić ten sam krok na marcowym posiedzeniu - nie zamyka żadnej furtki, choć wymaga złagodzenia narracji.
- (...) Fed będzie nadal zwalniał tempo podwyżek stóp na początku 2023 roku z kilku powodów - napisali analitycy Economist Intelligence Unit w styczniowym raporcie poświęconym globalnej polityce pieniężnej.
Jakie to powody mogą wpłynąć na zmniejszenie tempa podwyżek? Zdaniem analityków EIU inflacja zacznie spadać od połowy roku z powodu stabilizacji kosztów najmu mieszkań. Argumentem za zwolnieniem kroku przez Fed jest także spadek stopy oszczędności zwłaszcza uboższych gospodarstw domowych oraz ich rosnące i coraz bardziej kosztowne zadłużenie, którym finansują konsumpcję.
W ich ocenie Fed podniesie w I połowie roku główną stopę o 75 punktów bazowych w trzech krokach, do przedziału 5-5,25 proc., ale jeśli w połowie roku nie nastąpi spadek inflacji, będą kolejne podwyżki stóp wchodzą w rachubę. Wraz z nimi wzrośnie ryzyko recesji.
Przypomnijmy jednak - prezes Fed sygnalizował nie raz, że zdaje sobie sprawę z ryzyka recesji, ale bank centralny będzie wykonywał swoją pracę nawet gdyby recesja miała być jej ceną.
O ile konsumenci i gospodarka odczuwają skutki podwyżek stóp, mało przejmują się nimi rynki. 10-letnie obligacje USA 18 stycznia miały rentowność 3,37 proc., a więc taką jak ponad cztery miesiące wcześniej i kilka podwyżek stóp wstecz. Indeks cen akcji Standard and Poor’s 500 wzrósł w styczniu o 6 proc. Zdaniem analityków Mott Capital Management warunki finansowe uległy znacznemu złagodzeniu od grudniowego posiedzenia FOMC.
- Wydaje się, że Rezerwa Federalna traci kontrolę nad rynkiem (...) Fed musi przeciwstawić się rynkowi, zanim będzie za późno - napisali w raporcie na stronach portalu inwestorskiego Seeking Alpha.
Gdyby Fed uznał, że złagodzenie warunków finansowych jest wbrew jego intencjom i komplikuje transmisję polityki pieniężnej, powinien podnieść stopy procentowe ponownie o 50 pb, a nawet więcej, żeby również rynki utwierdzić w przekonaniu, czego naprawdę chce. "Łagodna" podwyżka o 25 pb mogłaby tylko dać sygnał, żeby rynki jeszcze dalej szły w przeciwnym kierunku niż bank centralny. I na tym właśnie polega środowy dylemat Fed.
Takiego dylematu jak Fed nie ma Europejski Bank Centralny, którego Rada Prezesów podejmie decyzję o stopach procentowych w czwartek. Analitycy spodziewają się niemal jednogłośnie podwyżki stóp o 50 pb.
- Podwyżka stóp procentowych o 50 pb wydaje się przesądzona. Jak daleko i jak szybko EBC się posunie, wciąż nie jest jasne - napisał Carsten Brzeski, szef globalnego działu makroekonomicznego w banku ING.
Przypomnijmy - EBC od czerwca podniósł stopy procentowe dla obszaru wspólnej waluty w sumie o 250 pb. Po grudniowej decyzji prezes Christine Lagarde mówiła, że bank centralny strefy euro ma dłuższą drogę do przejścia niż Fed i nastawia się na dłuższą walkę dodając, że podwyżki o 50 pb przez pewien czas byłyby właściwe. Podkreślała też pełną zgodę w Radzie Prezesów co do strategii.
Podwyżki stóp dokonane przez EBC wyraźnie wpłynęły na zaostrzenie warunków finansowych, spadek popytu na kredyt ze strony gospodarstw domowych i firm i bardziej restrykcyjną politykę kredytową banków - wynika z ostatniego badania EBC. Choć słabnie popyt konsumpcyjny, gospodarka strefy euro wykazuje - pomimo kryzysu energetycznego - dużą odporność, wciąż opierając się recesji. Według wstępnych danych w ostatnim kwartale zeszłego roku wzrosła o 0,1 proc., choć w Niemczech i we Włoszech wzrost był ujemny.
Dynamika inflacji także nieco słabnie, do 9,2 proc. w grudniu rok do roku z 10,1 proc w listopadzie i rekordowych 10,6 proc. w październiku. Z grudniowej projekcji pracowników EBC wynika, że inflacja zbliży się do celu banku centralnego dopiero w 2025 roku. Obniży się z przewidywanych na 2022 rok 8,3 proc. do 6,3 proc. w tym roku, a w przyszłym - do 3,4 proc. Natomiast inflacja bazowa, a więc z wyłączeniem cen energii i żywności wyniesie w 2022 roku 3,9 proc., w tym wzrośnie do 4,2 proc. Spadnie w 2024 roku do 2,8 proc., a w 2025 - do 2,4 proc. EBC będzie miał nową projekcję na marcowym posiedzeniu.
Przyczyny i procesy inflacyjne w strefie euro są inne niż w USA, o czym trzeba pamiętać porównując decyzje obu banków centralnych. O ile w USA inflacja wynika w znacznie większym stopniu z popytu konsumpcyjnego spowodowanego wielkimi transferami w czasie pandemii i bardzo rozgrzanym rynkiem pracy, w Europie we wzroście cen dużo większy udział ma szok energetyczny. Inflacja bazowa w strefie euro w grudniu wynosiła 5,2 proc., gdy w USA - 5,7 proc.
Christine Lagarde zwróciła jednak uwagę na konferencji po grudniowym posiedzeniu, że ceny hurtowe energii nie przełożyły się jeszcze na ceny detaliczne. To znaczy, że szok energetyczny nie odzwierciedlił się jeszcze w pełni w inflacji bazowej, co właśnie widać w ostatniej projekcji przewidującej jej wzrost w tym roku.
Analitycy EIU prognozują, że EBC podniesie jeszcze stopy o 150 pb w czterech krokach. Po 50 pb na posiedzeniach w lutym i w marcu, a następnie w maju i czerwcu po 25 pb. Ich zdaniem do połowy roku stopy wzrosną o 400 pb i ustabilizują się na poziomie 4 proc. przez co najmniej rok.
- Banki centralne czekają na oznaki słabości rynku pracy zanim wstrzymają cykle zacieśnienia, ale te jeszcze się nie zmaterializowały - napisali analitycy EIU.
Dzień przed kluczowymi decyzjami banków centralnych Międzynarodowy Fundusz Walutowy zrewidował nieco w górę prognozy dla gospodarki światowej na ten rok. Globalny wzrost gospodarczy ma się zmniejszyć do 2,9 proc. z 3,4 proc. w ubiegłym roku, ale wcześniejsza prognoza przewidywała osłabienie wzrostu do 2,7 proc.
MFW nie prognozuje recesji ani w USA, ani w strefie euro. Amerykańska gospodarka ma urosnąć w tym roku o 1,4 proc., a europejska - o 0,7 proc., gdyż poddana będzie nadal presji cen energii. MFW przyznaje, że poprawa prognoz wzrostu równocześnie oznacza, że walka z inflacją będzie trudniejsza. A to także przesłanka dla najbliższych decyzji najważniejszych banków centralnych.
Jacek Ramotowski
Zobacz również: