Ukraina żegna się z MFW i wita z Omanem

W Kijowie coraz otwarciej deklarują chęć zakończenia współpracy z MFW, przekonując o szkodliwości dla gospodarki żądań płynących ze strony Funduszu. I szukają nowych zewnętrznych źródeł kapitału.

"Nowy program dla Ukrainy w formacie rozszerzonego finansowania EFF jest rozpisany na trzy lata i będzie nakierowany na utrzymanie stabilności makroekonomicznej i przeprowadzenie głębokich reform" - przedstawiał cel programu dyrektor europejskiego departamentu MFW Poul Thomsen.

Ukraina ma tym razem otrzymać 5,5 mld dolarów kredytu. "By do tego doszło musi spełnić kilka warunków" - poinformowała w połowie stycznia szefowa Funduszu Krystalina Georgijewa. Choć nie podała szczegółów to wg ukraińskich komentatorów jednym z kluczowych żądań jest przyjęcie przez parlament ustawy, która - w razie uznania przez sąd nielegalności dokonanej pod koniec 2016 r. nacjonalizacji największego, prywatnego banku działającego nad Dnieprem, czyli PrivatBanku - zablokowałaby jego zwrot wywłaszczonym właścicielom.

"Toczą się rozmowy o możliwości przyjęcia ustawy, która nie pozwoliłaby na zwrot banków, które były znacjonalizowane, w ręce byłych właścicieli" - poinformował doradca ekonomiczny ukraińskiego prezydenta Ołeh Ustenko. Początkowo informowano też, że MFW domagał się od Ukrainy umożliwienia handlu ziemią rolną, jednak wobec fali protestów ten temat zdjęto z agendy.

Zastrzyk finansowy z nowego programu to około połowa kwoty, którą co roku przysyłają do domu ukraińscy emigranci zarobkowi. Skala programu nie jest więc taka duża jakby się wydawało na pierwszy rzut oka.

Reklama

Pół królestwa za transzę

Ukraiński ekonomista Aleksiej Kuszcz uważa, że relacje Ukrainy i MFW znalazły się w instytucjonalnej pułapce. W jego ocenie współpraca z Ukrainą jest dla MFW nie mniej ważna niż dla samej Ukrainy. Teoretycznie może nie dawać kolejnych transz kredytowych, ale będzie to oznaczało utratę wpływów, bo dopóki płaci, dopóty może stawiać żądania i rozliczać Kijów z ich wykonania.

Zerwanie współpracy to dla MFW także ryzyko utraty już udzielonych kredytów, bo można sobie wyobrazić potężny wybuch socjalny na Ukrainie i "wariant islandzki", czyli zmianę priorytetów oraz zaprzestanie oglądania się na interesy zagranicznych wierzycieli.

Zdaniem Kuszcza nowi politycy mogą przypomnieć sobie doświadczenia innych krajów w relacjach z wierzycielami i wtedy dziesięciolecia "kroplówek" z MFW w ogóle nie będą konwertowane w końcowy rezultat. MFW opłaca się kredytować Ukrainę, bo w zamian może otrzymać toksyczny dla kraju model "liberalizacji" rynku ziemi oraz nowy kodeks pracy pozbawiający wszelkich praw pracowników najemnych, a także masową wyprzedaż najbardziej wartościowych obiektów znajdujących się we własności państwa.

Szef rady ukraińskiego banku centralnego, Bohdan Danilyszyn niejednoznacznie ocenia współpracę Ukrainy z MFW, zwracając uwagę na nieprzystawanie założeń doktrynalnych "konsensusu waszyngtońskiego" leżących u podstaw polityki funduszu do realnych wyzwań.

Współpraca z MFW jest ważna, nasz kraj znajduje się w niełatwej sytuacji. Suma płatności związanych z zadłużeniem państwa w 2020 r. prognozowana jest na 282,1 mld hrywien, w tym 120,3 mld na spłatę zadłużenia zagranicznego. Kredyty MFW pomogłyby nam spokojniej rozliczyć się z zewnętrznymi wierzycielami. Jednak współpraca, jeśli wymaga rezygnacji z udziału państwa w gospodarce, może nam przynieść bezpośrednie szkody" - oceniał.

Danylyszyn zwraca uwagę, że jeszcze w 2002 r. autor konsensusu waszyngtońskiego John Williamson uznał go za szkodliwy, a mimo to MFW kontynuuje rekomendowanie krajom rozwijającym się, z którymi współpracuje, niemal taki sam zestaw reguł działania, jaki w nim jest: prywatyzacja, deregulacja, zmniejszenie udziału państwa w gospodarce.

"Niedawno analogiczne rady dał w Waszyngtonie przedstawiciel MFW Jerry Rice. Powiedział że Ukraina powinna osiągnąć sukces w szeregu strukturalnych reform. Ważnym jest poprawa zarządzania i walka z korupcją, a także zmniejszanie roli państwa i oligarchów, równolegle prowadzona polityka fiskalna i monetarna nakierowana na osiągnięcie stabilności makroekonomicznej. Autor tych słów we własnej zarozumiałości przypomina plantatora z niewolniczych południowych stanów USA początku XIX w., który dziwi się dlaczego jego czarnoskórzy niewolnicy nie czytają sonetów Petrarki. Rice rekomenduje nam walkę z korupcją, rozprawienie się z oligarchami i zrezygnowanie z jakiegokolwiek zarządzania gospodarką przez państwo. Nie ma wątpliwości co do walki z korupcją. Mam poważne wątpliwości co do realistyczności szybkiego zmniejszenia wpływu oligarchów na gospodarkę - potrzeba jest, ale szybko się tego nie zrobi. I jestem przeciwny zmniejszeniu udziału państwa w gospodarce" - Danylyszyn komentował stanowisko MFW.

W jego ocenie Ukraina znajduje się na takim stopniu rozwoju, na jakim USA znajdowały się w XIX wieku, z ich monopolami, korupcją, masowym naruszaniem praw autorskich. Jego zdaniem nie ma powodu, by udawać, że jest inaczej i "przeskakiwać" całe stulecie. Jak przekonuje, Ukrainie bardziej odpowiada model rozwoju przyjęty przez państwa azjatyckie niż recepty MFW i podaje jako przykład Koreę Południową, która odrzuciła koncepcje MFW i postawiła na samodzielny rozwój, przechodząc stopniowo od przemysłu lekkiego do zaawansowanej technologicznie produkcji.

"My, Ukraińcy nie wyżyjemy we współczesnym świecie bez polityki przemysłowej, bo wolny kapitalizm pozbawiony polityki przemysłowej i wielkiego kapitału rodzi tylko nieznaczące, drobne firmy, które jedynie pozwalają nie umrzeć z głodu. Pracować z MFW trzeba, ale przy tym zawsze trzeba pamiętać o swoich narodowych interesach" - twierdzi Danylyszyn.

Po pieniądze do "pralni"

W ukraińskim rządzie zapowiadają chęć zakończenia współpracy z MFW. Zdaniem ukraińskiej minister finansów Oksany Markarowej pieniądze MFW nie są już niezbędne do utrzymania stabilności makroekonomicznej, ale sam fakt współpracy jest ważny, bo daje sygnał innym międzynarodowym organizacjom finansowym.

"W tej chwili nie chodzi o wysokość kolejnej transzy. Kredyt MFW to świadectwo, że krajowi można zaufać. Dopóki jesteśmy w programie MFW wszyscy oni dają nam pieniądze i te pieniądze napełniają budżet. Mój ambitny plan, to zakończyć współpracę z MFW tak, by w 2023 r. nie stawiać pytań, kiedy dostaniemy kolejną transzę i żebyśmy mogli sami się zabezpieczać" - komentowała plany rządu minister.

Podobne opinie płyną z ukraińskiego banku centralnego. "Współpraca z funduszem to przede wszystkim nie pieniądze. To znak jakości dla inwestorów, że z Ukrainą można pracować, że kraj przeprowadza reformy dla zabezpieczenia wzrostu gospodarczego, że jest ciekawa do inwestowania. To najważniejsze. Otrzymanie pieniędzy jest drugorzędne, zwiększają nasze rezerwy, ale nie jest dla nas najważniejsze, czy pieniądze dostaniemy teraz, czy na początku przyszłego roku. Najważniejszy jest sam fakt współpracy" - przekonywał jesienią wiceszef ukraińskiego banku centralnego Ołeh Czuryj.

Przygotowując się do "rozwodu" z MFW Ukraina odkryła nowe źródło kapitału. Tym razem na celowniku władz znalazł się Oman, który na wiosnę 2019 roku został wpisany przez UE na czarną listę "rajów podatkowych" - jurysdykcji pozwalających na pranie pieniędzy.

Na początku stycznia media ujawniły, że zamiast, jak zapowiadano, wypoczywać w ukraińskich Karpatach Prezydent Wołodymyr Zelenski nieoczekiwanie odnalazł się w Omanie. Początkowo administracja prezydencka twierdziła, że pojechał tam na odpoczynek, jednak wkrótce powiadomiła, że spotykał się z przedstawicielami władz i rozmawiał na temat ściągnięcia inwestorów. "Podczas spotkania strony omówiły handlowo-gospodarczą i inwestycyjną współpracę Ukrainy i Omanu oraz stwierdziły, że obecny poziom dwustronnej współpracy inwestycyjnej nie odpowiada istniejącemu potencjałowi.

Obie strony zgodziły się co do konieczności jej aktywizacji. Głowa państwa przedstawiła najatrakcyjniejsze inwestycyjnie sektory i wezwała partnerów z Omanu do wzięcia udziału w przeprowadzeniu na Ukrainie wielkiej prywatyzacji".  Zelenski zachęcał Oman do inwestowania w ukraińską energetykę, przemysł ciężki, budownictwo, rolnictwo, sferę IT, infrastrukturę. Ukraińscy komentatorzy zastanawiają się, w jaki sposób zamierza pogodzić stowarzyszenie z Unią Europejską z napływem kapitału o niejasnej proweniencji z kraju wpisanego przez UE na czarną listę.

Michał Kozak, dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie

Obserwator Finansowy
Dowiedz się więcej na temat: MFW | Ukraina | Ukraina w UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »