Ukrainiec bierze 3 zł
Każdy z nas zapewne słyszał, że jeśli nie będzie studiował, to ciężko mu będzie znaleźć dobrze płatną pracę. Paradoksalnie okazało się, że najbardziej poszukiwani na naszym rynku pracy są doświadczeni rzemieślnicy, osoby z wykształceniem zawodowym i po technikach.
To zresztą dość powszechna tendencja, jaka dotyczy również innych krajów europejskich. Ponoć Holender na przybycie informatyka do naprawy domowego komputera czeka średnio godzinę, zaś na pomoc hydraulika jakieś dwa tygodnie. Dodatkowo wielu polskich fachowców wyjechało za granicę do pracy, za którą otrzymują kilka razy wyższe pensje niż w kraju. Co zatem ma zrobić szef firmy budowlanej, instalatorstwa elektrycznego lub stolarni? Jeśli w Warszawie niektórzy cieśle chcą 20 euro za godzinę swojej pracy, to jak utrzymać taką działalność gospodarczą na rynku, jak być konkurencyjnym??
Sposobów na rozwiązanie tego problemu jest zapewne kilka. Można np. szukać taniej siły roboczej w więzieniach. Zrealizować pomysł, który z powodzeniem jest wykorzystywany w innych krajach, gdzie, tak jak we Francji lub Niemczech, pracuje praktycznie co drugi osadzony.
Zalety
Pracujący więzień zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy nie może zarabiać mniej niż połowę minimalnego wynagrodzenia za pracę, czyli od nowego roku jest to 563 zł brutto, a są i tacy, którzy pracują bezpłatnie. Są dyspozycyjni i mają czas. Taki pracownik jest nie tylko dużo tańszy, ale także o wiele mniej wymagający. W przeciwieństwie do np. Ukraińców zatrudnianych nielegalnie, też bierze stawkę rzędu 3 zł za godzinę i jest zatrudniony w zgodzie z obowiązującym prawem. Łatwiej go także zwolnić - wystarczy wystąpić do dyrektora zakładu karnego o wycofanie takiej osoby z zatrudnienia w danej firmie. Z osadzonym można podpisać umowę o pracę, o dzieło lub zlecenie albo skorzystać z zatrudnienia na zasadzie skierowania. Nawet, jeśli nie ma wystarczających kwalifikacji, to do wielu prostszych prac bez trudu można go przyuczyć. Są jednak takie inicjatywy władz poszczególnych ośrodków penitencjarnych, które pozawalają osadzonym na przyuczenie do zawodu, na zdobycie określonego fachu aktualnie poszukiwanego na rynku pracy. Np. Zakład Karny w Białołęce prowadzi przywięzienne centra kształcenia ustawicznego, w których mieszczą się także zawodówki i technika.
Więzień, aby podjąć pracę, musi spełnić kilka warunków. Powinien być pozytywnie zaopiniowany przez kierownika działu penitencjarnego, kierownika działu ochrony i mieć korzystną opinię psychologa, często także kuratora i policji. Poza murami więzienia najłatwiej zdobędą pracę skazani po raz pierwszy, ci, którzy zostali osadzeni za niepłacenie alimentów, kończący odbywanie kary za drobne przestępstwa, sprawcy wypadków drogowych, osoby jeszcze niezdemoralizowane. Także ci, którzy mają trudną sytuację rodzinną, są zobligowani do płacenia alimentów. Na pracę mogą również liczyć osoby, na których ciąży obowiązek naprawienia szkody na rzecz ofiary przestępstwa lub mają orzeczoną tzw. nawiązkę pieniężną na określony szlachetny cel, np. hospicjum dla nieuleczalnie chorych dzieci. Nie mają na nią szansy zabójcy, gwałciciele, osoby niebezpieczne, sprawcy kradzieży z włamaniem na większą skalę, członkowie zorganizowanych grup przestępczych.
Ważna jest także satysfakcja samego pracodawcy, że dał innemu człowiekowi szansę na normalne życie, że być może pomógł jego rodzinie i niczemu niewinnym dzieciom, że na ulicach będzie mniej przestępców i że ktoś wychodzący na wolność już wie, w którą ma pójść stronę.
Stereotypy
Naturalne jest, że większość przedsiębiorców i prezesów spółek będzie miało opory przed zatrudnieniem osoby osadzonej w więzieniu. To zupełnie normalne, zwłaszcza, że w gazetach i telewizji dużo częściej spotykamy się ze spektakularnymi przestępstwami i bezwzględnymi zabójstwami niż z jakimkolwiek pozytywnym przykładem pracy z więźniami, trudną młodzieżą, środowiskami osób wykluczonych społecznie. Jak wynika z doświadczeń pracodawców zatrudniających więźniów, rzeczywistość wygląda wyjątkowo pozytywnie. Żaden z osadzonych nigdy nie przychodzi lub nie jest dowożony do pracy pijany, co niestety zdarza się wcale nie tak rzadko innym pracownikom. Poza tym po powrocie do celi często są oni badani alkomatem. Praca poza murami więzienia to nagroda, odskocznia, szansa na normalność i na przyszłość. Osadzeni podejmują ją z własnej inicjatywy i bardzo o nią dbają, są zmotywowani. Dzięki sumiennej pracy mają szansę na częstsze przepustki oraz widzenia z bliskimi. Zarobione przez nich pieniądze pozwalają m.in. na uregulowanie obowiązków alimentacyjnych lub wsparcie finansowe rodziny, która często jest w wyjątkowo trudnej sytuacji. Uczciwe wykonywanie obowiązków to nie tylko szansa na zdobycie fachu i doświadczeń, ale także argument na szybsze zwolnienie z aresztu. Dobrzy fachowcy wśród więziennej braci po wyjściu na wolność otrzymują atrakcyjne propozycje pracy lub zostają zatrudnieni w firmie, w której pracowali podczas odsiadywania wyroku. Znane są przypadki, kiedy uzdolniony manualnie włamywacz otrzymał doskonałą posadę w jednej z największych w Europie firm zajmujących się optyką precyzyjną. Pracuje tam do dziś, będąc w czołówce na liście płac. Inny, mający jedynie wykształcenie podstawowe, opracował prosty i bardzo funkcjonalny projekt protezy ręki. Firma, która kupiła go jako patent wystąpiła o warunkowe zwolnienie więźnia, aby móc jak najszybciej zatrudnić go u siebie. To oczywiście wyjątki, niemniej wśród skazanych jest wielu pracowitych, zdolnych i solidnych fachowców. Czasem także zdolnych artystów. Więźniowie zatrudniani są przy różnych pracach. Są to m.in. takie czynności, jak: sprzątanie, pielęgnowanie terenów zielonych, kopanie rowów, segregacja odpadów, wszelkie prace remontowe, szycie, sadzenie drzew, zbiór owoców. Osadzeni pracują w drukarniach, odlewniach żeliwa, przy produkcji okien, w stadninach, zakładach przemysłowych, piekarniach, domach dziecka, schroniskach dla zwierząt, w firmach wodociągowych, kanalizacyjnych, motoryzacyjnych i gazowych. Jedni spawają, inni szyją buty lub kładą kafelki, a są i tacy, którzy sprzątają lasy i ulice. Sprawdzają się także na budowie, gdzie ostatnio każde ręce do pracy są na wagę złota. Niektórzy trafiają również do organizacji pozarządowych, gdzie w kontakcie z prawdziwym ludzkim nieszczęściem weryfikują swoje postawy życiowe. Doskonałym przykładem takiego rozwiązania była grupa osadzonych kobiet, które podjęły pracę w ośrodku dla niepełnosprawnych dzieci, których rodzice zrzekli się do nich praw rodzicielskich. Jak w każdej tego typu placówce problemy finansowe nie pozwalały na indywidualne i pełne ciepła zajęcie się każdym z podopiecznych oddzielnie. Grupa więźniarek, która tam trafiła dokonała takich postępów w rehabilitacji poszczególnych dzieci, jakich nie powstydziłby się żaden doświadczony terapeuta. Pracownicy placówki nie natrafili na żadne problemy związane z pracą skazanych kobiet.
Niektórzy pracodawcy boją się, że zatrudniony w ich firmie więzień może kraść. Z doświadczeń wynika jednak, że tacy pracownicy są uczciwsi od pozostałych zatrudnionych osób, poza tym są oni poddawani częstszym kontrolom i mają dużo więcej do stracenia. Również wśród tych, którzy wychodzą do pracy bez nadzoru bardzo rzadko zdarzają się ucieczki. Są lata kiedy nie dochodzi do ani jednej ucieczki. A gdyby nawet doszło, to i tak zasadniczo dużo większy problem dla kierownictwa więzienia niż dla samego pracodawcy.
Zasady
Pracodawca zatrudniając skazanego, jest zobowiązany przekazać do zakładu karnego obowiązujące u niego przepisy dotyczące m.in. czasu pracy i wynagrodzenia. Po podjęciu pracy przez danego więźnia szef firmy musi przesłać potwierdzenie zatrudnienia, określające stanowisko, przyznaną stawkę wynagrodzenia wraz z dodatkami. Powinien także informować zakład karny o przypadkach negatywnego zachowania skazanego. Oczywiście podejmujący pracę więzień musi, podobnie jak inni odbyć szkolenie bhp i ppoż., poddać się badaniom profilaktycznym, zapoznać się z regulaminem pracy. Obowiązkowo musi być zgłoszony do ZUS (skazany nie płaci składki zdrowotnej, ponieważ jest objęty bezpłatnym leczeniem przez Więzienną Służbę Zdrowia), objęty ewidencją czasu pracy, prawidłowo wyposażony w środki ochrony osobistej (jeśli charakter pracy tego wymaga). Wynagrodzenie za jego pracę powinno wpływać na konto zakładu penitencjalnego. Więzień na swoje konto nie otrzymuje ani złotówki. Połowa pieniędzy jest odkładana dla osadzonego jako tzw. ?żelazna kasa?, którą otrzyma po wyjściu na wolność, pozostała kwota jest przeznaczana na zaległe alimenty, zajęcia komornicze, koszty sądowe, zasądzone grzywny oraz na "wypiskę", którą zainteresowany dostaje na jedzenie i papierosy.
Zatrudnienie osoby skazanej to z pewnością trudna decyzja. Napawa optymizmem, że ci, którzy ja podjęli są zadowoleni, mają niewiele krytycznych uwag, chętnie szukają nowych pracowników za kratami więzienia. Praca to sprawdzona i skuteczna metoda resocjalizacji, dostępna wielu pracodawcom, nie zaś tylko wyspecjalizowanym terapeutom. Do tego dochodzi świadomość, że w ten sposób pomagamy nie tylko sobie i skazanemu, ale także osobom przez niego skrzywdzonym i jego rodzinie. Mamy choć niewielki wpływ na bezpieczeństwo na ulicach naszego miasta. I nie musimy się godzić na horrendalne stawki niektórych fachowców?
Olga Dyżakowska
działaczka organizacji pozarządowych,
prezes fundacji "wbrew absurdom"