Ukraiński worek z dziurawym dnem
Organizacyjny bałagan, pieniądze wyciekające na lewo i prawo - tak wygląda sytuacja w PZU Ukraine, sztandarowej inwestycji PZU.
Zagraniczna ekspansja, jeden ze sztandarowych projektów zarządu PZU kierowanego przez Cezarego Stypułkowskiego, realizowany przy wsparciu holenderskiego Eureko, spędza sen z powiek obecnym władzom ubezpieczyciela. Powód? Kiepskie wyniki zarówno PZU Lietuva, jak i PZU Ukraine. Z tego powodu wymieniono już władze litewskich i ukraińskich firm zależnych. Sytuacja jest dość dramatyczna, np. konieczne było dokapitalizowanie PZU Lietuva 35 mln zł. Wygląda na to, że podobna operacja będzie niezbędna na Ukrainie.
Tajne przez poufne
Kierowany przez p.o. prezesa Ireneusza Wesołowskiego nowy zarząd PZU Ukraine tydzień temu zakończył prace nad raportem otwarcia. Za jego przyjęciem głosowało czterech z pięciu członków zarządu (w obu spółkach, majątkowej i życiowej, jest unia personalna). Pod koniec października dokument przedstawiono zarządom PZU i PZU Życie. Na razie trzymany jest w ścisłej tajemnicy. - Nie udzielamy takich informacji ze względu na interes spółki - mówi Maciej Socha, dyrektor biura zarządu PZU i PZU Życie. Najwyraźniej nie ma się czym chwalić. Według naszych informacji skala nieprawidłowości, jakie zdarzyły się w ukraińskich spółkach, była tak duża, że polecą kolejne głowy (wcześniej wymieniono nadzór i niemal cały zarząd). W ostatnich dniach Jaromir Netzel, prezes PZU, zażądał zawieszenia Marcina Gozdka, wiceprezesa PZU Ukraine i PZU Ukraine Life z rekomendacji Eureko, jedynego, który ocalał w zarządzie po czystkach przeprowadzonych pod koniec września.
- Bez komentarza - mówi Piotr Osiecki, nowy przewodniczący rad nadzorczych ukraińskich spółek PZU (wiceprezes PZU Asset Management).
Szkolne błędy
Udało nam się dotrzeć do osoby, która czytała ten raport. - To, co się tam działo, to kompromitacja zarządów i rady nadzorczej (w obu spółkach była taka sama - przyp. red.) - mówi nasz informator chcący zachować anonimowość. Raport liczy ponad trzydzieści stron (bez załączników), a na każdej z nich aż się roi od wykrytych nieprawidłowości, a także zaleceń, by jak najszybciej je usunąć.
- Mimo upływu półtora roku spółki nie są gotowe do masowej obsługi. Nadal nie zbudowano struktury sprzedaży - nie ma odpowiedniej liczby oddziałów, systemów motywacyjnych dla agentów. Nie wdrożono niezbędnych systemów informatycznych: do obsługi produktów, windykacji należności - wylicza nasz rozmówca. - Całkowity bałagan panuje w kadrach. Nie wiadomo, gdzie są umowy o pracę (także członków zarządu), co skutkuje tym, że wynagrodzenia są wypłacane na podstawie ustnych dyspozycji! - twierdzi nasz informator.
Według niego, choć przychody majątkowej spółki rosły głównie dzięki polisom autocasco, to przynosiły straty. - PZU Ukraine miał ubezpieczać w tym roku samochody niższej wartości. Ubezpieczał jednak drogie auta, np. lexusy, które ginęły w dziwnych okolicznościach. Trzeba było wypłacać odszkodowania, bo źle skonstruowano warunki umów - twierdzi informator.
Knebel na prezesa
Informacja o inwestycjach zagranicznych PZU (także na Litwie, gdzie jednej ze spółek zależnych groziło cofnięcie zezwolenia) ma być w ten piątek przedstawiona akcjonariuszom na nadzwyczajnym walnym spółki. Najprawdopodobniej zrobi to prezes Jaromir Netzel. Nie chce dopuścić do tego Eureko, które argumentuje, iż upublicznianie takich informacji może zaszkodzić spółce. Na ostatniej radzie nadzorczej - 30 października - przedstawiciele Holendrów próbowali nawet przeforsować uchwałę w tej sprawie.
Tomasz Brzeziński