UE: Rewolucja w rozwodach

Ministrowie sprawiedliwości zgodzili się w piątek w Luksemburgu na utworzenie tzw. wzmocnionej współpracy 12 państw UE, stwarzającej ułatwienia przy rozwodach między małżonkami z różnych państw UE. Nie ma wśród nich Polski.

Polska, która nie zadeklarowała woli przystąpienia do tej wzmocnionej współpracy, postanowiła, że nie będzie "przeszkadzać" innym i podczas głosowania wstrzymała się od głosu - powiedział PAP polski dyplomata.

By 12 chętnych państw - w tym tak kluczowe jak Francja, Niemcy, Hiszpania i Włochy - mogły zacieśniać integrację w dziedzinie rozwodów międzynarodowych, potrzebna była zgoda kwalifikowaną większością głosów spośród wszystkich krajów członkowskich. Wbrew zapowiedziom, propozycję poparł minister brytyjski, choć sam Londyn we współpracy udziału brać nie chce.

Reklama

W marcu komisarz ds. sprawiedliwości i praw podstawowych Viviane Reding zaproponowała ustanowienie wzmocnionej współpracy w dziedzinie prawa rodzinnego, aby ułatwić rozwody parom różnej narodowości oraz parom mieszkającym oddzielnie w różnych krajach lub mieszkającym razem w kraju innym niż macierzysty.

Głównym elementem propozycji jest to, by w przypadkach rozwodów takich par dać małżonkom możliwość wyboru prawa procedury rozwodu. W UE zawieranych jest około 300 tys. międzynarodowych małżeństw rocznie. KE szacuje, że ok. 170 tys., czyli 20 proc. rozwodów w Unii, ma międzynarodowy charakter.

"Pary międzynarodowe mogą napotkać arbitralne problemy prawne, które zmieniają tragedię rozwodu w finansową i emocjonalną katastrofę, przez co życie ludzkie staje się jeszcze trudniejsze" - powiedziała Reding.

Pomysł poparł też sprawozdawca Parlamentu Europejskiego Tadeusz Zwiefka (PO). "Jesteśmy to winni naszym obywatelom. Musimy zrobić wszytko, co w naszej mocy, aby zapewnić, że ten bolesny czas w ich życiu nie stanie się jeszcze bardziej trudny do zniesienia" - powiedział Zwiefka. Jego raport został już przyjęty przez komisję prawną PE.

Zwiefka wyraził nadzieję, że Polska też przystąpi do "12". Ale rząd Polski tej decyzji nie podjął, nawet po tym jak w maju niespodziewanie największy sąsiad Polski, Niemcy, ogłosił przystąpienie do inicjatywy. Nieoficjalnie polscy dyplomaci tłumaczą, że wzmocniona współpraca to niepotrzebne dzielenie UE i woleliby propozycję legislacyjną dla całej wspólnoty. To jednak nie było możliwe z powodu sprzeciwu Szwecji. Po ponad dwóch latach negocjacji Sztokholm zablokował w 2008 roku porozumienie o unijnym rozporządzeniu dla całej UE w obawie, że zagrozi ono liberalnym procedurom rozwodowym w Szwecji. A ponieważ chodzi tu o prawo rodzinne, obowiązuje jednomyślność wszystkich krajów UE i tej zasady nie zmienił nawet nowy Traktat z Lizbony. Stąd konieczność skorzystania z furtki prawnej, jaką stanowi wzmocniona współpraca.

Chęć uczestnictwa w inicjatywie początkowo zgłosiło 10 państw. Zwróciły się do KE o przygotowanie odpowiedniej propozycji prawnej. Są to: Austria, Bułgaria, Francja, Węgry, Włochy, Luksemburg, Rumunia, Słowenia, Hiszpania oraz Grecja, która jednak potem się wycofała. Pod koniec maja doszły: Niemcy, Belgia i Łotwa.

Będzie to pierwsza w historii UE wzmocniona współpraca, pozwalająca grupie państw zacieśnić integrację w jakiejś dziedzinie, nie czekając na innych, którzy są temu przeciwni. Na taką wzmocnioną współpracę przynajmniej dziewięciu krajów zezwala traktat UE, ale dotychczas nie była ona wykorzystywana, gdyż postrzegana jest przez wiele krajów jako groźba podziałów w UE.

Zgodnie z proponowanym rozporządzeniem pary międzynarodowe będą mogły decydować o wyborze prawa właściwego dla ich rozwodu, pod warunkiem że jeden z małżonków jest związany z danym krajem. Propozycja przewiduje możliwość wyboru prawa kraju obecnego miejsca zamieszkania, poprzedniego zamieszkania, albo prawa kraju, z którego pochodzi jedno z małżonków. Dotyczyć to będzie także par międzynarodowych z udziałem Polaków lub obywateli innych państw niebiorących udziału we wzmocnionej współpracy, ale mieszkających w jednym z 12 krajów nią objętych. Na przykład szwedzko-litewska para mieszkająca we Włoszech będzie mogła zwrócić się do włoskiego sądu o stosowanie przepisów prawa szwedzkiego albo litewskiego. W tym sensie - jak przekonuje KE - rozporządzenie "może być korzystne także dla osób z krajów, które nie uczestniczą we wzmocnionej współpracy, a nawet w ogóle spoza UE, o ile rozwód lub separacja są rozstrzygane przez sąd kraju uczestniczącego we wzmocnionej współpracy".

Z drugiej strony międzynarodowa para włosko-hiszpańska mieszkająca w Polsce lub innym kraju spoza "dwunastki" będzie pozbawiona przywilejów z rozporządzenia, jeśli to polski sąd będzie orzekał.

Rozporządzenie przewiduje, że w przypadku niemożności osiągnięcia porozumienia przez małżonków to sądy będą dysponować wspólną formułą ustalania prawa właściwego.

KE przekonuje, że jej propozycja ma na celu uchronienie słabszych małżonków przed znalezieniem się w niekorzystnej sytuacji w postępowaniu rozwodowym. W obecnym stanie prawnym partner, którego stać na pokrycie kosztów podróży i wynajęcie na miejscu adwokata, może starać się prześcignąć współmałżonka, wnosząc sprawę do sądu w innym państwie, w którym przepisy prawa właściwego dla sprawy gwarantują ochronę jego interesów.

Nowe zasady ułatwią więc życie zagranicznym parom, które mieszkają w krajach o restrykcyjnym prawodawstwie rozwodowym. Jednocześnie utrudnią poszczególnym małżonkom turystykę rozwodową do krajów, gdzie łatwiej się rozstać. Nie chodzi przy tym o harmonizację prawa rodzinnego w UE. Wzmocniona współpraca nie zmieni istniejących przepisów krajowych, które w UE są bardzo różne - od restrykcyjnych na Malcie, gdzie rozwody są zakazane, po liberalne w Skandynawii.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: rewolucja | rozwody | Niemcy | sprawiedliwość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »