UE odetnie się od gazu z Rosji? Kontrolerzy mają wątpliwości

Unijny plan REPowerEU zakładający szybkie uniezależnienie się UE od gazu, węgla i ropy z Rosji może nie spełnić oczekiwań - ostrzegają unijni audytorzy.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Największe wątpliwości Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, czyli organu kontrolnego Unii Europejskiej, wzbudza przede wszystkim niespójność planu. Ten - zdaniem audytorów - zamiast proponować rozwiązania systemowe, w zbyt dużej mierze polega na woli współpracy państw członkowskich. Poza tym audytorzy wskazują również na zbyt krótkie ramy czasowe programu oraz jego niepewne finansowanie.

- Plan REPowerEU w obecnym kształcie może nie pozwolić sprawnie wybrać, a następnie zrealizować tych projektów strategicznych, które najbardziej i natychmiastowo zwiększyłyby niezależność i bezpieczeństwo unijnego sektora energii - mówi Ivana Maletić, członkini Trybunału odpowiedzialna za opinię.

Reklama

Unijny plan REPowerEU - audytorzy mają wątpliwości

Po inwazji Rosji na Ukrainę Rada Europejska zdecydowała, że Unia powinna jak najszybciej całkowicie uniezależnić się od importowanego z Rosji gazu, ropy naftowej i węgla. Wojna bardzo szybko obnażyła, w jakim stopniu UE i państwa członkowskie uzależnione są od dostaw energii z Rosji.

I tak, z danych Eurostatu wynika, że jeszcze w 2020 r. 43 proc. gazu ziemnego, 54 proc. paliw kopalnych (głównie węgla) i 29 proc. ropy naftowej w UE pochodziło z Rosji, zaś największym importerem rosyjskiej energii były Niemcy, potem Włochy i Holandia, Polska znalazła się na miejscu piątym.

W maju Komisja Europejska przedstawiła więc plan REPower UE, zakładający pilne zmniejszenie zależności od rosyjskich paliw kopalnych, dywersyfikację dostaw energii na szczeblu UE i przyspieszenie przejścia na czystą energię, w tym zintensyfikowanie inwestycji w zielone źródła energii, które umożliwią zastępowanie paliw kopalnych odnawialnymi źródłami energii w domach, przemyśle i przy produkcji energii elektrycznej.

- Inwazja Rosji na Ukrainę zwróciła uwagę na problem uzależnienia UE od importu gazu, ropy naftowej i węgla. Nie ma wątpliwości, że Unia musiała niezwłocznie podjąć działania i zareagować w obliczu rosnących obaw o bezpieczeństwo energetyczne - ocenia Ivana Maletić z ETO. Ostrzega jednak, że realizacja REPowerEU może napotkać duże trudności.

Zgodnie z projektem KE unijny plan odcięcia się od paliw kopalnych z Rosji ma być realizowany za pomocą Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (RRF), a działania służące jego realizacji zostałyby włączone do krajowych planów odbudowy w postaci rozdziału REPowerEU. Kontrolerzy wskazują jednak, że REPowerEU skupia się na UE jako całości, tymczasem RRF realizowany jest za pomocą działań proponowanych przez państwa członkowskie. Może zdarzyć się więc tak, że państwa członkowskie będą skupiać się na własnych priorytetach zamiast priorytetach Unii jako całości.

- To może utrudnić znalezienie strukturalnych rozwiązań dla pojawiających się problemów - ostrzegają audytorzy.

Skąd wziąć fundusze na realizację REPowerEU?

ETO zwraca uwagę również na niepewność finansowania projektu. Komisja oszacowała, że dodatkowe inwestycje z REPowerEU - w szczególności ukierunkowane na stopniową rezygnację z importu rosyjskich paliw kopalnych do 2027 r. - sięgną 210 mld euro. Tymczasem dodatkowe środki udostępnione na ten cel wynoszą w tej chwili jedynie 20 mld euro. Pozostałe pochodzić mają m.in. z niewykorzystanych pożyczek RRF dla krajów UE lub z przesunięcia środków z innych obszarów polityki unijnej, w tym polityki spójności i rozwoju obszarów wiejskich.

To jednak - alarmują audytorzy - oznacza, że większość finansowania znajdzie się poza kontrolą Komisji, a dostępność środków zależeć będzie wyłącznie od woli państw członkowskich i tego, czy będą chciały przeznaczyć pieniądze właśnie na ten cel. W rezultacie kwota przeznaczona na sfinansowanie projektu może okazać się niewystarczająca, a część strategicznych dla całej UE projektów energetycznych po prostu nie zostać zrealizowana. Państwa członkowskie mogą skupić się po prostu na realizowaniu i promowaniu własnych projektów, zamiast projektów transgranicznych.

Kontrolerzy zwracają też uwagę na kolejny problem, czyli przewidywany sposób dystrybucji środków dla państw członkowskich. Chodzi o to, że środki finansowe mają zostać rozdzielone zgodnie z pierwotnymi założeniami unijnego planu odbudowy, który powstał jako odpowiedź na pandemię COVID-19 i nawet nie zakładał wybuchu wojny w Ukrainie. Nie odzwierciedla, więc ani aktualnych wyzwań i celów energetycznych Wspólnoty, ani specyficznych potrzeb poszczególnych państw członkowskich, jeśli chodzi o odcięcie od dostaw z Rosji.

W dodatku - jak wytykają audytorzy - ramy czasowe RRF kończą się już za cztery lata, czyli w 2026 r. i mogą być zbyt krótkie, aby umożliwić osiągnięcie długoterminowych celów REPowerEU. Zresztą w tej chwili nie ma nawet możliwości weryfikacji, jakie działania faktycznie mogłyby się przyczynić do wzmocnienia bezpieczeństwa i niezależności energetycznej w UE, ponieważ w REPowerUE zabrakło jakichkolwiek wytycznych odnośnie monitorowania i oceny efektów programu.

Co prawda pierwszy unijny raport dotyczący RRF ma zostać opublikowany w połowie 2024 r., zdaniem kontrolerów będzie to jednak zbyt wcześnie, żeby ocenić skuteczność środków wprowadzonych w ramach REPowerUE.

Jowita Kiwnik Pargana, Redakcja Polska Deutsche Welle

Zobacz również:

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »