Umowy chronią uczelnie, nie studentów
Uczelnie muszą podpisywać umowy ze studentami płacącymi za studia. Większość umów zawiera przepisy niezgodne z prawem. Szkoły bezpodstawnie zastrzegają sobie prawo do podnoszenia czesnego.
Od 1 września wszystkie uczelnie zgodnie z art. 160 ustawy z dnia 27 lipca 2005 roku Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. nr 164 poz. 1365 z późn. zm.) muszą zawierać umowy ze studentami płacącymi za studia.
- Nie chcąc doprowadzić do sytuacji, w której jedna ze stron dominuje, dyktując warunki tej słabszej, wraz z Parlamentem Studentów Rzeczpospolitej Polskiej przygotowaliśmy wzorcową umowę - mówi prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich.
Niewiele szkół jednak zdecydowało się na skorzystanie ze wzoru, np. w Krakowie tylko Uniwersytet Jagielloński i Akademia Rolnicza. Pozostałe szkoły same opracowały umowy. Parlament studentów ostrzega, że wiele z nich zawiera przepisy niezgodne z kodeksem cywilnym.
Zakazane klauzule
- Dotychczas przeanalizowaliśmy dwadzieścia z sześćdziesięciu umów, które do nas wpłynęły. Czternaście zgłosiliśmy już do właściwych delegatur Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ponieważ zawierają zakazane klauzule. Połowę z nich przygotowały uczelnie publiczne, które do tego roku akademickiego nie miały obowiązku podpisywania umów ze studentami płacącymi za studia - mówi Arkadiusz Doczyk, przewodniczący Parlamentu Studentów RP.
Gdańska delegatura UOKiK rozważa m.in. zaskarżenie umowy Politechniki Gdańskiej. Przemysław Kotecki, przewodniczący Samorządu Studentów PG, wierzy jednak, że sami studenci wynegocjują z rektorem dobre warunki umowy.
- Większość uczelni nie chce jednak rozmawiać ze studentami - uważa Arkadiusz Doczyk. Wówczas jedynym wyjściem jest zgłoszenie się do delegatury UOKiK.
Kontrowersyjne czesne
Uczelnie najczęściej zastrzegają, że wysokość i zasady odpłatności za studia na dany rok akademicki określa rektor.
- Takie sformułowanie daje szkole wyższej niczym nieograniczone prawo do podnoszenia wysokości czesnego w kolejnych latach nauki - mówi Wojciech Wojtkowiak z gdańskiej delegatury UOKiK.
Podobne przepisy zostały już wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych, czyli nie powinny być stosowane. W przeciwnym razie uczelnia mogłaby, bez podania przyczyn, podnieść czesne nawet o 100 proc. Student ma prawo oszacować całkowity koszt nauki.
Rektorzy tłumaczą, że nie są w stanie określić wysokości czesnego na kilka lat z góry.
- Koszty kształcenia zmieniają się z semestru na semestr, np. ze względu na prowadzenie zajęć w laboratorium - tłumaczy prof. Antoni Cieśla, prorektor Akademii GórniczoHutniczej w Krakowie.
- Musimy też brać pod uwagę wypadki nieprzewidywalne, np. cofnięcie ministerialnej dotacji czy zmianę przepisów prawa - dodaje Katarzyna Pilitowska, rzecznik UJ.
UOKiK twierdzi jednak, że szkoły powinny podać wysokość czesnego w poszczególnych latach nauki oraz określić sytuacje, w których może dojść do podniesienia czesnego, np. z powodu inflacji czy zmiany prawa.
PSRP dodaje, że uczelnie podają informacje o wysokości czesnego na stronie internetowej.
- Tymczasem każdy student powinien zostać poinformowany osobiście o zmianach - podkreśla Arkadiusz Doczyk.
Tak jest w przypadku wszystkich innych umów cywilnoprawnych opiewających na znacznie mniejsze kwoty, dotyczących np. zakupu dostępu do internetu.
Z nauki można zrezygnować
Uczelnie ponadto bezprawnie określają termin, w którym można rozwiązać umowę, i wysokie odstępne. Zgodnie z umową Politechniki Warszawskiej student może zrezygnować ze studiów tylko pod koniec semestru. Jeśli jednak zrobi to dwa tygodnie po rozpoczęciu zajęć, uczelnia zatrzymuje czesne, które zapłacił. Tymczasem Sąd Ochrony Konkurencji uznał, że uczelnia nie może ograniczyć prawa do rozwiązywania umowy (wyrok z 6 kwietnia 2006 r., sygn. Akt XVII AmC 48/05) i żądać wysokiego odstępnego (wyrok z 25 sierpnia 2005 r. sygn. Akt Amc 99/04).
W wielu umowach, np. warszawskiej Wyższej Szkoły Organizacji Turystyki i Hotelarstwa, zamieszczono także przepis zezwalający rektorowi na zmianę systemu studiów wybranego przez studenta.
- To ewidentny przykład nieliczenia się ze zdaniem studentów - podkreśla Arkadiusz Doczyk. Uczelnie bowiem bardzo często zmieniają dni zajęć. W tym roku poznańska Akademia Wychowania Fizycznego oprócz zjazdów weekendowych wprowadziła dwa razy w roku zjazdy tygodniowe.
Legitymacja a opłaty
W umowach uczelni ze studentem pojawiają się również próby uzależnienia praw studenta wynikających wprost z przepisów ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym (np. do przedłużenia legitymacji, dopuszczenia do egzaminu od braku zwłoki w opłacie czesnego).
- Tymczasem potwierdzenia statusu studenta można odmówić tylko w przypadkach jego utraty, a te zaś określa ustawa - wyjaśnia Marcin Chałupka, specjalista prawa szkolnictwa wyższego.
- Dlatego przed podpisaniem umowy należy dokładnie przeczytać i wyjaśnić, co oznaczają terminy, np. dodatkowe opłaty czy znaczący wzrost kosztów. W przeciwnym razie dochodzenie swoich praw będzie utrudnione - podkreśla Arkadiusz Doczyk.
Jolanta Góra